Kuriozalna sytuacja w Pucharze Świata. "Mógł zabić człowieka"
Do kuriozalnych scen doszło podczas zawodów Pucharu Świata w łucznictwie w Szanghaju. Estończyk Robin Jaatma przegrał pojedynek o podium, gdyż sędzia nie pozwolił mu na powtórzenie próby, przerwanej przez nieuważnego operatora kamery.

W meczu o trzecie miejsce zawodów Pucharu Świata w kategorii łuku bloczkowego rywalem Jaatmy był Koreańczyk Yang Jaewon. Przy trzecim strzale pierwszej serii Estończyk zmuszony był przerwać próbę.
ZOBACZ TAKŻE: Memoriał Ireny Szydłowskiej: Karyna Kozlouska i Konrad Kupczak najlepsi w łuku klasycznym
- Robin napiął łuk i przymierzał się już do wypuszczenia strzały, ale po trzynastu sekundach zorientował się, że na linii strzału znalazł się jeden z operatorów kamery. Mój syn opuścił łuk i chwała Bogu, że to zrobił, bo mógł zabić człowieka! Nie było jednak sygnału od sędziego, by przerwać próbę, więc Robin na dokończenie jej miał zaledwie pięć sekund. Oddał strzał, ale natychmiast podszedł do arbitra i poprosił o możliwość powtórzenia tej próby. Sędzia nie wyraził jednak na to zgody - powiedziała w rozmowie z "Eesti Vibuliit" Maarika Jaatma, matka i trenerka Robina Jaatmy.
Sztab reprezentacji Estonii zgłosił oficjalny protest do Międzynarodowej Federacji Łuczniczej. Ta przyznała, że arbiter popełnił błąd, ale wynik pojedynku nie został zmieniony.
- Arbiter został wykluczony z prowadzenia kolejnych zawodów, rozgrywanych w ramach Pucharu Świata w Szanghaju, zaś operatorowi kamery wyznaczono miejsce, w którym miał siedzieć przez resztę zmagań. To były jedyne decyzje, podjęte po naszym proteście. Robin stracił miejsce na podium i nie tylko nie dostał za to żadnej rekompensaty, ale nawet nie doczekał się oficjalnych przeprosin - zakończyła rozżalona trenerka.
Robin Jaatma przegrał ostatecznie pojedynek o trzecie miejsce z Yangiem Jaewonem po dodatkowym strzale 148:148 (9:10). W zawodach triumfował Prathamesh Samadhan Jawkar z Indii, który w finale pokonał Holendra Mike'a Schloessera 149:148.
Przejdź na Polsatsport.pl
