Marek Magiera: Cztery mecze, cztery zwycięstwa, cztery palce i pilnowanie rankingu...

Siatkówka
Marek Magiera: Cztery mecze, cztery zwycięstwa, cztery palce i pilnowanie rankingu...
fot. FIVB
Polskie siatkarki wygrały cztery mecz w Lidze Narodów.

Nie ma chyba drugiej takiej reprezentacji na świecie jak reprezentacja Polski siatkarek. Nikt nie potrafi tak zaskakiwać kibiców jak nasze siatkarki. Co ważne, ostatnio nasza reprezentacja zaskakuje bardzo pozytywnie, co jest miłą odmianą po latach wielkiej posuchy.

Teraz też, na starcie sezonu reprezentacyjnego, w Lidze Narodów nasze panie zaskoczyły, aż miło było patrzeć. Przed turniejem w tureckiej Antalyi znawcy tematu mówili otwartym tekstem, że dwa zwycięstwa to obowiązek dla naszej drużyny mając na myśli pokonanie Kanady i Tajlandii. Niepoprawni optymiści po cichu liczyli na ogranie Włoszek, które do Turcji przyleciały w dość eksperymentalnym składzie daleko odbiegającym od optymalnego. Natomiast pewnie mało kto nastawiał się na ogranie Serbii, która pod wodzą Giovanniego Guidettiego przyleciała na pierwszy turniej w bardzo mocnym zestawieniu, bo choć w drużynie brakowało pierwszej strzelby Tijany Bośković i odciążającej ją w ataku Brankicy Mihajlović, to jednak pozostałe siatkarki stanowiące trzon drużyny, która przed rokiem wygrała mistrzostwo świata były do dyspozycji szkoleniowca.

 

ZOBACZ TAKŻE: Mocna broń polskich siatkarek! W tym elemencie dominowały nad rywalkami (WIDEO)

 

I co? I Serbia została rozbita 3:0, Włoszki zostały pokonane 3:1, Tajlandia krzywdy nam nie zrobiła, tutaj wynik 3:0 nie podlegał dyskusji. Najwięcej problemów było w meczu z Kanadą, który nasza reprezentacja wygrała 3:2. Nie wiadomo, czy zwycięstwo nie przyszłoby łatwiej gdyby "dnia konia" nie miała kanadyjska atakująca Alexa Gray, która w całym meczu zdobyła aż 37 punktów. Zresztą dzisiaj i tak nie ma to większego znaczenia, bo liczy się głównie zwycięstwo i ono jest zdecydowanie najważniejsze.

 

Abstrahując od spraw stricte siatkarskich jedno co imponuje i rzuca się w oczy w naszej drużynie, to... spokój. Na boisku nie ma chaosu, nie ma paniki w trudniejszych sytuacjach, każda z siatkarek doskonale wie, co należy do jej obowiązków. I to jest ta niewidzialna praca, którą z naszą reprezentacją wykonał Stefano Lavarini. Włoch po starcie ubiegłorocznego sezonu reprezentacyjnego i wahaniach nastrojów w Lidze Narodów 2022 mógł mieć mieszane uczucia, ale już po mistrzostwach świata zakończonych w ćwierćfinale optyka patrzenia na możliwości naszych siatkarek mogły się bardzo mocno zmienić. Oczywiście na korzyść.

 

Po turnieju w Turcji wszyscy zwracają na doskonałą grę naszego bloku – w meczu z Serbią wygraliśmy w tym elemencie 16:3 (!) – a w Antalyi w sumie w czterech meczach zanotowaliśmy 51 punktowych bloków. To znakomity wynik. Dobrze wygląda też dystrybucja piłek do ataku, co ważne – wszystkie zawodniczki oprócz kontuzjowanej Kamili Witkowskiej – dostały swoje szanse. Oczywiście część w większym wymiarze, część w mniejszym, ale sezon reprezentacyjny jest długi i tutaj każda para rąk ma ogromne znaczenie, dlatego też po cichu liczymy, że kontuzja Moniki Fedusio w meczu z Serbią nie okaże się zbyt groźna, a leczące swoje urazy Joanna Wołosz, Weronika Centka, wspomniana Witkowska czy bardziej "poobijane" Klaudia Alagierska-Szczepaniak i Zuzanna Górecka szybko dołączą do reprezentacyjnej drużyny. To samo oczywiście dotyczy Malwiny Smarzek.

 

W drużynie jest zdecydowana liderka - Magdalena Stysiak i tak musi być, wystarczy spojrzeć na czołowe reprezentacje świata, gdzie w każdej drużynie jest ta nominalna "jedynka", która w trudnych momentach bierze ciężar gry na swoje barki. Po spotkaniu z Serbią zapytałem komentującą ze mną mecze reprezentacji Polski w Polsacie Sport Joannę Kaczor-Bednarską, czy to właśnie ją wyróżniłaby za cały turniej w Turcji. Asia odpowiedziała, że na pewno, ale prywatny tytuł MVP za cały turniej w Antalyi przyznałaby Martynie Łukasik. I tutaj w tym miejscu wypada się pod tym podpisać oburącz.

 

Ten rok jest ważny dla wszystkich reprezentacji, przed tygodniem pisałem, że w perspektywie przyszłorocznych igrzysk olimpijskich, to sezon z widokiem na Paryż, gdzie można trafić z turnieju kwalifikacyjnego lub poprzez ranking FIVB. Lavarini przed pierwszym turniejem Ligi Narodów mówił otwarcie, że kwalifikacje kwalifikacjami, ale podstawa, to pilnowanie rankingu. I na razie przypilnował go z siatkarkami po mistrzowsku, bo Polska jest w nim już ósma, a w sumie za cały turniej zarobiła sporo punktów – 15 za mecz z Serbią, 14 za mecz z Włochami i 7 za mecz z Tajlandią. Brawo!

 

Nasze siatkarki po każdym meczu w Lidze Narodów stają do pamiątkowego zdjęcia i na palcach dłoni pokazują, ile meczów zwycięskich mają na koncie. Po meczu z Kanadą pokazały jeden palec, po meczu z Włochami dwa, po meczu z Tajlandią trzy, a po meczu z Serbią cztery. Teraz przed naszą drużyną kilka dni przerwy – swoje występy w Lidze Narodów zaczynają siatkarze – a później łączony wyjazd do Chin i Korei. Dziewczynom wypada życzyć, aby zabrakło im palców do pokazywania liczby wygranych meczów.

Marek Magiera/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie