Dziekanowski: To oni powalczą o mistrzostwo Polski. Jakie interesy robi Legia!?

Piłka nożna
Dziekanowski: To oni powalczą o mistrzostwo Polski. Jakie interesy robi Legia!?
fot. PAP
Dariusz Dziekanowski ocenił postawę Legii Warszawa wobec Szymona Włodarczyka

- Rywalizacja o mistrzostwo Polski rozstrzygnie się między Legią a Lechem. Pytam się: jakie interesy robi Legia, która wypuściła swe talenty Szymona Włodarczyka i Łukasza Łakomego, których Górnik i Zagłębie, po krótkim czasie, sprzedały za spore kwoty – alarmuje w rozmowie z Polsatem Sport Dariusz Dziekanowski.

Michał Białoński, Polsat Sport: Już w dzisiaj zaczyna się nowy sezon Ekstraklasy. W kim pan upatruje głównego kandydata do mistrzostwa Polski?

 

ZOBACZ TAKŻE: Po aferach wokół reprezentacji Polski Dziekanowski punktuje: To wielki skandal! Wcześniej wypadł trup z szafy

 

Dariusz Dziekanowski, ekspert Polsatu Sport: Rywalizacja rozstrzygnie się między Legią a Lechem. Rakowa nie wymieniam w tym gronie, gdyż w meczu o Superpuchar prezentował zaledwie 50 procent tego, co widzieliśmy za Marka Papszuna, przy którym piłkarze nie bali się podejmować pojedynków, grali z większą werwą. Można odnieść wrażenie, że wtedy jechali na wzbogaconym paliwie, a teraz muszą sobie poradzić na zwykłej, 95-oktanowej benzynie. Obecny Raków gra wolniej i powoli zmierza w kierunku pozostałych zespołów ligowych, którym brakuje tempa, pressingu, determinacji, gry kontaktowej, kreatywności, szybkiego odbioru. Za to nie brakuje nudnej gry wszerz, zabawy w rozgrywanie we własnym polu karnym, która powoduje najwięcej zamieszania. Ja rozumiem, że w modzie jest Manchester City, ale Pep Guardiola ma piłkarzy znacznie lepiej wyszkolonych technicznie.

 

Raków powinien grać w piłkę prościej, tak jak za Papszuna. To nie było kopanie piłki i pogoń za nią, tylko przemyślana gra do przodu, oparta na szybkości zawodników. W meczu o Superpuchar i w pierwszym spotkaniu z Florą widziałem duże przestoje w grze Rakowa, przez co trudno o element zaskoczenia przeciwnika.

 

Legia Warszawa, prowadzona przez dyrektora Jacka Zielińskiego i trenera Kostę Runjaicia, wzmocniła skład, pozyskując m.in. Patryka Kuna, króla strzelców Marca Guala i Radovana Pankova. Jest pan zwolennikiem Legii a’la Kosta Runjaić?

 

- Na razie trudno ocenić te wzmocnienia, bo Pankov nie grał w meczu o Superpuchar. Juergen Elitim wystąpił i zaprezentował się całkiem nieźle. Bardzo bym sobie życzył, aby zaczął grać Igor Strzałek, podobnie jak chciałbym, aby przynajmniej po 20-30 minut zaczął występować Filip Rejczyk z reprezentacji U17. Tracąc m.in. Mladenovicia Legia się może nie osłabiła, gdyż do jego postawy w ostatnim sezonie można było mieć wiele zastrzeżeń, ale z ocena wzmocnień jeszcze bym poczekał. Faktycznie, za sprawą Runjaicia zespół prezentował się zdecydowanie lepiej na wiosnę niż jesienią.

 

Ze względu na posiadanych zawodników Legia i Lech będą dominować w Ekstraklasie. Siłą tych zespołów jest także stabilizacja. Słabiej wyglądają pozostałe zespoły, przez co ciężko im będzie nawiązać rywalizację. Uważam, że Raków będzie walczył o miejsca między trzecim a piątym, podobnie jak Piast Gliwice, w którym dobrą robotę wykonuje Aleksandar Vuković, czy Pogoń Szczecin. Podobnie jak w poprzednim sezonie, pozostałe zespoły będą walczyły o utrzymanie. I nie dzieje się u nich nic szczególnego. Nie ma ani przypływu młodych polskich piłkarzy,  a stałe sprowadzanie obcokrajowców z drugich i trzecich lig na pewno nie będzie wzmacniało naszej ligi.

 

Chciałbym przede wszystkim zobaczyć dwie nasze drużyny dobrze prezentujące się w europejskich pucharach.

 

Brakuje panu zastrzyku młodości?

 

Szerszy przypływ młodych polskich zawodników byłby największą korzyścią. Dlatego zmartwiła mnie sytuacja z Szymonem Włodarczykiem, którego Legia łatwo oddała do Górnika Zabrze. Szymon widział tam większa perspektywę rozwoju i faktycznie - po roku Górnik sprzedał go prawie za trzy miliony euro do Sturmu Graz. Legia nie może takich talentów wypuszczać, a stawiać na Carlitosa, którego wartość jest może 100 tys. euro, czy nawet Tomasa Pekharta, który jest w późnej jesieni swej kariery.

 

Kolejna sprawa to Łukasz Łakomy, który dwa lata temu bez żalu został oddany do Zagłębia Lubin, a teraz „Miedziowi” sprzedali go do Young Boys Berno za 1,4 mln euro. Pytam się zatem: jakie interesy robi Legia?! Sprowadza mało perspektywicznego Pankova.

 

W sierpniu skończy 28 lat.

 

- Oczekiwałbym, żeby Legia promowała i sprzedawała swoich zawodników, tak jak robi Lech, że wspomnę tylko przykłady Skórasia, Kamińskiego, czy Modera, sprzedanych za naprawdę dobre pieniądze. Tymczasem Legia sprowadza za darmo dojrzałych obcokrajowców, a jej wychowankowie odchodzą, bo nie widzą przyszłości przy Łazienkowskiej. W tym tkwi problem.

 

Czyli stawia pan na Legię i Lecha, ale czy stać je na pogodzenie rywalizacji ligowej z tą w europejskich pucharach? Marzy nam się, by ta piękna przygoda Lecha z Liga Konferencji nie była incydentalna.

 

- Wie pan, jakie mi do głowy przyszło porównanie? Czy stać nas na to, aby z Mołdawią zagrać dwie równe połówki. To jest to samo. Marzeniem każdego zawodnika powinno być to, aby grać co trzy dni. Nawet nie spać po nocach, mieć problemy z zaśnięciem, „bo ja chce grać w tym meczu!”. To przecież najpiękniejszy okres – godzenie gry w lidze z europejskimi pucharami.

 

A jeżeli drużyny mają z tym problemy i trenerzy opowiadają, że podróże są męczące i muszą postawić albo na ligę, albo na puchary, to dla mnie jest to niepoważne, nieprofesjonalne podejście. Takie przesłanie od tych ludzi, którzy powinni pozytywnie motywować zawodników, takim narzekaniem rozwalają mentalność piłkarzy. Równie dobrze można zapytać, czy w meczu z Mołdawią stać nas tylko na dobrą jedną połowę, skoro druga wyszła nam beznadziejnie. Bo zaczęliśmy wakacje…

Michał Białoński/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie