Cezary Kowalski: Histeria w sprawie Santosa, czyli czmychnie czy zostanie?

Piłka nożna
Cezary Kowalski: Histeria w sprawie Santosa, czyli czmychnie czy zostanie?
Fot. Cyfrasport
Fernando Santos był łączony z objęciem Al-Shabab.

Histeria, tak można nazwać w skrócie stan w jakim znaleźliśmy się po informacji jednego z dziennikarzy arabskich, że Fernando Santos porzuci reprezentację Polski i za chwilę podpisze kontrakt z Al Shabab w miejscowej lidze. Oliwy do ognia dodała informacja rzecznika PZPN, który zdradził, że nie może dodzwonić się do Portugalczyka, bo ten przebywa na wakacjach.

Wieczorem selekcjoner oddzwonił i powiedział, że nigdzie się nie wybiera. Nikt jednak nie chce w to wierzyć. Idzie i koniec. Skoro jeden Portugalczyk taki numer wywinął to drugi musi zrobić tak samo. Mleko się rozlało, żegnamy Santosa.

 

ZOBACZ TAKŻE: Kulesza przekazał wiadomość od Santosa. Jasne stanowisko

 

W świecie i czasach, w których najpewniejsze informacje to te oficjalnie zdementowane w sumie taka reakcja jest w miarę logiczna. W moim odczuciu, nie można wykluczyć, że Santos albo jego menedżer prowadzą jakieś rozmowy z Arabami. Tak jak i to, że są one już nieaktualne lub klub po prostu sonduje kogo by tu zatrudnić i wyszło im, że wypadałoby mieć kogoś kto tak długo prowadził Cristiano Ronaldo, grającego już w lidze arabskiej.

 

Dziś bardziej skłaniam się ku tezie, zawartej w oświadczeniu trenera. Istotniejsze pytanie jest inne: Czy Santosowi się chce i czy wierzy, że z tą drużyną może coś osiągnąć? Czy te wszystkie deklaracje, że ma wielki szacunek do naszego narodu, tradycji, religii są aktualne. Czy wciąż czuje się Polakiem, jak efekciarsko zapewniał na pierwszej konferencji, czy będzie wciąż chce wpływać na szkolenie młodzieży, czy rzeczywiście zamieszkał w Warszawie?

 

W moim odczuciu nie stało się bowiem jeszcze nic takiego, co miałoby Santosa definitywnie przekreślać. Właśnie w takiej trudnej sytuacji, w której ta kadra się znalazła, także z jego powodu, trener z wielką klasą powinien mieć energię i odwagę, aby to próbować dźwignąć.

 

Jak popatrzymy na jego poprzedników, to właściwie wszystkim, którzy odnosili jakieś sukcesy zdarzały się poważne kryzysy. Jerzy Engel czy Adam Nawałka zaczynali wręcz fatalnie. W pewnym momencie potrafili jednak odwrócić tendencje, przetrwali i zaczęli wygrywać. Fakt, że Santos zna się na robocie w sensie czysto sportowym, mimo wpadki w Kiszyniowie, jest niepodważalny. Teraz jednak przekonamy się jakiego typu jest człowiekiem. Zmierzy się z problemem, biorąc się ostro do roboty? Ograniczy się do administrowania? Czy czmychnie jak Sousa?

 

Może naiwnie, ale wciąż wierzę w ten pierwszy wariant.

Cezary Kowalski/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie