Raków Częstochowa przed wielką szansą. "Azerowie i Cypryjczycy już się o tym przekonali"

Raków Częstochowa przed wielką szansą. "Azerowie i Cypryjczycy już się o tym przekonali"
fot. Cyfrasport
Dawid Szwarga i Wojciech Cygan

Raków Częstochowa przeszedł trzy rundy eliminacyjne Ligi Mistrzów, a teraz zagra z FK Kopenhaga o awans do fazy grupowej. Duńczycy są faworytami, na nich stawiają eksperci, ale Raków już szuka sposobu na Kamila Grabarę, bramkarza rywali. – Mamy szansę – mówi nam Wojciech Cygan, przewodniczący rady nadzorczej Rakowa.

Dariusz Ostafiński, Polsat Sport: Czy piłkarze Rakowa znajdą we wtorkowy wieczór sposób na Kamila Grabarę, bramkarza FC Kopenhaga?

 

Wojciech Cygan, przewodniczący rady nadzorczej Rakowa: Nie tylko piłkarze będą szukać tego sposobu. Sztab już to robi, mocno analizując między innymi dwumecz Duńczyków ze Spartą Praga. Jeśli do tego dołożymy naszą siłę ofensywną, dobre przygotowanie, cechy wolicjonalne na wysokim poziomie i optymalny dobór personalny, to jest dla mnie jasne, że mamy szansę.

 

ZOBACZ TAKŻE: Niepokojące słowa trenera Rakowa. Chodzi o kapitana mistrzów Polski


Ludzie znający się na piłce mówią, że szanse należy ocenić 60 do 40 procent dla Duńczyków.


- A według mnie ciężko tak w piłce dzielić procentami. Piłka to wiele składowych. To nie tylko potencjał danej drużyny, ale i też forma z ostatnich spotkań. Do tego dochodzi dyspozycja dnia i detale, jak stan boiska, warunki atmosferyczne czy trafione lub nietrafione zmiany. Procenty to trochę  fałszowanie obrazu. 


Abstrahując od procentów, Raków w dotychczasowych meczach rund eliminacyjnych pokazał, że stać go na skuteczną rywalizację z drużynami na zbliżonym poziomie.


- Jasne, że tak. Powiedziałbym, że nie tylko na zbliżonym, ale i na potencjalnie wyższym poziomie. Raków ma swoje atuty. Pierwszym jest szeroka kadra, co daje nam komfort w przypadku urazów czy poważniejszych kontuzji. Ważne jest także nastawienie naszych piłkarzy i chęć zwyciężania.  Poza tym sztab szkoleniowy jest dobrze przygotowany merytorycznie i mocno sfokusowany na tym, żeby osiągnąć sukces. A do tego klub jest organizacyjnie gotowy na sukcesy.


Pan w którymś z dotychczasowych meczów miał chwile zwątpienia.


- Mecze z Arisem były wyrównane, ale pamiętajmy jednak, ze oba zakończyły się naszymi zwycięstwami. Jak dotąd największe emocje wzbudził chyba jednak ten mecz w Baku, zwłaszcza sama końcówka. To był taki mecz, który kosztował mnie najwięcej nerwów. Zresztą już pierwszy mecz z Karabachem też nie był łatwy. Prowadziliśmy 2:0, ale rywal doprowadził do remisu i wygraną wyszarpaliśmy rzutem na taśmę.


Wygląda na to, że wam wybitnie służy to, że pierwsze mecze gracie u siebie. W każdym z dotychczasowych spotkań Raków potrafił wypracować zaliczkę, której potem skutecznie bronił. Z Kopenhagą też zaczynacie od meczu u siebie.


- To są jednak sprawy niezależne od nas. Nie my decydujemy o takim rozkładzie. To los nam tak te eliminacje ułożył. Niemniej już do tego przywykliśmy i mam wielką nadzieję, że scenariusz w czwartej rundzie będzie taki sam, jak w dotychczasowych. Wypracujmy nawet nikłą przewagę, bo to da nam pewien komfort przed rewanżem.


Trener Szwarga powiedział kiedyś, że Raków broni jak mało kto w Europie.


- Niewątpliwie defensywa i organizacja gry obronnej jest naszym sporym atutem. Azerowie i Cypryjczycy już się o tym przekonali. Myśleli pewnie, że po skromnych wyjazdowych przegranych łatwo nas u siebie złamią. Nas jednak trudno złamać. Przeciwnicy mieli chwilami nawet zarysowaną przewagę, ale to się na wiele nie przekładało. 


Jeśli wejdzie do fazy grupowej Ligi Mistrzów, to zgarniecie wielkie pieniądze.


- Regulamin stanowi, ze niespełna 16 milionów euro jako sama nagroda za awans.


To jest kasa, która przeniesie was na inny, wyższy poziom.


- Patrząc na budżety klubów PKO Ekstraklasy, to jest taka kwota, która dla zdecydowanej większości jest wyższa (i to czasami znacznie) niż roczny budżet. Dla nas byłby to także bardzo duży zastrzyk finansowy. Więcej jednak teraz nie powiem. Do czasu finalnych rozstrzygnięć nie chciałbym się koncentrować na kwestiach finansowych. Teraz jest czas na to, żeby dobrze przygotować do obu spotkań. Potem będziemy trzymać kciuki za trenera, sztab i zawodników. Chodzi o to, żeby ta praca przyniosła sportowe efekty. To nie pora na zabawy księgowych.


Jak trener Dawid Szwarga przejmował zespół po Marku Papszunie, to pan spodziewał się, że tak dobrze będzie sobie radził?


- Dawida znam dość długo. Pracujemy w Rakowie już jakiś czas, więc obserwowałem go, przyglądałem się temu, jak wykonuje swoje obowiązki. Jak zapadła decyzja, że on będzie trenerem, to byłem bardzo spokojny. I ten spokój towarzyszy mi do dzisiaj. Wiem, jakim jest człowiekiem i fachowcem. Dba o szczegóły, u niego wszystko jest zapięte na ostatni guzik. Cały sztab działa perfekcyjnie, a to są ludzie, których on sam sobie dobrał. Nam nie pozostaje nic innego, jak wspierać trenera, bo na to zasługuje.


Czyli już nie tęsknicie za Papszunem?


- Marek Papszun wykonał w Rakowie kawał dobrej roboty. Gdyby nie on i jego praca, to nie byłoby tych chwil, które teraz przeżywamy. Nie chciałbym mówić o braku tęsknoty, bo trenerowi Markowi należy się ogromny szacunek. Obecny sztab i ta drużyna czerpią z tego, co zrobił Papszun. Ten rozdział został jednak zamknięty. Mamy relacje z byłym szkoleniowcem, ale teraz już na gruncie prywatnym, a nie zawodowym. Ja życzę mu sukcesów i tego, żeby udało mu się zrealizować plany. Jednak u nas rządzi w tej chwili Dawid Szwarga i na nim ogniskujemy swoje zainteresowanie.


Kiedyś był temat gry Rakowa na Stadionie Śląskim. Jakby tak udało się wejść do fazy grupowej Ligi Mistrzów, to pomysł chyba warto odkurzyć?


- Przed nami dwumecz z Kopenhagą i to dzisiaj jest najważniejsze. Gramy w Sosnowcu i jesteśmy bardzo wdzięczni za okazana tam życzliwość i pomoc.

Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie