Prezes Kulesza może pójść na dno razem z Probierzem. Za dużo piwa sam nawarzył
Cezary Kulesza nigdy by sobie nie darował, że nie dał szansy swojemu pupilowi Michałowi Probierzowi. Nie tylko prezes PZPN-u, ale wielu jego popleczników ma poczucie, że to ostatni wybór selekcjonera w tej kadencji zarządu związku. Sęk w tym, że już w marcu ten projekt może pójść na dno, a prezes razem z nim. Polski nie stać na to, aby nie pojechać na Euro 2024. Baraże to tylko dwa mecze.
Zdecydowanej większości kibiców nie podobały się porządki, jakie w Cracovii wprowadzał Michał Probierz. Nie znaczy to jednak, że przygoda z reprezentacją Polski musi mu się nie udać. Tym bardziej że wobec kłopotów z przełamywaniem lodów z selekcjonerami, jakie wyraźnie miał dotąd prezes PZPN-u Cezary Kulesza, teraz jednego asa ma w rękawie selekcjoner Probierz. W jego wypadku te lody są przełamane na samym starcie. Z Probierzem Kulesza rozumie się bez słów. Pan Michał jest dla niego wymarzonym selekcjonerem. Pytanie tylko, czy dla piłkarzy także.
ZOBACZ TAKŻE: Zbigniew Boniek komentuje wybór Michała Probierza. "To niepotrzebne insynuacje!"
Kulesza już w czerwcu powinien szukać opcji rezerwowej dla Santosa
Już na starcie posypały się gromy krytyki na samego Probierza, ale spore wątpliwości pozostawia też proces wyboru trenera. I nikt w PZPN-ie nie może zasłonić się brakiem czasu. Przecież Kulesza od czerwcowej porażki z Mołdawią widział, że z projektu "reprezentacja Fernando Santosa" sypie się tynk i gruz. Zresztą sam niewiele zrobił, aby próbować te dziury załatać. Są tacy, którzy twierdzą, że prezesowi było nawet na rękę każde potknięcie Portugalczyka, bo przybliżało do rozstania z człowiekiem, z którym miał kontakt znikomy, a zrozumienie żadne. I robiło się miejsce dla Probierza.
Kulesza zabawił się najpierw Nawałką, a teraz Papszunem
W styczniu 2022 roku Kulesza zabawił się Adamem Nawałką, który kompletował już sztab, miał wynegocjowaną umowę na powrót do reprezentacji, był po słowie z Cezarym Kuleszą, ale prezes – w ostatniej chwili zrobił woltę – wybrał Czesława Michniewicza. Teraz prezes związku kusił Marka Papszuna, który również dostał od PZPN-u gotową do podpisania umowę, ze wszystkimi zmianami, znoszącymi wszelkie spory. A na końcu okazało się, że to były tylko pozory wyborów, bo prawdziwy kandydat na selekcjonera od samego początku był tylko jeden. Przynajmniej w opinii prezesa.
Prezes nie jest w stanie wytłumaczyć, w czym Probierz góruje nad Papszunem
Cezary Kulesza nie jest dziś w stanie przekonująco wyjaśnić, na czym polega przewaga Michała Probierza nad Markiem Papszunem czy np. Maciejem Skorżą, którego kontrakt w Japonii wygasa za cztery miesiące, więc PZPN, gdyby tylko chciał, mógłby go wykupić z większą łatwością, niż odprawił Fernando Santosa. I pewnie kosztowałoby to znacznie mniej.
Kulesza wolał jednak postawić na Probierza i dziwi się, że kibice zarzucają mu kolesiostwo, układy.
- To nie kolesiostwo – zapewniają zgodnie Kulesza z Probierzem. Kołem ratunkowym prezesa PZPN-u jest roczna przygoda Probierza z kadrą do lat 21, którą prowadził w dziesięciu meczach, spośród których tylko dwa były o stawkę. Jakie to ma przełożenie na prowadzenie pierwszej reprezentacji, ze wszystkimi jej bolączkami?
Przejdź na Polsatsport.pl