Roman Kołtoń: Szymański, czyli "syndrom Warzychy"?!

Piłka nożna
Roman Kołtoń: Szymański, czyli "syndrom Warzychy"?!
fot. PAP
Kołtoń: Szymański, czyli „syndrom Warzychy”?!?

Sebastian Szymański notuje kapitalny sezon w Turcji. Jestem pod wrażeniem, jak szybko, wręcz rewelacyjnie, odnalazł się w Fenerbahce. Tak jak 24-letni pomocnik zachwyca w klubie, tak rozczarowuje w drużynie narodowej. Czy Szymańskiego dotyczy „syndrom Warzychy”?

Ponad cztery lata temu znalazł się za granicą, po tym, jak Legia pilnie szukała pieniędzy i sprzedała go do Rosji za 5,5 miliona euro. Z miejsca stał się podstawowym piłkarzem Dinama Moskwa. Przez trzy lata zaliczył w tym klubie 86 meczów, strzelając 8 goli i przy 17 bramkach asystując. Po agresji Rosji na Ukrainę, menedżer piłkarza Mariusz Piekarski postanowił poszukać Szymańskiemu klubu. I wybrał świetnie. Polak poszedł na wypożyczenie do Holandii. Już w Feyenoordzie pokazał, że może być znaczącą postacią.


Zobacz także: Trener reprezentacji walił głową w betonowy słup. "Mocniej, mocniej", krzyczeli zawodnicy

 

Poprzedni sezon - mistrz Holandii i 1/4 finału Ligi Europy, z liczbami jak trzeba: 40  meczów - 10 goli, 7 asyst (w lidze 29 spotkań – 9 bramek, 4 asysty). Feyenoord był zainteresowany wykupieniem Polaka, najpierw oferując 8 milionów euro, a później był skłonny zapłacić jeszcze większe pieniądze. Jednak do transferowej gry weszły dwa potężne kluby tureckie - Galatasaray i Fenerbahce.

 

W Turcji same oh, ah!

 

Piekarski znowu miał wyczucie. "Fener" zapłaciło 10 milionów euro, a w bonusach możliwa jest płatność kolejnych 3 milionów. Portal transfermarkt.de wycenia naszego rodaka już na 18 milionów euro, po tym, jak zanotował „wejście smoka” w Turcji. Obecny sezon w Fenerbahce: 19 meczów - 9 goli, 7 asyst, 1176 minut na boisku - bramka co 131 minut, udział w golu co 73,5 minuty!

 

Szymański w Turcji? Same oh, ah... „Szymański szturmem zawładnął Fenerbahce! Niesamowity występ” - niedawno piał z zachwytu dziennik „Miliyet”. Trener Ismail Kartal korzysta z Polaka w roli ofensywnego pomocnika. Szymański gra jako „dziesiątka”, mając obok siebie Kahveciego (Turcja, 29 A) i Tadica (Serbia, 102 A - 22 gole), a przed nimi operuje Dżeko (Bośnia, 133 A - 65 goli). Na boisku są z reguły też dwie „szóstki” - to Yueksek (Turcja, 10 A) i Fred (Brazylia, 32 A). "Fener" wygrało wszystkie dziesięć meczów ligowych!

 

Wszystko fajne, ale jest jedno podstawowe „ale” z punktu widzenia drużyny narodowej – czy Szymański rosnącą pozycję w klubowym futbolu przekłada na udane występy z Orłem na piersi? I tu rozczarowanie za rozczarowaniem. Jeden z kibiców, Michał Fijałkowski napisał niedawno na platformie X: „Piłkarze, którzy mentalnie nie pasują do reprezentacji Polski mają syndrom Warzychy, czyli super piłkarz w klubie, a beznadziejny w reprezentacji”. Zanim wyjaśnię, co to „syndrom Warzychy”, to poznajmy liczby Szymańskiego w kadrze. Sebastian zagrał w 28 meczach - strzelił w nich dwa gole i zaliczył trzy asysty. 1586 minut na boisku przekłada się na bramkę co 793 minuty, a udział w bramce co 317 minut...

 

Tak jak w Turcji same oh, ah, tak w kadrze ech... Gole? W czwartym spotkaniu trafił do siatki ze Słowenią na koniec eliminacji EURO 2020. Kolejna bramka? W 27. występie przeciwko Wyspom Owczym. Wiele meczów rozczarowujących. Bezbarwnych. Bez bigla. Bez wpływu na grę. Bez liczb...

 

W kadrze? Piach...

 

Podobnie potoczyła się kariera Krzysztofa Warzychy, gracza doprawdy wybitnego, jeśli chodzi o karierę klubową. Napastnik urodzony w 1964 roku najpierw był rewelacją w ekstraklasie. Z Ruchem Chorzów sięgnął po mistrzostwo Polski w sezonie 1988/89, zostając królem strzelców (24 gole). Zimą 1990 roku przeszedł do Panathinaikosu Ateny, gdzie stał się prawdziwą legendą. W futbolu klubowym sięgnął po pięć mistrzostw Grecji i pięć krajowych pucharów. Był trzy razy królem strzelców. W zespole „Zielonych Koniczynek” zagrał w 390 meczach ligowych, strzelając 244 gole! Do dziś jest najlepszym snajperem wszech czasów, jeśli chodzi o Panathinaikos!

 

Ktoś powie – a Europa? Tu bilans też jest w porządku – 65 meczów i 26 goli! Między innymi pamiętne trafienia w ćwierćfinale i w półfinale Champions League sezonu 1995/96. W ćwierćfinale z Legią dwa gole w rewanżu, w półfinale z Ajaxem - zwycięskie trafienie w pierwszym spotkaniu.

 

A w kadrze? „Piach”, jak mówi się w żargonie piłkarskim. Bo jak inaczej spojrzeć na 50 meczów Warzychy w latach 1984 - 1997 i zaledwie dziewięć bramek (gole z Albanią, dwa z Kostaryką, jeden z Gwatemalą, jeden z Austrią, Czechosłowacją, San Marino, Cyprem i Mołdawią). Były wielkie oczekiwania, a często i wielki zawód. Oby Szymański w najbliższym czasie w końcu się przełamał z Orłem na piersi i został znaczącym piłkarzem kadry, a nie tylko dopisywał kolejne występy. Jeśli nie potrafi unieść odpowiedzialności, lepiej postawić na innych – może słabszych piłkarsko, ale mocniejszych mentalnie.

 

 

 

Roman Kołtoń/Prawda Futbolu
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie