Ze Śląskiem jak z Małyszem. Już żadna Wisła nie jest im potrzebna

Piłka nożna
Ze Śląskiem jak z Małyszem. Już żadna Wisła nie jest im potrzebna
fot. Cyfrasport

W poprzednim sezonie Śląsk Wrocław omal nie spadł z Ekstraklasy. Zresztą w tym wcześniejszym (21/22) też prawie do samego końca drżał o byt. W tym roku Śląsk na pewno wygra rundę jesienną i jest faworytem do wygrania całej ligi.

Przed startem bieżących rozgrywek żartowano nawet, że teraz to Śląsk już na pewno zleci, bo nie ma już w lidze żadnej Wisły. Wyjaśniamy, że w 22/23 Śląsk uratował się kosztem Wisły z Płocka, a w 21/22 tej z Krakowa. Wygląda jednak na to, że żart już nieaktualny, a żadna Wisła nie jest już Śląskowi do szczęścia potrzebna.

 

ZOBACZ TAKŻE: Paraliż w Monachium. Chaos, zawierucha i odwołany mecz Bayernu

 

Co takiego się stało, że drużyna balansująca przez dwa sezony nad przepaścią nagle zaczyna wygrywać i ustawiać faworytów do kąta? – Powiedziałbym, że taka już jest ta liga, że każdy może wygrać z każdym. Wiem, to taki oklepany slogan, ale tak jest – mówi nam Antoni Bugajski z Przeglądu Sportowego.

 

W zasadzie to ten slogan jest jak najbardziej prawdziwy, bo Śląsk nie przeszedł nagle cudownej metamorfozy, nie kupił gwiazd pierwszej wielkości, nie stało się nic wystrzałowego, co uzasadniałoby aż taką przemianę.

 

Trener wrócił odmieniony

 

Nie jest też jednak tak, że w Śląsku nic się od ostatniej wiosny nie zmieniło. Zmieniło się. Po pierwsze wrócił trener Jacek Magiera, który pracował z drużyną w sezonie 2021/22 i został zwolniony za słabe wyniki. Nie znalazł sobie jednak nowego klubu. Śląsk mu dalej płacił, bo kontrakt formalnie nie wygasł, a on trawił porażkę, wyciągał z wnioski, uczył się, wreszcie odpoczywał. Z boku przyglądał się końcówce rozgrywek 21/22 i większości sezonu 22/23. Pod koniec kwietnia zaproponowano mu powrót. Ofertę przyjął. Wziął drużynę będąca na spadkowym miejscu i skoczył z nią o jedno miejsce wyżej. W utrzymaniu pomogła Wisła Płock, która w sześciu ostatnich spotkaniach zdobyła 1 punkt.

 

Pokerowa zagrywka z Exposito

 

 

Magiera po powrocie z dobrze opłacanego urlopu, to nie był już ten sam trener, który pracował z drużyną wcześniej. Nagle okazało się, że ma świetne podejście do zawodników. Zaczął od postawienia na nogi największej gwiazdy Erika Exposito. Hiszpan z polską ligą zaczął mieć problem. Chciał z niej wyjechać, jak najszybciej.

 

- Magiera potrafił publicznie skrytykować Exposito. Potem najlepszy piłkarz Śląska usłyszał: jedź sobie na tydzień, gdzie chcesz. Bylebyś wrócił zadowolony, uśmiechnięty i w świetnej formie. A jak wrócił, to trener zrobił z niego kapitana. Zawodnik, który wcześniej marudził, tak przejął się rolą, że stał się najważniejszą postacią w zespole – opowiada Bugajski.

 

Już wiadomo, że Śląsk do końca sezonu nie sprzeda Exposito. Żadna oferta nie skłoni klubu do skrócenia kontraktu Hiszpana. Co stanie się później, to nie wiadomo, ale teraz Exposito ma pomóc w walce o tytuł.

 

Spacer dobry na wszystko

 

Wracają do Magiery i jego podejścia do zawodników warto przytoczyć jeszcze jedną historią. Tę o Mateuszu Żukowskim,  który w ostatnim meczu z Radomiakiem, ni stąd, ni zowąd, nagle wskoczył do wyjściowego składu z bardzo głębokich rezerw. Za kartki wypadł Nahuel Leiva i Magiera postawił właśnie na Żukowskiego, który miał fatalne notowania. Wszystko w związku z filmem, jaki wrzuciła jego narzeczona na Tik-Toka. Ona pije wodę prosto z czajnika, a nagle pojawia się piłkarz i mówi, że nie wolno pić wody z czajnika, bo tam jest kamień. Wszyscy się z tego śmiali, filmik zrobił furorę nawet w Chinach. Magiera wtedy odsunął Żukowskiego, mówiąc, że musi się ogarnąć i zastanowić nad swoim życiem. Przed meczem z Radomiakiem trener wziął piłkarza na półtora godzinny spacer, porozmawiał z nim i Żukowski zagrał w Radomiu dobre spotkanie.

 

Poza nowym, odmienionym Magierą Śląsk zrobił ostatnio kilka trafionych zmian. Zacznijmy od Żukowskiego, który nie poradził sobie w Szkocji, a ostatnio w Lechu Poznań, a choć w Śląsku zaczął źle, to jest nadzieja, że teraz będzie już z górki.

 

Transfery wypaliły, obudził się talent

 

Poza Żukowskim koniecznie trzeba wspomnieć Aleksa Petkova (najlepszy obecnie środkowy obrońca Śląska), czy Petra Pokornego (miał problemy w Hiszpanii, ale w Śląsku to jeden z najlepszych defensywnych pomocników).

 

Nagle zaczęli też grać zawodnicy, którzy dotąd jakoś specjalnie nie zachwycali. Piotr Samiec-Talar od kilku lat miał łatkę młodego talentu, ale dopiero teraz pokazuje, że słusznie mu ją przyklejono. Trener odbudował też Łukasza Bejgera, Petra Schwarza, nagle świetnie zaczął grać Patryk Janasik, a Jehor Macenko, który wydawał się co najwyżej materiał na mocnego dublera, wskoczył do pierwszego składu.

 

W tym obecnym Śląsku nawet ci, na których się narzeka, jak bramkarz Rafał Leszczyński, potrafią zrobić coś ekstra. Leszczyński z Radomiakiem obronił karnego. W sumie Śląsk siedem meczów zagrał na zero, a goli stracił w sumie 13. Najmniej w lidze.

 

Ze Śląskiem, jak z Małyszem

 

Śląsk stał się skuteczny nie tylko w defensywie, ale i w ofensywie. Tylko w jednym meczu jesieni nie strzelił gola.

 

– Są trzy rzeczy nieuchronne: śmierć, podatki i gol dla Śląska – żartuje Bugajski, by za chwilę przytoczyć kolejną anegdotę. – Kiedyś Tajnera zapytali, dlaczego Małysz przestał skakać. Trener na to, że on jeszcze nie wie, dlaczego on w ogóle zaczął. I to powiedzenie pasuje do Śląska. Pomijając te kilka drobnych zmian, w sumie trudno wytłumaczyć, dlaczego oni zaczęli tak dobrze grać.

 

Jak się przypomni początek jesieni, to właściwie to powiedzenia pasuje jak ulał. Po trzech kolejkach Śląsk był ostatni z 1 punktem na koncie. I właśnie wtedy nastąpiła metamorfoza. Wszystko to, o czym pisaliśmy wyżej, zaskoczyło i drużyna wygrała sześć spotkań z rzędu, pokazując nieznane dotąd oblicze.

 

Jesień Śląsk wygra bez względu na wynik ostatniego meczu rundy z Rakowem. Jednak Śląsk nie musi się obawiać ani tego, ani żadnego innego. Ta drużyna jest gotowa do walki o tytuł. Kryzys mieli na początku, a teraz śrubują rekord meczów bez porażki. Na koncie mają ich 13. Drużyna się nie potyka, bo jak dotąd trener Magiera znajduje dobrą odpowiedź na każdą absencję. Jeśli ktoś wypada, to on wyciąga innego zawodnika, który zaskakuje tak, jak Żukowski.

Dariusz Ostafiński/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie