Polaka spotkała wielka krzywda. „Teraz pokazali, co o tym myślą”

Inne
Polaka spotkała wielka krzywda. „Teraz pokazali, co o tym myślą”
Fot. PAP
Adrian Meronk

- Polska i golf? Dla wielu jesteśmy niczym Eskimosi. Nic dziwnego, że trzy wygrane Adriana Meronka w jednym roku zrobiły na innych zawodnikach tak duże wrażenie, że został wyróżniony najbardziej prestiżową nagrodą – mówi Andrzej Person o wyróżnieniu Meronka nagrodą Seve’a Ballesterosa. Zdjęcie Polaka z Javierem Balesterosem, synem legendy golfa, na tle drapaczy chmur w Dubaju obiegło media. Ta fotografia dowodzi, że polski golf ma prawdziwą gwiazdę.

Dariusz Ostafiński, Polsat Sport: Dlaczego wyróżnienie nagrodą Seve’a Ballesterosa jest takie ważne?


Andrzej Person, ekspert Polsat Sport, wielki miłośnik golfa: Dlatego, że to był jeden z najlepszych golfistów w historii. Wygrał pięć turniejów wielkoszlemowych, a prawie sto w ogóle. W latach 80-tych i 90-tych to była wielka gwiazda. Zmarł w 2011 roku na raka mózgu, a po jego śmierci nagroda dla najlepszego zawodnika DP World Tour dostała jego imię i nazwisko. Jednak nie tylko to sprawia, że ta nagroda jest taka ważna.


A co jeszcze?


To, że w DP World Tour startują nie tylko Europejczycy, ale i też wielu znakomitych Amerykanów. To jest tak, jakby w piłce wygrać wybory na najlepszego zawodnika angielskiej Premier League, która uchodzi za najlepszą na świecie. Poza tym tę nagrodę przyznają sami zawodnicy i to też wiele znaczy. Adrian dostał aż 38 procent głosów. To dużo. Jeszcze więcej znaczy to, że wyprzedził największą gwiazdę Rory’ego McIlroya. Większość by pewnie powiedziała, że to Rory jest najlepszy, ale golfiści wybrali Adriana i to wiele znaczy.

 

ZOBACZ TAKŻE: Imponujące. Niezwykły wyczyn klubu selekcjonera i gwiazdy siatkarskiej kadry Polski


O czym to świadczy?


O tym, że koledzy, a zarazem rywale z pola golfowego docenili trzy zwycięstwa Adriana w ostatnim tourze. Wygrał w Australii, a potem w Rzymie i w Andaluzji. Z tym Rzymem to jest osobna historia, która też mogła mieć znaczenie. Trzy miesiące po wygranej Adriana odbywał się na tym samym polu mecz Europa – Ameryka. I kapitan Luke Donald nie wybrała Adriana do drużyny, choć dla wielu wydawało się to oczywiste. Bo jak można nie było wziąć na taki mecz człowieka, który właśnie okazał się tam najlepszy. Burza szybko ucichła, bo Europa wygrała, więc Donald obronił się wynikiem, ale i tak mówiono, że Polaka spotkała wielka krzywda.


Zawodnicy, głosując na Adriana, chcieli mu zrekompensować krzywdę?


Raczej powiedzieć: jesteśmy z tobą. Po prostu pokazali, co o tym myślą. To oczywiście był mniej znaczący motyw, bo decydujące były wyniki.


I te trzy wygrane turnieje?


Tak. Zwłaszcza że dla wielu jesteśmy niczym Eskimosi. Nikt Polski nie traktuje poważnie, jako kraju golfowego. Dlatego tym większe wrażenie zrobiło to, że człowiek z tego kraju wygrał trzy prestiżowe imprezy. Chcę w każdym razie powiedzieć, że Adrian zrobił wielką sensację, bo ta nagroda, którą dostał, trafiała w ręce największych gwiazd.


W światowym rankingu Polak jest jednak na pięćdziesiątym miejscu. Nie kwestionuję nagrody, ale staram się zrozumieć.


To jest bardzo dobre miejsce. Ostatnio startował w Dubaju, zajął dziesiąte miejsce, ale spadł, bo w Ameryce był wielki turniej z pulą nagród 20 milionów dolarów. Jak pula nagród jest większa, to i punktów do rankingu można dostać więcej. Adrian robi swoje, dokłada, ale te amerykańskie turnieje są bardziej opłacalne. Dlatego za chwilę rusza do Ameryki i tam będzie grał.


I myśli pan, że to się uda?


Tak. Choćby z tego względu, że wielu golfistów z czołówki dało się złapać na kasę z LIV Golf. To nowa liga sponsorowana przez Arabie Saudyjską, gdzie najlepsi dostają 300 milionów dolarów rocznie. Za granie w lidze LIV nie dostaje się jednak punków. Są pieniądze, ale nie ma punktów. Coś za coś. Dla nas to dobrze, bo Adrian może wiele zyskać na grze w amerykańskiej lidze.


Jak to się stało, że tam będzie grał?


To też ma związek z Arabią Saudyjską i LIV Golfem. Amerykanie nie mają takich pieniędzy, jak Arabia, ale żeby się przed nimi bronić, wymyślili tę regulację z brakiem punktów, a dodatkowo wzmocnili ligę europejską. Jedną z rzeczy, które zrobili było przyznanie dziesięciu kart dla najlepszych zawodników z DP World Tour.


Adrian był jednym z nich?


Tak. I dlatego teraz jedzie do Ameryki i będzie mógł grać we wszystkich możliwych turniejach.


Czy będzie wygrywał?


Nie wiem. Oby się utrzymał. Żeby go po jednym roku nie odrzucili. To jest według mnie cel. Poza wszystkim Adrian dostaje prawdziwą szansę poprawienia swojej sytuacji w rankingu. Jak powiedziałem, amerykańskie turnieje w ramach PGA Tour są lepiej punktowane. Kiedy Adrian grał w Dubaju, w europejskim tourze, Amerykanie mieli zawody na Hawajach, gdzie zawodnicy dostali pięć razy więcej punktów niż Adrian. Zanim jednak poleci do Ameryki czekamy na Omega Dubaj Desert Classic i czekamy na kolejny dobry wynik.

Dariusz Ostafiński/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie