Adam Małysz walnął pięścią w stół! "Nie jesteśmy katem, ale nie będziemy tego tolerować"

Zimowe

- Nie jesteśmy katem, ale nie możemy tolerować faktu, że zawodnik Jakub Wolny najpierw idzie do mediów i tam ogłasza, co go boli, że wybija takie bagienko i my się dopiero wtedy dowiadujemy. Dlatego nasza reakcja, z karą dla Jakuba, była właściwa. Nie jest łatwo reagować bardzo szybko w takich sytuacjach. Pośpiech nie jest dobrym doradcą, można zrobić coś, co będzie wielką głupotą. My jednak postąpiliśmy słusznie – powiedział nam prezes Polskiego Związku Narciarskiego Adam Małysz.

Michał Białoński, Polsat Sport: Dawid Kubacki był na prowadzeniu po 40 skokach pierwszej serii konkursu Pucharu Świata w Szczyrku. Dyrektor FIS Sandro Pertille zdecydował się jednak przerwać zawody, z uwagi na silne podmuchy wiatru. Czy nie można było ich dokończyć, wszak na górze pozostało tylko dziesięciu skoczków?

 

ZOBACZ TAKŻE: Dawid Kubacki już tego nie kryje. "Za dużo kontroli”

 

Adam Małysz, prezes PZN-u: Myślę, że można było poczekać na skoki ostatnich dziesięciu zawodników. Tym bardziej, że wiedzieliśmy doskonale, że tylko jedna seria się odbędzie. Robiły się przerwy między skokami, ale skoro udało się oddać skoki aż 40 zawodnikom, to można było dać szansę jeszcze tym ostatnim dziesięciu, ale z drugiej strony, rozumiem jury, bo bezpieczeństwo zawodników jest najważniejsze.

 

Ogólnie to były dobre skoki naszych zawodników, więc jesteśmy nastawieni optymistycznie przed Zakopanem. Jeśli oddadzą takie skoki na Wielkiej Krokwi, to będzie dobrze.

 

Jak pan zapamięta pierwszy w historii konkurs Pucharu Świata w Szczyrku, choć wyniki są tylko po kwalifikacjach do niego?

 

Cieszę się, że dzięki nowemu miejscu na mapie Pucharu Świata polski turniej trzech skoczni ma rację bytu. Polska jest kolejnym krajem, który może go organizować. Mam nadzieję, że nie będzie jednorazowy turniej, tylko on wróci do nas i mamy argumenty dla FIS-u, iż warto go organizować w naszym kraju.

 

Podczas kwalifikacji trybuny w Szczyrku świeciły pustkami. Czy kibice odwracają się od naszych skoków, przez słabsze wyniki?

 

Kwalifikacje nie były imprezą masową, przez co mogliśmy wpuścić tylko 999 osób. Podczas konkursu trybuny były już zapełnione i panowała świetna atmosfera.

 

W Szczyrku musiał pan też gasić pożar, jaki wybuchł w Kadrze B. Jakub Wolny publicznie skrytykował trenera Davida Jiroutka, za co został wyrzucony z tej kadry i wykluczony z konkursu w Wiśle.

 

Sytuacja i to, co się wydarzyło wymagało spotkania, żeby się zawodnicy otworzyli. Słyszymy z plotek, różnych domysłów, co się dzieje, a później Kuba wyjeżdża z krytyką, jak to zrobił w Wiśle i to nas boli. Jeżeli trenerzy tego nie wiedzą, to coś jest nie tak. Musieliśmy oczyścić atmosferę, wytłumaczyć, że my, trenerzy, cały PZN jesteśmy dla nich.

 

Pierwszym kontaktem jest zawsze trener, później kolejne osoby, a na koniec, co nie jest wskazane, są media. Jeśli do nich opowiada się to, co jest wewnętrzne, to nie jest dobrze.

 

Nie zamierzamy tolerować takich rzeczy, ale też nie jesteśmy katem, który tylko i wyłącznie będzie karał zawodników. Jesteśmy po to, żeby ich wspierać, doradzać im, ale musimy znać ich potrzeby. Bo jeśli nie wiemy o nich, to jak mamy pomóc?

 

Adam Małysz zawsze był człowiekiem z gatunku tych do rany przyłóż, ale tym razem, jako prezes musiał uderzyć pięścią w stół. A przecież Kuba Wolny jest znany jako cierpliwy, dobrze ułożony i grzeczny sportowiec. Jeśli pod wpływem emocji powiedział takie słowa, to może faktycznie było coś nie tak?

 

Ja to rozumiem, ale nie możemy tolerować faktu, że zawodnik najpierw idzie do mediów i tam ogłasza, co go boli, że wybija takie bagienko i my się dopiero wtedy dowiadujemy. Dlatego nasza reakcja, z karą dla Jakuba, była właściwa. Reagować bardzo szybko w takich sytuacjach nie jest łatwo. Pośpiech nie jest dobrym doradcą, można zrobić coś, co będzie wielką głupotą. My jednak postąpiliśmy słusznie.

 

Oczywiście, można żałować, że spotkania oczyszczającego atmosferę nie zorganizowaliśmy wcześniej, bo nie doszłoby do tej eskalacji. Porozmawialiśmy, żeby usłyszeć, co ich boli. Wyjaśniono wiele elementów. Przykre, że przede wszystkim nie umiemy rozmawiać ze sobą i to jest chyba taka nasza polska, ogólnonarodowa przywara. Nawet trener Thomas Thurnbichler mówi, że nie spotkał się z czymś takim, że zawodni dusi w sobie problemy, zamiast porozmawiać.

 

Jestem podobny do Kuby, jestem zrównoważony, ale jak duszę w sobie pewne problemu, to potem to wybucha. Zresztą Kuba przeprosił, wybuchnął po samym skoku, był w emocjach. Dzisiaj by tego nie zrobił. Dzięki spotkaniu będzie lepsza komunikacja.

Adam Małysz: Stoch, Kubacki i Żyła mają więcej do powiedzenia niż Wolny

Ale Kuba może się czuć pokrzywdzony w stosunku do gwiazd z kadry A, które również krytykowały publicznie trenera Thurnbichlera. Dawid Kubacki nawet odmówił wyjazdu na treningi do Ramsau, bo wolał dalej startować.

 

Musimy rozróżnić, jak to było przekazane mediom. Czy to Dawid Kubacki, czy Kamil Stoch zdecydowanie inaczej wyrazili, że coś im się nie podoba.

 

Druga strona medalu jest taka, że to są bardzo doświadczeni sportowcy, bardzo dużo osiągnęli, więc mogą mieć trochę więcej do powiedzenia. Jeżeli koncentrują się na treningu, to rozwiążą swoje problemy.

Adam Małysz zdradza, co przekazał skoczkom kadry B

Jak na spotkaniu w sprawie Wolnego zareagowali pozostali skoczkowie z kadry B – Klemens Murańka, Tomasz Pilch, Andrzej Stękała, Adam Niżnik i Jan Habdas?

 

Wszyscy zawodnicy wstawili się za Kubą, jest solidarność, ale zdziwiło mnie, że jedna osoba mówiła w imieniu całego zespołu, a to powinno wyjść przede wszystkich od Kuby. My na pewno żadnej kary nie cofniemy. Oczywiście, ważne, by Kuba miał pomoc, ale on po nią musi przyjść, a nie może być tak, że koledzy zabiegają o jego interes. Jeden mówi, a reszta mało co się odzywa. Ja poprosiłem chłopaków: "Musicie się odzywać, być bardziej otwarci". Dałem im też drugą radę: "Każdy musi się koncentrować nad tym, co zrobić, by dla siebie jak najwięcej uzyskać".

Adam Małysz stoi murem za Thomasem Thurnbichlerem. Wyjaśnia, dlaczego

Trener Thomas Thurnbichler zachowuje wręcz stoicki spokój i optymizm, jak na fakt, że od blisko dwóch miesięcy żaden jego zawodnik nie może wskoczyć do pierwszej "dziesiątki".

 

Też widzę rychłą perspektywę na pierwszą "dziesiątkę", bardzo bym chciał, aby do tego doszło w Zakopanem. Metody Thomasa są mi bardzo bliskie. Jego podejście do treningu, postrzeganie problemów, metody pracy. Od początku rozmawialiśmy właśnie tym.

 

Wiem jedno – jeśli z tego kryzysu nie wyjdziemy wspólnie, to znowu cała opinia powie, że winny jest tylko trener. Nie wiem czy to będzie osąd błędny, czy nie, ale na pewno może być krzywdzący. Potrzebna jest głębsza analiza. Zeszły rok był bardzo dobry. Jestem pełen nadziei, że wrócimy na właściwe tory.

 

Co się jednak stało, że obecnie mamy najgorsze wyniki od 1995 r., gdy Robert Mateja i Adam Małysz nie przebijali się jeszcze do top 10 na świecie?

 

Ciężko teraz analizować i mówić o tych rzeczach. Przykro nam z tego powodu, że wyniki są słabe. Mogliśmy przypuszczać, że nastąpi kryzys, że przyjdzie sezon suchy, bez wyników, jakich by wszyscy Polacy chcieli, ale nie sądziliśmy, że aż tak się cofniemy. Cały czas mamy nadzieję, że uda się powstać z kolan.

 

Najważniejsze, że mamy plan na to, jak funkcjonować w przyszłości. Mamy zamiar na przeprowadzenie analizy, ale teraz ciężko o to. Musimy być pełni optymizmu i prosić kibiców o cierpliwość.

 

Marca Noelke zastąpił Wojciech Topór. Czym była spowodowana zmiana asystentów trenera Thurnbichlera? Chodziło o nietrafione plany przygotowań do sezonu?

 

Plan treningowy nie był zły, on w zeszłym roku zafunkcjonował, teraz nie, pytanie dlaczego. Czas na analizę przyjdzie po sezonie.

 

Może pies jest pogrzebany w zmianach regulaminowych, dotyczących kombinezonów i wysokości wkładek do butów, choć Dawida Kubacki zapewnia, że te zmiany są wymyślone jakby pod niego?

 

To na pewno mogło być kłopotliwe, szczególnie u chłopaków w kadrze B i u Piotrka Żyły. Oni mieli inne wkładki, grubość buta razem z grubością wkładki miała wpływ i trzeba było się przyzwyczaić do nowych przepisów. Tymczasem czasu było mało, bo zmiany weszły dopiero w połowie czerwca, zatem mieli zaledwie parę miesięcy na próby. To przecież diametralna zmiana, dlatego okres przygotowawczy i zaadoptowanie do nowego trwa dłużej. Jesteśmy jednak na dobrej drodze do wyjścia z kryzysu i mam nadzieję, że Zakopane już to potwierdzi.

 

Michał Białoński/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie