Kosecki grzmi o polskiej piłce! "Róbta co chceta prezesów doprowadzi nas do upadku"

Piłka nożna
Kosecki grzmi o polskiej piłce! "Róbta co chceta prezesów doprowadzi nas do upadku"
Cyfrasport/Łukasz Grochala
Kostra Runjaic i cała Legia musieli przełknąć gorycz porażki z Molde. Roman Kosecki (z prawej) diagnozuje problemy polskiej piłki

- Polityka opierania składów o przypadkowych obcokrajowców nic nie daje, niczemu nie służy! Uwaga, my za chwilę padniemy od własnych, tego typu, wyborów! Już niektóre kraje miały z tym problem, że wszyscy reprezentanci grali za granicą. My w Polsce za chwilę ich również będziemy szukać, Bóg wie gdzie. Ludzie! Opamiętajcie się! Ja apeluję ciągle do trenerów, do dyrektorów sportowych i prezesów. Na ogół reakcja jest jedna: „Mamy to w d…, robimy, co chcemy” – powiedział nam Roman Kosecki.

Michał Białoński, Polsat Sport: Nie tak miał wyglądać dwumecz z Molde. Legia nie przypominała drużyny, która była przebojem jesiennej edycji Ligi Konferencji.

 

Roman Kosecki, Piłkarz Roku 1994, były napastnik Legii, 69-krotny reprezentant Polski: Po pierwszym meczu w Molde była nadzieja, ale rewanż w Warszawie słabo wyglądał. Pożegnaliśmy się z pucharami. Teraz Legia musi się maksymalnie skoncentrować na tym, co zrobi na własnym podwórku i jakoś poukładać te klocki. Z Pucharu Polski odpadła, z Europy odpadła, więc została liga i walka o mistrzostwo, chociaż będzie ciężko.

 

Natomiast jak patrzę na kadrę Legii i jej wcześniejsze wyniki, to jesień była dobrym prognostykiem. Pokonać drużynę z Premier League to nie każdemu się udaje. Bolączką zespołu są strasznie duże wahania, brakuje stabilizacji. I to jest znak zapytania. Czy niektórzy piłkarze osiedli na laurach. U niektórych widzę stagnację, nie angażują się maksymalnie. Pretensje mają, a nie wiem, do kogo. Przecież to oni mają dawać z siebie wszystko. Gdy przychodzili do Legii, prezentowali się wspaniale, a po roku w niej spędzonym gwiazdorzą. Przynajmniej niektórzy. Za dużo tego gwiazdorstwa, trzeba zabrać się do roboty i zasuwać, bo inaczej do niczego się nie dojdzie.

 

Legia ma świetną akademię, chciałbym, żeby w pierwszym zespole dawano szansę jej wychowankom. W czwartkowy wieczór Molde pokazało, że można zbudować ciekawy zespół z kilkoma nastolatkami, wychowankami, uzupełnionymi o paru doświadczonych chłopaków. U nas też warto się rozejrzeć, co się ma w klubie.

 

To stary problem naszej piłki.

 

Nie tylko w Legii, ale ogólnie w Ekstraklasie jest bardzo dużo przypadkowych obcokrajowców, którzy nic nie wnoszą, a zajmują miejsca np. zawodnikom, którzy grali na ME do lat 17. I gdzie są ci chłopcy w lidze? Nie ma dla nich miejsca, bo przychodzi przypadkowy obcokrajowiec. W Niemczech i Norwegii kluby nie pozwoliłyby zaginąć takim talentom. A u nas? Śmiać mi się chce, gdy włączam mecz polskiej Ekstraklasy i w składzie widzę jednego Polaka. To wie pan co? Opuszczam ten kanał i przełączam na ligę hiszpańską, czy angielską, bo nie chce mi się tego oglądać.

 

Aż tak to pana denerwuje?

 

Taka polityka nic nie daje, niczemu nie służy! Uwaga, my za chwilę padniemy od własnych, tego typu, wyborów. Już niektóre kraje miały z tym problem, że wszyscy reprezentanci grali za granicą. My w Polsce za chwilę ich również nie znajdziemy, trzeba będzie ich szukać, Bóg wie gdzie. Ludzie! Opamiętajcie się! Ja apeluję ciągle do trenerów, do dyrektorów sportowych i prezesów. Oczywiście, na ogół reakcja jest jedna: „Mamy to w d…, będziemy robić, co sobie będziemy chcieli”. To sobie róbta, co chceta, tylko miejsce świadomość, że na przyszłość nic to nie daje polskiej piłce.

 

Trzeba mieć sensowną wizję swojego klubu. Ja się zastanawiam, po co te akademie, grupy młodzieżowe, które są wśród wymogów licencyjnych? Po co to?

 

Podobnie z „orlikami”, których liczba za chwilę wzrośnie, a niekoniecznie polska piłka potrafi z nich korzystać.

 

Pamiętam 2012 r., mistrzostwa Europy, gdy powstał projekt „orlików”. Znajdowałem się w pięcioosobowym zespole, który pracował nad tym projektem. Mówiliśmy wówczas: „Dajmy sobie dziesięć lat i powstaną jacyś piłkarze”. I spójrzmy, ilu młodych chłopców, którzy zaczynali na „orlikach”, gra w reprezentacjach do lat 15, 16, 17, 18. To są wszystko dzieci z „orlików”. Dlaczego tylko później oni nie grają w Ekstraklasie? Dlaczego podstawowy zawodnik z reprezentacji do lat 17 nie znajduje miejsca w Śląsku Wrocław i musi wyjechać za granicę?

 

Faktycznie, Karol Borys przeszedł do belgijskiego Westerlo za dwa miliony euro, zanim zaistniał w Ekstraklasie.

 

Dlatego ja się zastanawiam, o co tu chodzi? Jak patrzę na niektórych naszych trenerów, to dochodzę do wniosku, że brakuje im charyzmy. Trener musi ryzykować. Panowie, wy musicie stawiać na naszych chłopaków, dawać im szansę grania!

 

Wracając do Legii, sporo krytyki spływa na głowę stopera Kapuadiego, który zamiast zablokować rywala, pokazywał ręką kolegom, co mają zrobić i tak padł gol na 0-2.

 

Legia jest dobrze zorganizowana. Czuwa w niej dyrektor Jacek Zieliński, trener Kosta Runjaic, który przy Łazienkowskiej nie pracuje nawet od dwóch lat, natomiast zespół trzeba jakoś poukładać. Za dużo widzę w nim roszad. Gdy spojrzy się na składy Realu, Atletico, Chelsea, Interu itd., to w nich można wymieć w ciemno przynajmniej dziewięciu zawodników z podstawowego składu. A u nas? Nie tylko w Legii, ogólnie w Ekstraklasie, nasi trenerzy ciągle nie mają pierwszego składu! Ciągle czegoś szukają! Ja się zastanawiam, o co tu chodzi? Na dodatek nie ma w tych składach naszych chłopaków, są ciągłe roszady i przypadkowi obcokrajowcy.

 

Mówi się, że Ekstraklasa jest super opakowana, organizacyjnie tip-top. Ok, wszystko to prawda, tylko że zaraz ze świecą będziemy szukać Polaków grających w tej lidze!

 

Z drugiej strony, jesteśmy jednak w UE, a tam wybór miejsca pracy jest dowolny.

 

To prawda, ale od dawna, od czasów, gdy byłem wiceprezesem PZPN-u, lansuję pomysł wprowadzenia przepisu, który zobliguje każdą drużynę Ekstraklasy do wystawienia co najmniej pięciu Polaków. I koniec! Ale zaraz odezwie się chór: „Ale po co?”. Tak jak odezwały się głosy przeciwko lansowaniu naszych młodzieżowców.

 

Ten przepis po sezonie odchodzi już do lamusa.

 

Na to się zanosiło. Drużyna, która ostatnio zdobyła mistrzostwo Polski, nie korzystała z młodzieżowców, wolała zapłacić karę.

 

Tak, Raków wyłożył na to dwa miliony złotych.

 

Zdobyli mistrzostwo, uśmiechnięci, weseli, w podstawowym składzie jeden Polak. Gratulacje, jest super! Życzę powodzenia! Oczywiście, wszyscy trenerzy dostali nagrody, są bożyszczami i wybawicielami polskiej piłki i myśli szkoleniowej. Gratulacje! Bardzo dobry wybór, super! A tak serio – moje zdanie jest takie: nie tędy droga.

 

Zapytam tak: „No i co z tego, że zdobyłeś mistrzostwo Polski? Do Ligi Mistrzów się nie dostałeś, a w Lidze Europy dostałeś lanie, w jakim celu to robisz?”. Później Warta Poznań, której połowa składu to Polacy, leje spokojnie naszego mistrza. Decydenci z Rakowa powinni usiąść przed lustrem i zadać pytanie: „Do czego my doszliśmy? A, dobra, kupimy sobie kolejnych sześciu obcokrajowców.”

 

Legia ma pięć punktów straty do lidera, ale też spory potencjał kadrowy, skoro stać ją na trzymanie w rezerwie Artura Jędrzejczyka.

 

Legia będzie grała o mistrzostwo i trzymam za nią kciuki. Prawdopodobnie zdobędzie tytuł. Trzeba szybko wyciągnąć wnioski, skonsolidować wyjściowy skład i wykorzystać bardzo dobrą organizację klubu – dyrektora, trenera, akademię. Legia ma wszystko w swoich rękach, by sięgnąć po mistrzostwo i latem skutecznie powalczyć o Ligę Mistrzów, bo dawno jej nie mieliśmy                          

Michał Białoński/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie