Odważna deklaracja gwiazdora. "Na miejscu innych nie chciałbym trafić na ZAKSĘ w play-off"

Siatkówka
Odważna deklaracja gwiazdora. "Na miejscu innych nie chciałbym trafić na ZAKSĘ w play-off"
fot. PAP
Siatkarze ZAKSY podczas meczu w Częstochowie

- Nie chcę, żeby to zabrzmiało arogancko, co teraz powiem, ale na miejscu innych drużyn - nie chciałbym grać przeciwko ZAKS-ie już w pierwszej rundzie play-off. Zwłaszcza, jeżeli z każdym kolejnym meczem będziemy dbać o to, aby nasza forma szła w górę - mówi libero Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, Erik Shoji w rozmowie z Polsatem Sport.

Krystian Natoński (Polsat Sport): Patrząc na wynik meczu z Norwidem, można powiedzieć, że było szybko, łatwo i przyjemnie.

 

Erik Shoji (libero Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle): Nie wiem, czy cokolwiek w tym sezonie przychodzi łatwo (śmiech). Aczkolwiek, faktycznie patrząc na wynik można powiedzieć, że było łatwo, ale jak spojrzysz na drugiego seta, to zauważysz, że nie tak do końca. Udało się wygrać trzy kolejne akcje i zanotować come back. Niekoniecznie towarzyszy nam odczucie, że było łatwo, ale miło jest zwyciężyć 3:0 i mieć trzy punkty.

 

A pamiętasz wasze pierwsze starcie z Norwidem w tym sezonie? (Norwid wygrał sensacyjnie w Kędzierzynie-Koźlu 3:1 przyp. red.).

 

- Oczywiście, że pamiętam. To był tak naprawdę początek naszych problemów w drużynie związany z wieloma kontuzjami. Poza tym wiemy, że Norwid to naprawdę dobry zespół, który dopiero co potrafił pokonać Resovię. Dysponuje mocną zagrywką. My chcieliśmy im się przeciwstawić, wyjść na parkiet i po prostu powalczyć tak jak tydzień wcześniej ze Lwowem. Udało się.

 

Powiedz, jak rozczarowujący jest to sezon dla was?

 

- Naprawdę ciężko to wytłumaczyć. Już wiele razy poruszałem ten temat w mediach. To smutne, że mamy tyle kontuzji w drużynie i że są zawirowania w klubie. Myślę jednak, że teraz każdy może zauważyć nasz postęp. Troszeczkę ustabilizowaliśmy formę i nadal będziemy walczyć o play-offy. Zobaczymy, co się wydarzy.

 

ZOBACZ TAKŻE: Sukces Warty pokazuje siłę PlusLigi? Świderski nie ma wątpliwości

 

Czy kontuzje to główny powód waszych problemów? Czy jednak inne czynniki również na to się złożyły?

 

- Wiele czynników. Zdecydowanie początkiem problemów były kontuzje. Można było dostrzec, że dotykały nas zupełnie pechowe urazy oraz związane z obciążeniami w trakcie sezonu. Gdy połączysz to wszystko w całość, uznasz, że byłoby to niezwykle ciężkie dla każdego klubu. Myślę, że uczymy się jednak radzić sobie z tym i idziemy do przodu.

 

Odpadliście już z Ligi Mistrzów, w której w ostatnich latach zawiesiliście sobie poprzeczkę najwyżej jak się da. To sprawia, że porażka już w pierwszej rundzie jest rozczarowaniem?

 

- Nie wiem, czy słowo "rozczarowanie" jest tutaj właściwie. Nie myślimy już o tym. To już za nami i nie analizujemy tego. To rzecz jasna smutne, że odpadliśmy z Halkbankiem. Tym samym zakończyła się nasza wspaniała passa, którą mieliśmy w tych rozgrywkach. Z drugiej strony trzeba patrzeć wprzód i starać się wygrać coś innego. Będziemy walczyć o sukces w PlusLidze.

 

A jak często patrzysz na tabelę PlusLigi?

 

- Oj zdecydowanie za często (śmiech). Praktycznie codziennie, a także po każdym meczu staram się analizować sytuację w tabeli - na którym miejscu jesteśmy, kto z kim gra w danej kolejce itd. Z tego, co wiem - jesteśmy teraz na siódmej pozycji. Często, prawdopodobnie za często obserwuję, co dzieje się w tabeli (śmiech).

 

Dopuszczasz w ogóle do siebie myśl, że może was zabraknąć w fazie play-off?

 

- Mam 34 lata i jestem realistą. Doskonale zdaję sobie sprawę, jak wygląda nasza sytuacja i jak ciężko musimy walczyć, aby dostać się do play-off. Bardzo nam zależało, aby wygrać te trzy ostatnie spotkania - Radomiem, Lwowem i Częstochową. Teraz skupiamy się na konfrontacji z Lubinem i jeżeli uda się wygrać, sytuacja zacznie wyglądać coraz lepiej.

 

Podejrzewam, że żaden zespół z czuba tabeli nie będzie chciał na was trafić już w pierwszej rundzie play-off. Zwłaszcza, jeżeli wrócicie do wysokiej formy, no i wrócą kontuzjowani gracze.

 

- To prawda, bo taki mam cel, aby najpierw dostać się do fazy play-off. Na koniec rundy zasadniczej gramy z Zawierciem i Jastrzębiem. Myślę, że to będzie ciekawe zobaczyć naszą formę na tle tych zespołów i vice versa. Nie chcę, żeby to zabrzmiało arogancko, co teraz powiem, ale na miejscu innych drużyn - nie chciałbym grać przeciwko ZAKS-ie już w pierwszej rundzie play-off. Zwłaszcza, jeżeli z każdym kolejnym meczem będziemy dbać o to, aby nasza forma szła w górę. Oczywiście pozostałe drużyny też znają swoją wartość i towarzyszy im pewność siebie.

 

Czujecie presję?

 

- Paradoksalnie, biorąc pod uwagę naszą sytuację, to nie. Wręcz przeciwnie, aktualnie czujemy więcej luzu i swobody. Gramy bez presji ze względu na to, że ten sezon jest dla nas niczym komedia - patrząc na nasze problemy. Zaczynamy się już z tego śmiać i po prostu grać coraz lepiej.

 

Gracie zatem na zasadzie "niech się dzieje, co chce".

 

- Zgadza się. Oczywiście celem są play-offy. A gdy już tam się znajdziesz, masz dwa mecze, ewentualnie "złoty set" i wszystko jest możliwe.

 

Zawsze to trudne dla zespołu, gdy dochodzi do zmiany trenera w trakcie sezonu. Każdy trener ma bowiem swoje pomysły. Jak wam się pracuje z Adamem Swaczyną?

 

- Na szczęście nasza filozofia i system gry nie uległ zmianie. Doszło do takiej płynnej wymiany. Adam wykonuje kawał świetnej roboty. Jest darzony wielkim szacunkiem ze strony drużyny. Jeszcze przed zmianą trenera pracował bardzo ciężko, a teraz podwoił wysiłki. Bardzo dobrze nam się z nim współpracuje.

Krystian Natoński/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie