Idą wielkie zmiany w polskich skokach. „Panowie nie spełnili oczekiwań”

Zimowe
Idą wielkie zmiany w polskich skokach. „Panowie nie spełnili oczekiwań”
fot. PAP
Idą wielkie zmiany w polskich skokach. „Panowie nie spełnili oczekiwań”

Po kiepskim dla polskich skoków sezonie szukamy recepty na poprawę. Żeby za rok nie przeżywać tego samego. Rafał Kot, członek zarządu PZN i ekspert Polsatu Sport mówi, że idzie nowe i opowiada o kulisach czekającej skoki wielkiej wymiany ludzi odpowiedzialnych za wyniki.

Dariusz Ostafiński, Polsat Sport: Szukamy odpowiedzi, co zrobić, żeby za rok nasi zawodnicy skakali lepiej. Na wstępie chciałbym jednak ustalić, czy to dobrze, że trener Thomas Thurnbichler zostaje?

Zobacz także: Adam Małysz trafił w punkt! "W Polsce trener poddawany jest torturom"

 

Rafał Kot, członek zarządu PZN, ekspert Polsat Sport: Nawet jak było bardzo źle, to mówiłem, że to jeden z najlepszych trenerów i zależy nam na tym, żeby dalej pracował. To nie tylko moje zdanie, ale i prezesa Adama Małysza. Dodam, że ja nawet, jak było słabo, to nie miałem chwili zwątpienia.

 

Czyli, żeby było lepiej, to trzeba przemeblować otoczenie Thurnbichlera?

 

Trzeba je troszkę przemodelować. To jest bardzo dobry trener, ale i też młody trener, który jeszcze wiele musi się nauczyć. On sam doszedł do wniosku, że głównym winowajcą złego przygotowania, tego przeładowania zawodników, szczególnie tych starszych, jest trener Mark Noelke. Jego odsunięcie nie było decyzją zarządu. To był ruch Thurnbichlera. Spóźniony, ale słuszny i pokazujący, że Austriak wyciąga wnioski.

 

Odejście Noelke wystarczy?

 

Jeszcze trzeba coś tam w otoczeniu pozmieniać, bo dopływ świeżej krwi jest nie tyle wskazany, co potrzebny. Na pewno będą jeszcze jakieś kosmetyczne zmiany.

 

Do tego wrócę później, bo teraz chciałem zapytać o nasze gwiazdy. Jeszcze w trakcie sezonu pojawiła się koncepcja, żeby ci starsi mieli swoje teamy, żeby szykowali się poza lub obok kadry.

 

Taki pomysł był rozważany. Rozmawialiśmy o tym z Adamem Małyszem, że trzeba ze starszymi pogadać i zapytać, czy byliby zainteresowani. Jednak nic na siłę, bo nie można tworzyć dwóch grup, jak ktoś nie chce. Uznaliśmy jednak, że młodzi muszą się podporządkować, a starsi dostaną wybór.

 

I co?

 

Nie chcieli.

 

To może trzeba było ich przekonać. Prezes Małysz jako zawodnik miał taki team i dobrze na tym wyszedł.

 

On to stworzył, gdy trenerem był Łukasz Kruczek. Adam wtedy potrzebował doświadczonego trenera, który byłby dla niego guru, a nie kolegą. I wtedy pojawił się Lepistoe. Z nim Adam odniósł wiele sukcesów. Jednak wtedy inicjatywa wyszła od Adama. On zderzył się ze ścianą i uznał, że trzeba zmienić otoczenie. A teraz nasi najlepsi nie widzą sensu takiej zmiany.

 

Nie widzą ściany?

 

Adam prowadził rozmowy, próbował. Widać nie widzą.

 

A jednak ten sezon był dla nich kiepski.

 

To prawda, ale z drugiej strony to dobrze, że oni tak czują, że mają zaufanie. Od razu wyjaśnię, że wiedzą o błędach, zdają sobie z nich sprawę. Wiedzą, że choć trener Thurnbichler wziął wszystko na siebie, to zawinił ktoś inny. I wiedzą, że mogą spokojnie pracować z Thurnbichlerem nad poprawą. Na pewno będą mieli bardziej zmodyfikowany trening i mniej obciążeń. Nie będą startować we wszystkich zawodach. Niektóre odpuszczą.

 

Które?

 

Tego dziś nikt nie powie. Może Letnią Grand Prix, może jakieś pierwsze z zimowego pucharu. To wyjdzie w praniu. Jak będzie forma i będą skakać, to nikt nie będzie odpuszczał. Zobaczymy, jak wpłynie na nich taki bardziej zindywidualizowany trening z mniejszymi obciążeniami i większą szansą na odpoczynek i odnowę.

 

Myśli pan, że po tych wszystkich zmianach polskie skoki się odrodzą?

 

Myślę, że korekty w planach treningowych i zindywidualizowanie zajęć dają nadzieję. Inaczej zaczyna się przygotowania po sezonie, w którym zawodnicy skakali wspaniale, a inaczej po takim, gdzie niewiele wychodziło. U naszych zawodników nawet technika się zagubiła. Dojazd do progu, ustawienie w locie. Jedyny, który skakał w tym najnowszym światowym trendzie był Olek Zniszczoł. Agresywnie z progu, od razu ustawiał się nad narty, szybko przelatywał bulę i szukał powietrza. Tak, jak robili to Kraft i Kobayashi, czyli ci najlepsi. My będziemy musieli zrobić krok wstecz i zacząć od małych skoczni, żeby zbudować solidne podstawy.

 

A co z receptą na zaplecze. My w ostatnich sezonach wciąż patrzymy na tych trzech najstarszych, bo nikt nowy nie wyskakuje. Teraz tylko Zniszczoł, ale to mało.

 

To nasza największa bolączka. W Austrii furorę zrobił Huber, który nie dostał się do kadry na mistrzostwa w lotach, bo byli lepsi. Austriacy, Niemcy, Słoweńcy i Norwegowie mają potencjał. Oni się pompują w zawodach niższej rangi, jak FIS Cup czy Puchar Kontynentalny. Tyle że oni mają czym mieszać. Jak jeden wypada przez chorobę czy kontuzję, to czekają inni. A my nie mamy tylu zawodników.

 

Jakby starsi mieli swoich indywidualnych trenerów, to Thurnbichler mógłby poświęcić więcej czasu młodzieży.

 

Thurnbichler musi się skupić na kadrze A, gdzie nie powinno być patrzenia w PESEL. Trener musi wybrać sześciu, maksymalnie siedmiu zawodników i nimi się zająć. I wymieniać co jakiś czas najsłabszego, bo tam muszą być najlepsi.

 

A zaplecze?

 

Ta kadra B, czy kadra młodzieżowa powinna być pod kierownictwem trenerów, którzy będą w programie Thurnbichlera. Jednak on nie może sobie tyle brać na głowę. W poprzednim sezonie wziął i to się rozmyło. W lecie on może sobie robić campy, ale zimą musi się skupić na najlepszych, nad nimi powinien czuwać. Poza tym będzie szef od skoków. Taką instytucję chcemy powołać.

 

Taki dyrektor sportowy, jakim był kiedyś Adam Małysz.

 

Adam nie chce tej nazwy.

 

Kiedy będzie ten szef?

 

Chcieliśmy wyłonić już, żeby był od maja, ale musimy to przesunąć o kilka tygodni. Do końca maja zapadną decyzje. Mamy mocne nazwiska, ale ci trenerzy dopiero za dwa miesiące będą mogli podjąć temat.

 

To zagraniczni kandydaci.

 

Tak. Na polskim rynku nie mamy nikogo, kto mógłby być takim szefem.

 

Jiroutek będzie dalej trenerem kadry B?

 

Nie. Tam też szykuje się zmiana. Odejdzie nie tylko on, ale też jego zastępca. Panowie nie spełnili oczekiwań.

 

Dariusz Ostafiński/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie