Iwanow: Draka o kapitanów

Piłka nożna
Iwanow: Draka o kapitanów
fot. PAP
Iwanow: Draka o kapitanów

Taras Romanczuk zbeształ Dominika Marczuka tuż po zakończeniu spotkania Jagiellonii Białystok z Pogonią Szczecin. Nie tylko na boisku, zaraz po zmarnowanej przez niego „setce”. Nie gryzł się w język także w pomeczowym studiu „Super Piątku” w Canal Plus, gdy emocje powinny już być nieco mniejsze. Upływający czas zazwyczaj leczy rany i wpływa na złagodzenie pierwszej formy reakcji, którą mogą targać jeszcze wściekłość i nerwy.

Dwa dni później w Mielcu niemający (podobno) wielu przyjaciół w szatni kapitan Legii Warszawa Josue oddaje wykonanie rzutu karnego Maciejowi Rosołkowi, pewnie najbardziej krytykowanemu – choć w tym w przypadku to eufemizm – zawodnikowi z Ł3. Człowiek, który według „przecieków” ma tak wybujałe ego i myśli tylko o sobie, decyduje się na fantastyczny gest. Ale z racji „reputacji” uznaje się to za ruch pod publiczkę i chęć zyskania poparcia w szatni. Jakby miało to wpłynąć na to, czy Portugalczyk dostanie ofertę przedłużenia umowy czy też jego przygoda w Polsce zakończy się wraz z ostatnią ligową kolejką.

Zobacz także: Co dalej z grą Lewandowskiego w Barcelonie? Media w Hiszpanii nie mają złudzeń

 

Najpierw o kapitanie „Dumy Podlasia”. Jak często to w naszym kraju bywa, w tak zwanej szeroko pojętej opinii publicznej, także eksperckiej, opinie są skrajne. Jedni to zdarzenie bagatelizują, inni potępiają. Nie stanę po żadnej ze stron, ale posłużę się przykładem. Czy Bernardo Silvie ktoś chciał ukręcić głowę, że w konkursie rzutów karnych w rewanżu ćwierćfinału z Realem Madryt w Champions League w zasadzie podał piłkę wprost w dłonie Andrija Łunina? W szatni nie byliśmy, więc nie wiemy, co tam się działo, ale nie sądzę by ktoś miał do niego o to pretensje. Obrońca trofeum odpadł z Ligi Mistrzów, choć był na wskroś lepszym zespołem przez 210 minut. „Jadze” jeszcze nic się nie stało. Pudło Marczuka może ważyć też tyle samo, co czekająca niebawem dwumeczowa ligowa pauza Tarasa Romanczuka za nadmiar żółtych kartek...

 

Temat Josue zawsze trafia na podatny grunt, bo jest to piłkarz wychodzący poza wszelkie schematy nie tylko podczas wydarzeń boiskowych. Cały ten zgiełk wokół jego kontraktu i zwlekaniem na podjęcie decyzji „na tak” czy „na nie” moim zdaniem może skończyć się za chwilę albo… w jednym konkretnym momencie. I nie dlatego, że Portugalczyk zachowa się altruistycznie wobec kolegi czy też nie i nagle sprawi, że szatnia zacznie go lubić. Cała przyszłość Legii zależeć będzie od tego, czy zagra w eliminacjach do Ligi Konferencji, czy też nie. A to może okazać się dopiero po ostatniej serii. Jednak bez względu na to, czy kapitan Legii będzie już wiedział, jakie są dalsze losy czy wciąż żyć będzie w niepewności, na murawie zrobi wszystko, by jego drużyna była na podium. Można go lubić bądź nie. Ale jest zawodowcem. Dokładnie rok temu też nie wiedział na czym stoi, a poprowadził drużynę do wygranej w Fortuna Pucharze Polski i pomógł w wicemistrzostwie.

Bożydar Iwanow/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie