Co za emocje! Mistrza Polski poznamy w ostatniej kolejce
Śląsk z Radomiakiem grał o pewne miejsce w europejskich pucharach, a także o przedłużenie szans na mistrzostwo Polski. Zespół z Mazowsza natomiast chciał we Wrocławiu przypieczętować utrzymanie w PKO BP Ekstraklasie.
Przyjezdnym do wypełnienia zadania wystarczał remis i dlatego od pierwszych minut skupiali się na defensywie i czekali, co zrobi Śląsk. Gospodarze mieli przewagę, byli częściej przy piłce, ale pierwsi bliżsi zdobycia gola byli przyjezdni. Nahuel Leiva źle trafił w piłkę i ta w polu karnym poleciała w kierunku Luka Vuskovica, który z kilku metrów trafił w poprzeczkę.
Śląsk był przy piłce, ale długo nic konkretnego z tego nie wynikało. Groźniejsze były wypady gości, ale w tym przypadku brakowało precyzyjnego ostatniego podania. Dopiero po blisko półgodzinie w polu karnym piłka trafiła do Jehora Macenki, ale Gabriel Kobylak zdołał ofiarnie odbić strzał zawodnika Śląska.
Kilka chwil później gospodarze przeprowadzili kolejny atak. Piotr Samiec-Talar przytomnie w polu karnym zgrał do Macenki, a ten z bliska wepchnął piłkę do siatki.
Gol nieco zmienił obraz gry. Radomiak nie miał już czego bronić i śmielej ruszył do przodu. To sprawiło, że więcej miejsca do ataku mieli gospodarze. Po jednej z szybkich akcji w idealnej sytuacji znalazł się Nahuel Leiva i kiedy wydawało się, że piłka musi wpaść do siatki i będzie 2:0, świetną interwencją popisał się Kobylak.
Po zmianie stron goście odważniej zaczęli podchodzić pod rywali i mecz przestał już się toczyć na jednej połowie. Wraz z upływającym czasem to Radomiak był coraz częściej przy piłce, a Śląsk w kontratakach szukał szans na drugiego gola.
Wrocławianie podwyższyli prowadzenie, ale nie po kontrze, ale fenomenalnym strzale z dystansu Leivy. Hiszpan otrzymał podanie od Petra Schwarza w okolicach narożnika pola karnego, przełożył piłkę na prawą nogę i huknął w samo okienko bramko gości. To będzie mocny kandydat do bramki kolejki.
W kolejnych fragmentach spotkania to przyjezdni mieli optyczną przewagę, częściej utrzymywali się przy piłce, ale nie udało im się zepchnąć wrocławian do głębszej defensywy. Radomiak grał za wolno i schematycznie, aby zaskoczyć gospodarzy. Ci natomiast starali się zwalniać grę i kradli upływające minuty.
Sytuacja Radomiaka była trudna, a od 77. minuty stała się jeszcze trudniejsza. Damian Jakubik został ukarany żółtą kartką za faul, a kilka chwil później za dyskusje z arbitrem obejrzał kolejną kartkę i musiał opuścić boisko.
Na tym emocje we Wrocławiu się skończyły. Jeszcze tylko Jakub Jezierski trafił w słupek i Śląsk wygrał 2:0.
Wrocławianie zapewnili sobie co najmniej wicemistrzostwo Polski i teraz będą czekać na wynik meczu Jagiellonii Białystok z Piastem w Gliwicach. Radomiak natomiast teoretycznie nadal może spaść z ekstraklasy.
Śląsk Wrocław – Radomiak Radom 2:0 (1:0).
Bramki: Jehor Macenko 31, Matias Nahuel Leiva 61.
Śląsk Wrocław: Rafał Leszczyński – Alex Petkow, Simeon Petrow, Łukasz Bejger - Jehor Macenko, Piotr Samiec-Talar (83. Mateusz Żukowski), Patrick Olsen, Peter Pokorny (90+3. Daniel Łukasik), Petr Schwarz, Nahuel Leiva (88. Jakub Jezierski) - Erik Exposito.
Radomiak Radom: Gabriel Kobylak - Damian Jakubik, Raphael Rossi, Luka Vuskovic – Mateusz Cichocki, Michał Kaput (81. Roberto Alves), Bruno Jordao, Dawid Abramowicz - Lisandro Semedo (81. Joao Peglow), Rafał Wolski (63. Leonardo Rocha), Guilherme Zimovski (58. Vagner Goncalves).
Żółte kartki: Łukasz Bejger - Damian Jakubik.
Czerwona kartka za drugą żółtą: Damian Jakubik 77.
Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń). Widzów: 37 767.
Przejdź na Polsatsport.pl