Hiszpański tor zalany przez powódź. Co z wyścigiem MotoGP?
W poniedziałek hiszpańskie rejony Andaluzji i Murcji nawiedziły ulewne deszcze i gradobicie, które miejscami doprowadziły do powodzi błyskawicznych. Nie ominęły one toru Jerez, na którym już w kwietniu mają ścigać się zawodnicy MotoGP.

Hiszpania po raz kolejny w ciągu ostatnich miesięcy zmaga się z powodziami. Nawiedziły one południowe rejony kraju, w tym okolice Jerez i tamtejszy tor, znany z wyścigów MotoGP, a w przeszłości także Formuły 1.
ZOBACZ TAKŻE: Wyjątkowy weekend braci Marquezów
Na filmach zamieszczonych w mediach społecznościowych widać, że część obiektu znajduje się obecnie pod wodą. Zalana jest m.in. prosta startowa oraz pit lane, gdzie woda sięga połowy wysokości garaży i przedostaje się do środka jednego z budynków.
Inne filmy pokazują, że pierwszy sektor toru zamienił się w rzekę, a w niektórych miejscach nawet w małe jezioro.
Oficjalna strona toru nie wydała jeszcze oświadczenia w sprawie powodzi. Według hiszpańskiego "Motorsportu" w poniedziałek obiekt był pozbawiony prądu, ale nie zauważono żadnych większych szkód. Zaznaczono jednak, że ilość naniesionych przez wodę śmieci i błota będzie wymagała kilkudniowego, intensywnego czyszczenia.
Tor Jerez już w kwietniu (25-27) ma gościć najszybszych motocyklistów świata. W sezonie 2024 władze MotoGP musiały dokonać zmian w kalendarzu po tym, jak powodzie błyskawiczne zniszczyły obiekt Ricardo Tormo pod Walencją. Finał mistrzostw został wówczas przeniesiony do Barcelony. Według "Motorsportu" sytuacja w Andaluzji nie jest jednak tak zła i GP Hiszpanii zostanie rozegrane zgodnie z planem, podobnie jak poprzedzająca je runda Hiszpańskich Mistrzostw Superbike.
Przejdź na Polsatsport.pl
