Iwanow: Piłkarskie dziwadło. Szalony poniedziałek w Lublinie

Czy ktoś z Was widział bardziej dziwaczny mecz niż ten, który niedawno zakończył się w Lublinie? Założę się, że na tym poziomie to ewenement. „Biały kruk”. Unikat. Scenariusz nie do napisania przez autora nawet z największą wyobraźnią. Wszystko od początku do końca było „niewymyślalne”.

Bramkarz w czerwonym stroju z numerem 77 świętuje na boisku piłkarskim.
fot. PAP
Vladan Kovacevic

Od początku. Rafał Augustyniak nie dawno odsunięty od kadry bo za głośno wyrażał swoje niezadowolenie po blamażu z Radomiakiem, dziś pod nieobecność w podstawie Bartosza Kapustki wyprowadził Legię Warszawa z opaską kapitana. W hierarchii jest trzecim kapitanem za „Kapim” oraz Arturem Jędrzejczykiem, więc niby wszystko jest zrozumiałe i logiczne ale przecież nie dawno był on „persona non grata”, a dziś wziął odpowiedzialność za swoją ekipę.

 

ZOBACZ TAKŻE: Kuriozalne gole i decydujące trafienie w 100. minucie! Szalony mecz Legii w Lublinie

 

W wyjściowej jedenastce nie pojawił się Luquinhas, który przecież w czwartek z Molde nie zagra ze względu na nadmiar żółtych kartek. Wytłumaczeniem może być fakt, że Brazylijczyk niedawno wrócił po kontuzji, ale zarówno na Ryoyę Morishitę i Kacpra Chodynę trzeba chuchać i dmuchać, bo oni są największą nadzieją na odrobienie strat w Lidze Konferencji. Nie chcę mi się do końca wierzyć, by dla trenera ligowy mecz był ważniejszy od europejskiego, z drugiej strony nie jest to niemożliwe patrząc na decyzje personalne podjęte w czwartek i poniedziałek.


Legia zdobyła dwie bramki po kuriozalnych, wręcz niespotykanych błędach bramkarza Motoru Kacpra Rosy (brawo za inteligencję i dobrą reakcję Marca Guala przy pierwszej bramce), a trzeciego po kiksie Augustyniaka, z którego totalnie nieudanego strzału wyszła asysta do Morishity. Ze składnych akcji trafić było trudniej. Dwa gole to wyjątkowe prezenty, trzeci stworzony został po źle wykonanym uderzeniu. Za to gospodarze trafili dwukrotnie po dośrodkowaniach i strzałach głową, mimo, że Legia ma dwóch stoperów mierzących 194 i 196 cm, a zdobywca pierwszego gola dla lublinian jest od dwadzieścia centymetrów niższy.

 

O rozmieszczeniu poszczególnych zawodników gości w tych sytuacjach w polu karnym też można by dyskutować, bo raczej nie było ono właściwe. Vladan Kovaćević znów nie komunikował się dobrze z zespołem, a liczba jego błędów dających rywalom gole w takim tempie niedługo zbliży się do dwucyfrówki. Szukając plusów - dobrą informacją jest to, że Bośniak nie zapomniał jak broni się karne (robił to nieźle w Rakowie), a w możliwym przecież konkursie rzutów karnych w rewanżu z Molde dobitek być nie może. Czy zatem wpuszczenie teraz do bramki Kacpra Tobiasza byłoby szaleństwem? To, co działo się w pierwszym spotkaniu z norweskim zespołem i w poniedziałek w Lublinie odbiegało już na tyle od normy, że trzeci z rzędu mecz o takiej amplitudzie wrażeń byłby już „przegięciem”. Jeżeli w rewanżu 1/8 finału Conference League chcemy mieć thriller, to tylko z happy endem.

Gdzie obejrzeć mecz Legia Warszawa - Molde FK? O której godzinie?

Transmisja spotkania Legia Warszawa - Molde FK w czwartek 13 marca w Polsacie Sport 1, Polsacie Sport Premium 2 oraz w Polsat Box Go. Początek o 20:50. Studio przed meczem rozpocznie się o 20:00 w Polsacie Sport Premium 2.

Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie