Gruth: Szwajcarom brakuje świeżości

Kilka dni temu zadzwonił do mnie dziennikarz ze strony klubowej, bo chciał zrobić ze mną wywiad przed mistrzostwami świata Elity. Powiedział mi, że te wyniki i sukcesy, jakie odnoszą wszystkie zespoły ZSC, to moja zasługa, bo w klubie wszyscy korzystają z tego systemu, który ja opracowałem. Zrobiło mi się naprawdę miło – wspomina Henryk Gruth, czterokrotny olimpijczyk i pierwszy Polak przyjęty do Galerii Sławy Międzynarodowej Federacji Hokeja na Lodzie (IIHF).

Drużyna hokejowa w białych strojach z czerwonymi krzyżami na piersiach świętuje bramkę, przytulając się na lodowisku.
fot. PAP

Gruth przez ponad dwadzieścia lat pracował jako trener w ZSC Lions Zurych. W tym roku na MŚ Elity w kadrze Szwajcarii gra sześciu jego wychowanków.

Zobacz także: Hokejowe mistrzostwa świata Elity - plan transmisji

 

Za nami dwa dni rywalizacji na hokejowych mistrzostwach świata Elity. Jak oceniasz poziom tego turnieju?

 

Na pewno nie jest łatwo po tak krótkim czasie wyciągnąć wnioski, bo przed nami jeszcze bardzo dużo spotkań i wiele może się zmienić. Na pewno jest to ciekawy turniej, poziom jest naprawdę niezły i jestem zdania, że z każdym dniem będzie jeszcze ciekawiej. Faworyci nie zawodzą i widać, że na ten turniej przyjechali w bardzo mocnych składach.

 

Masz swoich faworytów do złota?

 

Tak, to Szwecja, Kanada i Szwajcaria. Niewykluczone, że tak będzie wyglądało podium w tym roku, choć nie mam pojęcia, w jakiej kolejności. Szwedzi mają inny skład w porównaniu do tego, który oglądaliśmy przed rokiem w Czechach. Moim zdaniem ten obecny jest lepszy, bo jest bardziej kompletny. Odniosłem wrażenie, że ten zespół, który grał w 2024 roku, miał za dużo gwiazd, a za mało zawodników do wykonywania tej „czarnej” pracy, która jest na takich turniejach niezwykle ważna. Teraz ten zespół został zbudowany z głową. Jeśli chodzi o Kanadę, to wiadomo, że dla nich jest to też już ważny etap selekcji przed lutowymi igrzyskami olimpijskimi, na których będą mogli już zagrać zawodnicy z ligi NHL. Zatem dla wielu hokeistów to może być jedyna szansa, aby załapać się do kadry na turniej olimpijski. A Szwajcarzy – wiadomo – jest to bliski mi zespół i będę im kibicował.

 

Szwajcarzy mają za sobą rozegrane dwa mecze grupowe. Najpierw na inaugurację przegrali z broniącymi tytułu Czechami 4:5 po dogrywce, a wczoraj pokonali Duńczyków 5:2. Mecz z Czechami miał być dla nich rewanżem za przegrany ubiegłoroczny finał w Pradze 0:2. Szwajcarzy dwukrotnie prowadzili, w tym 2:0 i 4:3, a mimo to przegrali. Są w formie?

 

Na ten moment jeszcze nie są w optymalnej dyspozycji. Nawet jestem zaskoczony na minus, jeśli chodzi o ich grę. Widać, że brakuje im świeżości. Z Czechami grali bardzo ociężale, nogi nie „pracowały” tak, jak powinny. Brakowało tego przyśpieszenia w odpowiednim momencie. Nawet do końca nie wiem, czym to jest spowodowane. Zdaję sobie sprawę, że przed nimi jeszcze wiele spotkań, zresztą w krótkim czasie, więc ta świeżość i płynność w grze powinna się pojawić. Na razie nie widać liderów tej drużyny, a więc Andrighetto i Malgina, ale akurat to są zawodnicy, którzy w najważniejszych momentach są w stanie brać na siebie ciężar gry. Tak było podczas najważniejszych meczów w Lidze Mistrzów czy podczas decydujących spotkań w fazie pucharowej ligi szwajcarskiej. Z drugiej strony doskonale pamiętam, że w latach ubiegłych – poza zeszłorocznymi mistrzostwami świata w Czechach – reprezentacja Szwajcarii znakomicie grała w fazie grupowej, a potem odpadała już w ćwierćfinale. Może teraz będzie inaczej i tak jak w roku ubiegłym zagramy w finale, ale tym razem zdobędziemy historyczne złoto. Nie miałbym nic przeciwko temu, aby tak się stało.

 

Andrighetto i Malgin to Twoi wychowankowie z ZSC Lions Zurych w kadrze Szwajcarów. Jedyni?

 

Nie, na tym turnieju gra sześciu moich wychowanków: w obronie Dean Kukan, Jonas Siegenthaler i Tim Berni, a w ataku – oprócz Andrighetto i Malgina – także Nicolas Baechler. Pracowałem w tym kraju ponad dwadzieścia lat, więc doskonale znam potencjał tego zespołu. Zresztą przed rokiem zagrali w finale i niewiele zabrakło, aby wywalczyli historyczne mistrzostwo świata. Mam nadzieję, że w tym roku im się to wreszcie uda zrealizować.

 

Pięć lat temu zdecydowałeś się przejść na emeryturę i wróciłeś na stałe do Polski. Śledzisz wyniki, jakie osiąga Twój były klub ZSC Lions Zurych i czy masz jeszcze kontakt z ludźmi, z którymi pracowałeś w Szwajcarii?

 

Naturalnie, że mam. W tym sezonie ZSC Lions Zurych zanotował fantastyczny sezon we wszystkich grupach wiekowych. Pierwszy zespół zdobył mistrzostwo kraju i wygrał prestiżową Ligę Mistrzów. Do tego wszystkie zespoły młodzieżowe grające w swoich rozgrywkach zdobywały złote medale. Kilka dni temu zadzwonił do mnie dziennikarz ze strony klubowej, bo chciał zrobić ze mną wywiad przed mistrzostwami świata Elity. Powiedział mi, że te wyniki i sukcesy, jakie odnoszą wszystkie zespoły ZSC, to moja zasługa, bo w klubie wszyscy korzystają z tego systemu, który ja opracowałem. Zrobiło mi się naprawdę miło, że, mimo tych już kilku lat, gdy nie mieszkam w Szwajcarii, to cały czas jestem tam miło wspominany.

 

Wróćmy do mistrzostw świata Elity. Kto na tym turnieju może okazać się „czarnym koniem”?

 

To miano mogą mieć Duńczycy i to z kilku powodów. Z jednej strony, jako współgospodarz tego turnieju, mogą awansować do fazy pucharowej, ale z drugiej – grając u siebie, w dodatku bez swoich liderów, którzy walczą w play-offach ligi NHL – przyjdzie im walka o utrzymanie w Elicie. Wiem, że przegrali dwa pierwsze spotkania, ale akurat grali z naprawdę mocnymi rywalami – Stanami Zjednoczonymi i Szwajcarią. Na pewno Dania będzie wielką niewiadomą na tym turnieju.

 

A kto może pożegnać się z Elitą w tym roku?

 

Według mnie będzie to ktoś z czwórki: Węgry, Francja, Kazachstan i Słowenia. Te drużyny obecnie prezentują zbliżony poziom do Wielkiej Brytanii, Włoch, Polski czy Ukrainy, a więc ekip, które grają w Dywizji 1A i balansują na krawędzi Elity. Przed rokiem, przy odrobinie szczęścia, mogliśmy się utrzymać kosztem właśnie Francuzów lub Kazachów. Nie wydaje mi się, aby te zespoły zagrały teraz lepiej niż w Czechach, więc właśnie między tymi ekipami rozstrzygnie się kwestia utrzymania.

 

Wszystkie mecze MŚ Elity w Szwecji i Danii – na żywo i z polskim komentarzem – na sportowych kanałach Telewizji Polsat i online w Polsat Box Go.

Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie