Jak zachęcić Polaków do tenisa? Znani sportowcy mają w tym pomóc
Piotr Woźniacki był gościem programu Polsat Sport Talk. Były piłkarz oraz tata i trener wybitnej tenisistki Karoliny Woźniackiej wypowiedział się na temat systemu szkolenia w Polsce.

Piotr Woźniacki w programie Polsat Sport Talk wypowiedział się na temat tenisa i jego sytuacji w Polsce. Zwrócił uwagę na to, jak wygląda system szkolenia i opowiedział, co można w nim zmienić. Według niego byli polscy tenisiści, którzy osiągnęli duże sukcesy, powinni w tym pomóc.
ZOBACZ TAKŻE: Wywołali Abramowicz, Świątek musiała odpowiedzieć. "Doszłyśmy do pewnych konkluzji"
- My udowodniliśmy sobie, ja naprawdę sobie udowodniłem, że jest system, który można wprowadzić. Są ludzie, którzy potrafiliby to zrobić, jest to tylko kwestia finalizacji. Kto może to zrobić w Polsce? Mogą zrobić to ludzie, którzy naprawdę już byli w tenisie, pokazali że osiągnęli ogromne sukcesy, a dzisiaj są wolni - więc ich wykorzystajmy. Gdzie jest Matkowski, gdzie jest Fyrstenberg, Kubot, Janowicz, Radwańska? Przecież my ich w ogóle nie zagospodarowaliśmy. Oni są gotowi. Nawet na pracę w związku. Ten związek powinien się z nich składać - powiedział Woźniacki - Ich nigdzie nie ma.
Ojciec wybitnej tenisistki przypomniał również widzom programu o Wojciechu Fibaku, który za jego młodości wygrywał zagraniczne turnieje, a w Polsce budowano korty pod jego nazwiskiem.
- Wyobraźmy sobie, że kiedyś był pan Wojtek Fibak - wspominał były piłkarz. - Podwórko zalali asfaltem, namalowali jakieś linie i ja pierwszy raz się mamy zapytałem "mamo co to jest", mama mówi "synu to jest kort Wojtka Fibaka".
- Teraz wracamy znowu tu. On coś zaczął, ale on był jeden. A dzisiaj mamy wysyp tych zawodników i musimy ich wykorzystać, żeby stworzyć system. Oni są jak neutrony: ocierali się o system, w tym systemie wychowali. Przecież Kubot trenował w Czechach, "Matka" jako student był w Ameryce. Agnieszka Radwańska z tatą byli w Niemczech, w tym czasie jak dorastali, potem przyjechali do Polski. Czyli system jest naprawdę możliwy dzisiaj do zrobienia, ale ktoś musi dzisiaj zechcieć to zrobić - wypowiedział się.
Woźniacki przywołał również sytuację ze Szwecji. Szwedom udało się zaszczepić w dzieciach zapał do gry w tenisa, a to wszystko za pomocą mini tenisa, który wprowadzono w szkołach podstawowych. Jak mówi były piłkarz, dzięki temu potem był "wysyp" szwedzkich tenisistów.
- Co to znaczy mini tenis? Piłka, która nie boli, duża, rakiety dziecięce i siatka, którą możesz postawić gdziekolwiek. To nie chodzi o to, żeby budować korty - opowiadał gość programu. - Dzieciaki na przerwach grały, po szkole w czasie szkoły, w czasie wolnym. Czyli nie było telefon, tylko rywalizacja.

Przejdź na Polsatsport.pl


