Jakub Bednaruk ocenił polskich siatkarzy w Lidze Narodów 2025. "Czy on oglądał mecz?!"

Jakub BednarukSiatkówka

Skoro uwielbiacie oceny, a ja uwielbiam czytać: "Co ten Bednaruk wypisuje?! Czy on mecz oglądał? Co osiągnął? Przecież (tu wstaw dowolne nazwisko) zasługuje na lepszą ocenę!", to... jedziemy z ocenami finałowego turnieju VNL. Standardowo - oceny od 1 do 10, gdzie 10 to kosmos, a 5 to ocena ani na plus, ani na minus. Pamiętajcie przy tym, że nie da się dać więcej od 10, czyli idealnego meczu o stawkę.

Drużyna polskich siatkarzy w strojach sportowych pozuje do zdjęcia na tle publiczności i trybun.
fot. FIVB
Polscy siatkarze.

Mental drużyny - 10

 

Po prostu walec. W ciągu dwóch tygodni drużyna, która gubiła się i robiła głupoty w końcówkach setów, staje się skałą, która chce mieć 22:22 i która właśnie w decydujących momentach dokładnie wie, co robić. Po 20. punkcie oni po prostu czuli się jak w domu, rozsiadając się na kanapie, ale w pełnym skupieniu kontrolując wszystko, co się na boisku dzieje.

 

Zobacz także: Kto za Polską? Końcowa klasyfikacja Ligi Narodów siatkarzy 2025

 

Drużyna niepanikująca i wiedząca od samego początku, po co pojechała do Chin, co i jak osiągnąć. Nikola Grbić zawsze miał tę aurę, którą poznałem, siedząc z nim sezon w jednej szatni. Zawsze bił od niego profesjonalizm, spokój i perfekcjonizm. Żadnych szaleństw, żadnych zbędnych ruchów, tylko zawsze prosto do celu. Taką drużynę stworzył i za to ode mnie dostaje 10, bo drużyna często przejmuje osobowość trenera. Może być szalona i nieprzewidywalna na boisku, taka, po której nie wiemy, czego się spodziewać – pięknego i pełnego cudownych zagrań meczu albo kaszanki. Drużyna może być również wyrachowana i pewna swojej wartości, właśnie jak Grbić.

 

Dodatkowo dobry trener musi mieć odrobinę zwykłego szczęścia, a takie Nikola ma i nazywa się Grzegorz Łomacz podczas igrzysk. Cenię u Nikoli umiejętność wyciągania wniosków. Każdy trener - od Raula Lozano - tracił prędzej czy później drużynę. No może poza Ferdinando De Giorgim, bo on jej nie pozyskał w ogóle. Zawodnicy wiedzieli, na co mogli sobie pozwolić, granice były przekraczane z biegiem czasu, a relacje się zmieniały, ale nie u Nikoli. Nikt nie może czuć się pewnie i każdy musi być zawsze pod prądem.

 

 

Wybijanie kłów przeciwnikowi - 10

 

Każdy zawodnik i trener jak mantrę powtarza: "Najważniejsze, jak my zagramy i co my zrobimy z piłką", ale jak już to robisz, zaczynasz zajmować się przeciwnikiem, kiedy piłka jest na jego stronie. Nasza kadra przed każdym meczem podchodziła do siatki i pytała "Jest tu jakiś cwaniak?".

 

Japończycy wystawili Rana Takahashiego, Brazylijczycy Alana, a Włosi Alessandro Michieletto. I co? Na każdego z tych cwaniaków nasze cwaniaki miały patent i doprowadzały do najsłabszych występów.

 

 

Chowanie problemów - 10

 

Ćwierć- i półfinał bez Wilfredo Leona, a finał bez Kewina Sasaka, z kontuzjowanym Tomaszem Fornalem. Teoretycznie spory problem dla drużyny, ale nie tej. Najlepsi potrafią ukryć, zakopać i zapomnieć podczas meczu o problemach, skupić się na pozytywach i tym wygrywać. To cecha mistrzów i to bez względu na dyscyplinę, bo każdy na jakieś problemy napotka, ale nie każdy będzie umiał sobie z tym poradzić.

 

 

Burza o archaiczny styl ofensywy - 10, a jej nie powinno być

 

Dla każdego "archaiczny styl" może oznaczać co innego i wcale to nie oznacza, że taki styl nie doprowadzi do zwycięstwa. Dla mnie prostota w grze ofensywnej wcale nie oznacza braku pierwszego tempa z pipem, bo miałem wrażenie, że tylko do tego elementu jest to sprowadzane. Dla mnie prostota w ofensywie nie oznacza także granie liderem przez całego seta, bo nawet najlepsze drużyny w historii siatkówki tak czasem grały. Dla mnie prostota w ofensywie to granie bardzo przewidywalne. Na przykład: pierwsze tempo tylko z perfekcyjnego dogrania na środku siatki. Z piłek na trzecim metrze tylko lewe. Z dograń na lewo lub prawo tylko przerzut lub tylko blisko siebie. W ataku tylko mocno na ryzyku itd. To jest prostota w grze, którą można wygrać, co zrobiliśmy z Brazylią i co zmieniliśmy w finale z Włochami.

 

Można namalować piękny obraz dwoma kolorami, tak jak można wygrać rajd na trzech biegach, ale można też korzystać ze wszystkich dostępnych barw i ze wszystkich biegów, dodając turbinę. Rozumiem, że to jest początek tej drużyny i żeby dom wyglądał pięknie, a auto rajdowe pewnie pokonywało zakręty na pełnej, to najpierw trzeba mieć porządne fundamenty i nauczyć się jeździć po parkingu.

 

Wiem, że możemy zdominować przeciwników jak najlepszą Brazylię z Gibą, Dante i Ricardo, bo w tej drużynie sufitu nie widzę i limitem jest tylko niebo. Nie rozumiem więc całej tej burzy, w której, jak zauważyłem, uczestniczyło kilku - wydawało się - rozsądnych ludzi, bo to było proste. Gramy prosto, ale na lepszego przeciwnika to może nie wystarczyć, więc zagraliśmy dużo ciekawiej i zbiliśmy Włochów. Koniec, kropka.

 

 

Pomoc drużynie Fefe De Giorgiego - 1

 

W erze prehistorycznej, czyli niedawno, ustawienia wpisywało się na karteczce, zaczynając od rozgrywającego, dlatego cały czas używamy nazw ustawień P1, P2 itd. od palleggiatore, czyli po włosku rozgrywającego. Więc po wpisaniu numerka swojego rozgrywającego, idzie się dalej, ale zazwyczaj po przekątnej. Czyli rozgrywający-atakujący, przyjmujący-przyjmujący i podobnie ze środkowymi. Czasem zdarzy się pomyłka, mnie również, kiedy w meczu Będzin - Warszawa wpisałem złego zawodnika.

 

Widzimy to, kiedy, nie wiadomo dlaczego, zespół dokonuje zmiany przy 0-0, bo po prostu nie ten zawodnik był planowany. Asystenci trenera Włochów nie pomylili zawodników, tylko ich miejsce na boisku i zamiast rozgrywający-atakujący mieliśmy rozgrywający-przyjmujący i przyjmujący-atakujący. W takiej sytuacji zespół nie ma pojęcia, jak stanąć do przyjęcia, bo po prostu nigdy z taką sytuacją się nie spotkał, ale ok, zdarza się. Najdziwniejsze dla mnie, że sam De Giorgi zamarł i nie wiedział, jak drużynie pomóc. Można było zrobić szybkie dwie zmiany, żeby naprawić ustawienie i grać "po Bożemu", co oczywiście wiązałoby się ze ściągnięciem podstawowych zawodników, ale przynajmniej na boisku zapanowałby porządek.

 

Nie przypominam sobie takiego błędu w meczu o stawkę. Może wy pamiętacie? Kompletnie zdewastowało to głowy zawodników, którzy zamiast o następnym zagraniu, myśleli o tym, jak stanąć do przyjęcia i biegali po boisku jak kury po odcięciu głowy po podwórzu. Oczywiście nie nasz problem, ale sztab Włochów mocno wpłynął na końcowy wynik.

 

 

Organizacja dekoracji - 3

 

Całym sobą jestem za szukaniem nowych rozwiązań, ale mam nadzieję, że VNL z takiej dekoracji szybko się wycofa. Dobrze, że w Łodzi wywalczyliśmy dekorację dziewczyn. Ja chcę widzieć podium, chcę widzieć gratulacje dla wszystkich trzech drużyn. Chcę widzieć emocje, smutek, radość, ale w cywilizowany sposób.

 

Widok siedzących pod bandami Włochów nic z fair play nie miało wspólnego, bo to nie była oznaka szacunku dla pokonanych. Nota 3 jest za sprawność i organizację, bo to było szybkie, bez zbędnych elementów. 10 dostaje ode mnie Lloy Ball za dobranie zestawu koszuli i spodni do dekoracji. Spokojnie mógłby od razu wziąć po imprezie siekierę i pójść do lasu rąbać drewno.

 

 

Szóstka finałów - 1

 

Pierwszy taniec to piękna chwila dla każdej nowej małżonki. Cały parkiet pusty, piękna suknia, wszystkie oczy skierowane na nią. Znacie to dziewczyny, prawda? Teraz wyobraźcie sobie taki taniec w poniedziałek przy pustej sali, kiedy wszyscy już są w domu i leczą ból głowy po poprawinach. Szóstka i MVP to jest moment chwały w blasku. Ja nigdy tego nie przeżyłem i już raczej mi już nie grozi, ale wyobrażam sobie to cudowne uczucie "Najlepszy... zapraszamy na scenę". Kolejny temat dla VNL do przemyślenia.

 

 

Moja szóstka:

 

Giannelli jeden mecz świetny, Cachopa jeden mecz świetny i Komenda jeden, ale najważniejszy, więc inaczej być nie może, że to nasz rozgrywający wygrywa.

 

Sasak bez finału, ale nikt na turnieju nawet się do niego nie zbliżył.

 

Michieletto i para Fornal - Semeniuk. Ze względu na kontuzję Tomka i rolę zmiennika Semena w dwóch pierwszych meczach, daje jedną nagrodę, a oni się podzielą.

 

Kochanowski bez wątpliwości i para Flavio - Kozamernik. Ciężko mi któregoś wybrać, ale chyba obecnie do klubu wziąłbym Słoweńca.

 

Libero Popiwczak, za finał.

 

 

Komenda - 7

 

Idealny przykład, jak to koszulka kadrowa więcej waży nawet u doświadczonych zawodników. W klubie pewniaczek, taki fifarafa, a w kadrze jakby mu się horyzonty zwężały i trochę grał na alibi, ale rozumiem jego drogę w tym sezonie kadrowym. Set po secie, mecz po meczu zaczyna pokazywać prawdziwego Komendę, żeby na finał wjechać z buta i pokazać, co potrafi.

 

Cztery ostatnie mecze, włączając ostatni w Gdańsku z Francją, atakujemy po pozytywnym przyjęciu na ponad 70%. Może to nie jest idealny wskaźnik jakości rozgrywającego, ale dający informacje przeciwnikowi: "Jeżeli nie kopniemy zagrywką, to nas rozjadą w pierwszej akcji". Widzę, jak rośnie i widzę duże rezerwy, bo znamy się już trochę. Jestem przekonany, że taki finał zrzuci mu z pleców ciężar i na luziku wjedzie na mistrzostwa świata.

 

 

Sasak - 9

 

Dwa mecze cudowne i jeden słaby, ale za cały turniej tylko pochwały. Nie mam pojęcia, co się w tych Czechach stało. Może knedliki, może prażeny syr, może zupa czesnakowa i małe czapowane piwo, ale wrócił do Polski inny zawodnik. Wychodzi w górę i nie wiesz, jakie wybierze rozwiązanie. Mocno górą? Bardzo proszę. Kiwka? Nie ma problemu. Ciasny skos lub prosta do linii? Mówisz i masz. Kolejny przykład gracza, który idzie do słabszej ligi grać za mniejsze pieniądze, zamiast siedzieć na ławce w dużym klubie za dwa razy tyle.

 

 

 

Popiwczak - 8

 

Dostał ode mnie po Gdańsku po głowie za "elektrykę" na boisku, ale w pełni to rozumiem. Czekał na swoją szansę latami i bardzo chciał od razu się pokazać, co mu nie pomogło. Podobnie jak Komenda, z meczu na mecz było lepiej, żeby na koniec w finale zagrać najlepsze spotkanie. Podobało mi się, jak już na samym turnieju robił postępy. Na początku przyjmował tylko to, co w niego leciało, żeby na końcu przejmować skróty i strefy konfliktu. W obronie bez zarzutu.

 

 

 

Fornal - 8

 

Taki Fornal to jest gość. Wszystkie elementy siatkarskie i wszystkie dobre. Dojdzie serwis i za takiego Fornala na MŚ w finale dam 10

 

 

 

Semeniuk - 9

 

Lubię, kiedy Grbić mówi o nim "Maszyna", bo to jest prawdziwy Terminator i Robocop w jednym. Trzeba wyjść w szóstce, zostać zmianowym, wejść na przyjęcie, blok, zagrywkę, zagrać bliżej lub dalej rozgrywającego? Nie ma problemu. Semen zawsze jest. Zawodnik, o którym marzy każdy zespół i trener.

 

 

 

Leon - 5

 

Poza umiejętnościami, najbardziej u Leona lubię mental. Nigdy nie narzeka, nigdy nie szuka kwadratowych jaj. Zawsze nastawiony na zwycięstwo. W pomeczowym wywiadzie pokazał to, co szanuję: "Krytyka napędza nas do lepszego grania", bo ja zawsze powtarzam "Najlepsi odpowiadają na boisku". W dwóch meczach zagrał po prostu źle, a w finale porządnie. Wyobraźcie sobie, kiedy on do tej ekipy, która nie przegrywa seta w całym turnieju, doda swoje turbo. Klękajcie narody.

 

 

 

Kochanowski - 9

 

Zdecydowane MVP, bez żadnych wątpliwości. Siedzieliśmy z Gruchą, Wronką i Kubim przed telewizorem i wspólnie stwierdziliśmy "Ale tego Kochana nosi!". Był wszędzie, był zawsze i był tam, gdzie trzeba było być. Fantastyczny gracz.

 

 

 

Nowak - 5

 

Z Wronką zastanawialiśmy się pomiędzy studiami, jak tego chłopaka traktować. Z jednej strony powinienem mu dawać po każdym meczu 10, bo jego teoretycznie nie powinno tam być, a on jest w szóstce. Ja się zdecydowałem na równe traktowanie i ocenianie jak innych - z szacunku. Nie chcę traktować go jak chłopca, tylko jak faceta. Nie był to jego turniej, ale absolutnie nie widzę tutaj problemu i nie mogę być zaskoczony. Przecież on ma 20 lat i wychodzi w podstawowym składzie najlepszej obecnie drużyny świata. Każdy chciałby zbierać takie doświadczenie. Już wiesz, z czym to się je i dalej do przodu. Mocno kibicuję, bo podobno fajny z ciebie facet.

 

Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie