Fenomenalna forma Kewina Sasaka! Atakujący zabrał głos po finałach Ligi Narodów
Kewin Sasak został najlepszym atakującym tegorocznej edycji Ligi Narodów. Po powrocie polskich siatkarzy z Ningbo udzielił wywiadu. - Zdajemy sobie sprawę, że to już jest historia i przed nami teraz jest nowy etap przygotowania do Mistrzostw Świata - stwierdził atakujący.

W poniedziałek późnym wieczorem polscy siatkarze wylądowali w Polsce po powrocie z chińskiego miasta - Ningbo. Nasza reprezentacja sięgnęła tam po złoto Ligi Narodów, pokonując w pucharowej fazie Japonię, Brazylię i Włochy nie tracąc przy tym żadnego seta.
Szczególne wyróżnienie w tym turnieju przypadło Sasakowi, który został najlepszym atakującym całego turnieju.
- Na pewno ta nagroda i wyróżnienie cieszy. Ale tak już Kuba (Kochanowski, przyp.red.) wspominał wcześniej - trzeba pamiętać o tym, że cała drużyna pracuje też na ten sukces. Mnie osobiście bardzo cieszy jak prezentowaliśmy się w tym turnieju, jak pokonywaliśmy przeciwników. Bo w tej fazie zasadniczej Ligi Narodów nie zawsze nam się udawało z każdym gładko wygrywać. Ale też cieszy nas to, że z tą formą trafiliśmy na finał główny. Myślę, że sztab o wszystko zadbał i super nas przygotował. Nam pozostała tylko i wyłącznie gra i cieszyliśmy się każdą chwilą na boisku. Myślę też, że to ogromny nasz atut, iż ta radość i wspólna pomoc wypływająca od środka nas mobilizowała i pomagała sięgać po zwycięstwa - podkreślił Sasak.
ZOBACZ TAKŻE: Jakub Kochanowski w doborowym towarzystwie! Polscy siatkarze z nagrodą MVP na wielkich turniejach
Zawodnik zapytany o to, czy mieszanka doświadczenia z młodością była kluczem do sukcesu, odpowiedział twierdząco, lecz nie był to jedyny czynnik gwarantujący tryumf w turnieju.
- Myślę, że tak. Ja osobiście jako nowicjusz na międzynarodowej arenie odczułem bardzo duże wsparcie chłopaków bardziej doświadczonych. Oczywiście, wiedzieliśmy, że dobrze przepracowaliśmy ten okres treningowy. I tak jak już wspominałem, niesamowita praca sztabu, który był na wyciągnięcie ręki, zawsze pomagał i dobrze się przygotowywał pod przeciwników, co nam zawodnikom ułatwiało grę - stwierdził.
Wiele pięknych zwycięstw spowodowało, że zawodnik nie wskazał jednego najlepszego momentu tego turnieju (nie licząc ceremonii).
- Było kilka takich momentów - każdy wygrany mecz napawał nas dużą radością i optymizmem. Myślę, że jak już te emocje po finale, po ostatnim gwizdku opadły, to ta radość była ogromna. Ale też zdajemy sobie sprawę, że to już jest historia i przed nami teraz jest nowy etap przygotowania do mistrzostw świata - powiedział siatkarz.
Atakujący reprezentacji Polski dodał, że sukces poprawia morale w zespole, ale drużyna już myśli o zbliżających się Mistrzostwach Świata, do których zaraz rozpocznie przygotowania.
- Nie popadamy w jakiś wielki optymizm. Zdajemy sobie sprawę, że część drużyn w Lidze Narodów występowała trochę słabszymi składami. Dała też czas i możliwość odpoczęcia podstawowym zawodnikom, ale nie staramy się też tym zbytnio przejmować. Teraz przed nami miesiąc ciężkiej pracy, żeby też jak najlepiej przygotować się do tych mistrzostwa świata - mówił.
Trzy lata temu, w finale MŚ rozgrywanym w katowickim Spodku Włosi pokonali naszą reprezentację 3:1. W tegorocznym finale Ligi Narodów Polacy mieli okazję do rewanżu. Sasak dopytywany o ten mecz z przeszłości nie potwierdził, że zwycięstwo w niedzielnym meczu finałowym Ligi Narodów "lepiej smakowało" z tego powodu.
- Osobiście tego nie czułem, ale chłopaki w szatni żartowali, że fajnie by było się im odgryźć. Ale myślę, że większego przekąsu w tym nie było. Nas finalnie cieszy to, że wygraliśmy 3:0. Oczywiście też wiemy, że każdy z tych meczów nie był szczytem naszej formy i ta gra nie była perfekcyjna, ale ostatecznie wygrywaliśmy, wygrywaliśmy ciężkie końcówki i bez straty seta przeprawiliśmy się przez te finały - dodał.
Cała rozmowa w poniższym materiale wideo.



