Mniej Brunesów. Więcej Klichów i "Grosików". Szanujmy się
Proces poszukiwania zawodników do klubów to od dawna nie tylko profilowanie ich pod kątem umiejętności czysto piłkarskich i filozofii połączonej ze strategią trenerów. Pod lupę bierze się wiele aspektów pozasportowych, a wywiad środowiskowy to niemal śledztwo z udziałem detektywów.

Część formatów, które mają niższą jakość, mniejszy budżet, więc tym bardziej nie "stać" ich na to, żeby się pomylić, sprawdza kandydatów także pod kątem charakterów. Nie każdy odnajdzie się w specyficznej szatni FC St. Pauli Hamburg bądź wytrzyma presję związaną z założeniem koszulki warszawskiej Legii. W Jagielloni coraz baczniej spogląda się też w stronę wartości czysto ludzkich. Choć i tak nigdy nie będziesz w stanie być w stu procentach przekonany czy etos pracy, moralność, dyscyplina i chęć do rozwoju oraz zmierzenia się z konkurencją, zostaną właściwie zweryfikowane i nie pojawią się "dąsy" à la Dieguez.
ZOBACZ TAKŻE: 140 goli w Lidze Mistrzów. Niewiarygodny rekord, który wciąż robi wrażenie
Gdyby Raków Częstochowa nie wyeliminował Maccabi Hajfa i w czwartek pożegnał się z pucharami, mógłby mieć uzasadnione pretensje wobec Jonatana Brunesa i jego totalnie nieprofesjonalnego podejścia do zawodu. Afonso Sousa też mógłby okazać więcej szacunku Lechowi Poznań, który wyciągnął go z prowincjonalnego klubiku w Portugalii, wykazując duuuuużo cierpliwości, gdy pomocnik mierzył się z kłopotami nie tylko natury sportowej. Czy nie miał on poczucia, że jest "Kolejorzowi" coś winien? Pomijając już fakt, że ten nie dość, że nie gra co rok o Champions League, kadrowo był przecież bardzo w potrzebie. Akurat w tym dość newralgicznym momencie.
Pieniądz rządzi światem i tego nie zmienimy. To nie czas i miejsce na bicie w idealistyczne tony, bo Polska długo jeszcze będzie dla wielu zagranicznych piłkarzy przystankiem przesiadkowym. Pytanie, czy o roli Brunesa w naszej piłce będziemy mówić głównie pod kątem kuzynostwa z Haalandem czy dał on Rakowowi więcej niż np. Gutkovskis? Czy Sousie możemy zbudować pomnik obok słynnej lokomotywy? Afonso zawdzięcza więcej Poznaniowi czy Poznań Sousie?
Nigdy nie "grzeję się" gdy słyszę o kolejnym "stranierim", który ma zasilić naszą ligę, bo wiem, co może zdarzyć się w bliższej bądź dalszej przyszłości. Bardziej cieszę się, gdy wracają do niej tacy ludzie jak Kamil Grosicki i Mateusz Klich. Oni na żaden numer nigdy by sobie nie pozwolili. Nie tylko dlatego, że są po trzydziestce. Klub powinien być miejscem wyjątkowym, skupiającym ludzi o podobnych zasadach, wartościach, do którego nie każdy powinien mieć prawo wejść. Bo z wyjściem, jak widać, jest mniejszy problem. Szanujmy się. O tak wiele chyba nie proszę?
Przejdź na Polsatsport.pl
