"Nie daję Lechowi większych szans". Polski trener nie ma wątpliwości
Mistrz Polski Lech Poznań podejmuje KRC Genk, trzeci zespół poprzedniego sezonu ligi belgijskiej w meczu ostatniej rundy eliminacji Ligi Europy. Klub z flamandzkiej części Belgii przybliża nam Przemysław Łagożny, który w minionym sezonie był asystentem trenera Genku Thorstena Finka.

Tomasz Lach: Cały poprzedni sezon pracowałeś w drużynie, która walczy z Lechem o Ligę Europy. Wiem, że wybierasz się na mecz do Poznania. Komu w tej sytuacji będziesz kibicował? A może emocje odłożysz na bok, by patrzeć na tę konfrontację chłodnym, analitycznym, trenerskim okiem?
Przemysław Łagożny (w sezonie 2024/25 asystent trenera Genku Thorstena Finka): Żeby tak ładnie odpowiedzieć, to w tym meczu trzeba być za niebieskimi, bo obie drużyny mają niebieskie stroje. To oczywiście w ramach żartu. Natomiast tak poważnie, to nie widzę w tym dwumeczu większych szans dla Lecha. Głownie ze względu na to, w jakim momencie jest zespół mistrza Polski. Ma dużo problemów kadrowych, jak choćby brak nominalnego prawego obrońcy. Myślę, że zawodnicy, którzy widnieją na liście kontuzjowanych w 90% przypadków mieliby miejsce w pierwszej 11-tce, gdyby byli zdrowi. Lech jest zatem bardzo osłabiony.
ZOBACZ TAKŻE: Kiedy mecz Jagiellonia - Dinamo?
Jeśli spojrzymy na to, z kim się mierzy, to okazuje się, że z zespołem, który ma wartość dwa razy większą niż Crvena Zvezda Belgrad. Genk jest wyceniany na 150 milionów Euro. Belgowie nie maja problemów z kontuzjami istotnych piłkarzy i są dla mnie zdecydowanym faworytem.
Polski kibic wie, że w lidze belgijskiej hegemonem jest Club Brugge. Kiedyś potęgą był Anderlecht Bruksela, natomiast KRC Genk jest raczej nieznany. Proszę Cię o krótką charakterystykę klubu?
Genk to fabryka piłkarzy i niech mówią same za siebie nazwiska typu Kevin De Bruyne, Thibaut Courtois czy z ostatnich lat Leandro Trossard. Genk jest klubem sprofilowanym pod to, by sprowadzać młodzież, szkolić ją i promować do lepszych lig zagranicznych. Oni głośno o tym mówią.
Genk jest też bardzo mocny, jeśli chodzi o skauting zagraniczny. Mają wiele takich historii, że znaleźli zawodnika - kiedyś w Afryce, obecnie raczej w Ameryce Południowej - którego ściągnęli, przystosowali do realiów piłki europejskiej i sprzedali za dużo większe pieniądze. Jednym z takich piłkarzy, który trafił do klubu może nie z topu, bo mówię o Crystal Palace, jest Daniel Munoz, reprezentant Kolumbii. To lewy obrońca, który z Genku poszedł do Crystal Palace, do Premier League i udało mu się tam zdobyć puchar Anglii, a niedawno superpuchar po zwycięstwie nad Liverpoolem.
Patrzę na wartość rynkową poszczególnych graczu Genku i widzę, że 17-letni Konstantinos Karetsas wyceniany jest na 20 milionów euro, a chętny na Tolu Arokodare musiałby wyłożyć 18 milionów! Czy to są dwaj piłkarze, na których Lech musi zwrócić szczególną uwagę?
Generalnie siłą tego zespołu jest jakość ofensywna piłkarzy. Każdy z ofensywnych zawodników, którzy są najwyżej wyceniani, ma jakąś cechę wybitną. Na mecz z Lechem wyjdzie 11-tka, z której siedmiu-ośmiu zawodników w ciągu maksymalnie trzech lat trafi do klubów z najlepszych lig europejskich.
W Genku jest taki moment, że bardzo duża grupa młodych piłkarzy pokazała ogromny potencjał. Indywidualnie o każdym z nich mogę powiedzieć coś ekstra. Jarne Steuckers, czyli jeden ze skrzydłowych, ma świetne podanie na wolne pole i znakomicie odnajduje się między formacjami przeciwnika. Yira Sor, który miał w zeszłym sezonie problemy z kontuzjami, teraz wychodzi w podstawowym składzie. Ma coraz większe zaufanie u trenera, a to oznacza, że jego forma sportowa wraca na właściwe tory. Yira Sor to zawodnik, który ma szybkość na poziomie Kyliana Mbappe.
Każdy z tych piłkarzy ma coś, co jest cechą wybitną, jeżeli chodzi o repertuar ofensywny. Koreańczyk Hyeon-gyu Oh przyszedł z Celtiku Glasgow, który był jego pierwszym klubem w Europie. Zakładam, że niekoniecznie trafił tam do idealnego środowiska. W Genku miał z jednej strony trudny, z drugiej bardzo dobry czas. Strzelał gole i w pewnym momencie był najlepszym zawodnikiem w Europie pod kątem czasu, jaki potrzebuje na zdobycie bramki po wejściu na boisko z ławki. Pełnił u nas rolę dżokera i wiele razy decydował o losach spotkania. W zespole był jednak Tolu Arokodare, który został królem strzelców ligi belgijskiej (21 goli) i w tej sytuacji Koreańczyk Oh musiał godzić się z rolą rezerwowego. Natomiast w tym sezonie, gdzie Arokodare przygotowywany jest do transferu, Oh jest napastnikiem numer jeden. Jego cecha wiodąca to bardzo mocny strzał.
Jeśli chodzi o Karetsasa, to jest to zawodnik obecny w notesach wszystkich najlepszych klubów europejskich. Bez dwóch zdań – każdy o nim wie, każdy go obserwuje. Jest w nim duży potencjał, ma nietuzinowe umiejętności, natomiast wiemy, jak jest z karierami młodych piłkarzy. W moim odczuciu Karetsas potrzebuje w tym sezonie jak najwięcej spokoju dookoła siebie, by ustabilizować formę i zacząć notować liczby. Czyste umiejętności piłkarskie na pewno predystynują go do gry na najwyższym poziomie.
Stawka dwumeczu jest wysoka - faza ligowa Ligi Europy. Czy w klubie, w którym do niedawna pracowałeś, jest duża presja na awans do drugich w hierarchii rozgrywek UEFA?
Na pewno tak, szczególnie, że ostatnich pięciu latach Genk tylko dwukrotnie był w europejskich pucharach. Są teraz drużyną nierozstawioną, z bardzo słabym rankingiem. Biorąc pod uwagę na kogo mogli trafić, to mimo wszystko Lech jest dla nich dobrym losowaniem. Bardzo żałuję, że Lech nie jest w optymalnej dyspozycji ze swoimi najlepszymi piłkarzami.
Przed nami ciekawy mecz. Zobaczę, jak zawodnicy, których znam bardzo dobrze z realiów ligi belgijskiej, wypadną na tle naszego czołowego zespołu. Uważam, że to mecz z kategorii Genk musi, Lech może. Wydaje mi się, że ze strony Lecha, kibiców, klubu, całej społeczności oczekiwania są mniejsze, bo widzimy, w jakim momencie jest Lech. Jeżeli mówimy o Genku, filozofii klubu, kwotach wyceny poszczególnych graczy - to oni potrzebują Ligi Europy. To ma być dla nich okno wystawowe. Chodzi o to, by kluby z najlepszych lig europejskich wykładały pieniądze jakich Genk oczekuje za swoich piłkarzy.
Przejdź na Polsatsport.pl
