Sposób na Włoszki. „Nie ma zespołów bez wad”. Tak można je ograć
Polki fundują kibicom kolejne dreszczowce, a Włoszki dotąd straciły jednego seta z Belgijkami. To nie jest jednak tak, że Włoszek, choć w opinii ekspertów są murowanym kandydatem do złota, nie można pokonać. Jakub Bednaruk wylicza, co musiałoby się stać, żeby Biało-Czerwone dokonały w środę cudu na mistrzostwach świata w Tajlandii. Początek meczu o 15.30, transmisja w Polsacie, Polsacie Sport 1, Polsacie Sport Extra 1 oraz online w Polsat Box Go.

- Nie ma zespołów bez wad – mówi nam ekspert Polsatu Sport Jakub Bednaruk, gdy pytamy o sposób na Włoszki. Bo choć ich gra wydaje się doskonała czy wręcz perfekcyjna, a wszyscy wokół chwalą je za to, że nawet w chwilach słabości potrafią się przełamać i wygrać, to jednak Polki w ćwierćfinale nie są skazane na porażkę. Muszą tylko wykorzystać wszystkie słabości rywalek i dołożyć coś ekstra od siebie.
Włoszki mają dwa problemy, ale...
- Pierwszy problem Włoszek, który przychodzi mi do głowy, to przyjmująca Stella Nervini. Kolejny to druga przyjmująca Myriam Sylla – wylicza Bednaruk. – Włoszki mają jednak to do siebie, że oba te problemy potrafią dobrze ukryć. Zasadniczo to jest taki zespół, który jeśli ma problem na lewej stronie, to gra środkiem lub prawą stroną. Drużyna trenera Massimo Barboliniego szuka takich rozwiązań, które pozwalają jej do maksimum wykorzystać atuty, a przy okazji schować wszystkie wady.
Nervini i Sylla to już są jednak jakieś tropy, którymi można i warto podążać, jeśli chce się dokonać niemożliwego i wyrzucić Włoszki z mistrzostw świata. Przede wszystkim trzeba jednak samemu wspiąć się na wyżyny. – Bo więcej wad w tej drużynie nie znajdziemy – przestrzega Bednaruk. – Z prostego powodu. Żaden inny zespół na świecie nie potrafi tak ukryć swoich problemów, jak to robią Włoszki. U Brazylijek, Japonek i Amerykanek można by znaleźć coś, na czym można by oprzeć strategię i nadzieję na dobry wynik. W przypadku Włoszek trzeba się bardziej postarać.
Polki muszą zagrać dwa razy lepiej niż z Japonkami w VNL
Za ostatnimi słowami nie kryje się nic innego, jak konieczność wspięcia się na wyżyny. – Polki muszą zagrać tak, jak jeszcze nigdy w tym roku nie zagrały – ocenia Bednaruk. – To musi być mecz życia. Coś takiego jak ten z Japonią o brąz w VNL, tylko że dwa razy lepszy. Jasne, że Japonki były w tamtym meczu wypompowane, ale to nam nie umniejsza. To był niezły, dobry mecz naszych zawodniczek. Z Włoszkami musimy dołożyć jeszcze raz tyle.
Jakie jeszcze warunki musimy spełnić, żeby znaleźć sposób na Włoszki? – Trzeba wierzyć w to, że sukces jest możliwy – przekonuje Bednaruk, bo jednak w VNL zagraliśmy z Włoszkami bez wiary i łatwo przegraliśmy 0:3.
To trzeba ukryć, tam trzeba dołożyć. Bednaruk wylicza
- Poza tym trzeba ukryć swoje problemy, bo Włoszki potrafią to wykorzystać – Bednaruk dorzuca kolejny warunek do recepty na zwycięstwo, a to wciąż nie jest pełna lista. Pozostał jeden punkt, ten najważniejszy. Trochę się on wiąże z tym o konieczności zagrania najlepszego meczu w tym roku. – Chodzi o to, że każda z naszych zawodniczek musi zagrać mecz życia. I nie chodzi tylko o pierwszą szóstkę, ale o wszystkie kadrowiczki, z rezerwową libero Stefanik. Każda z nich jest bowiem potrzebna, jeśli mamy tego dokonać – uważa nasz ekspert.
Otwarte pozostaje pytanie, czy to, w którym miejscu obecnie jesteśmy, upoważnia nas do snucia wizji o wygranej z Włoszkami? Czy z falowania formy, które oglądaliśmy w meczach Polek z Niemkami i Belgijkami, możemy przejść nagle do zagrania meczu fenomenalnego? No i czy jeśli zagramy tak, jak w tych dwóch spotkaniach, to możemy urwać chociaż jednego seta? – Uchylam się od odpowiedzi. Przed tym meczem myślę bardziej sercem niż rozumem. Nie wiem, jak to zrobić, żeby zagrać mecz genialny, ale trzeba to zrobić, jeśli mamy się znaleźć w strefie medalowej – kończy Bednaruk.
Przejdź na Polsatsport.pl
