Bukowiecka była tego pewna. We wtorek się to potwierdziło
Natalia Bukowiecka awansowała do finału biegu na 400 m w lekkoatletycznych mistrzostwach świata w Tokio. Rekordzistka Polski uzyskała swój najlepszy czas w sezonie - 49,67. - Wiedziałam, że jestem w formie i teraz w końcu to widać - podkreśliła.

Polka zachowała siły na koniec dystansu i tuż przed metą wyprzedziła broniącą tytułu Marileidy Paulino z Dominikany.
ZOBACZ TAKŻE: Niesamowite zachowanie Bukowieckiej! Światowe media aż huczą, co za słowa
- Jest finał po takim sezonie, gdy już zaczęłam wierzyć w to, co mówili inni, że coś jest nie tak. Podświadomie wiedziałam jednak, że jestem w formie, bo to było widać na treningach, w końcu teraz było to też widać na bieżni - wskazała Bukowiecka.
Przyznała, że jak tylko wyczuła zwolnienie Paulino to postanowiła skorzystać z okazji, bo wygrane budują pewność siebie.
- Teraz muszę wyjść na miasto i coś zjeść przed czwartkowym finałem, bo makaronu z kurczakiem bez sosu w hotelu mam już dość. Ja nie jestem narzekająca, ale chcę po prostu już czegoś innego. Sushi przed finałem to raczej nie, nie będę ryzykować, ale może jakiś inny makaron, z sosem - powiedziała Polka.
Jak podkreśliła, w finale wiele może się zdarzyć, ale Salwa Eid Naser z Bahrajnu i Amerykanka Sydney McLaughlin-Levrone wydają się nie do pokonania.
- Paulino też jest mocna, ale też widziałam biegi, że Sydney zaczynała za mocno i kończyła poza podium. Niby wiedziałam, że w finale znów będą te same nazwiska, ale już prawie uwierzyłam innym, że nie dam w tym roku rady. Na szczęście finał jest i spokojnie na niego czekam - dodała.
Bukowiecka dwa lata temu zdobyła srebrny medal mistrzostw świata w Budapeszcie, przegrywając jedynie z Paulino. Natomiast przed rokiem wywalczyła brąz igrzysk olimpijskich w Paryżu i poprawiła rekord Polski na 48,90.
Finał biegu na 400 m z udziałem ośmiu zawodniczek odbędzie się w czwartek.
Przejdź na Polsatsport.pl
