Nic nie zapowiadało trzęsienia ziemi w klubie Polaków! "Ambicje ponad możliwości finansowe"
Zaczyna się nowy sezon Ligi Europy aż z 14 Polakami. Najbardziej "polskimi" ekipami są Panathinaikos Ateny i FC Porto, które mają po dwóch rodaków. Jednych z faworytów jest Aston Villa Matty'ego Casha. Postanowiliśmy przyjrzeć się z bliska "Koniczynkom". – Panathinaikos ma wielkie ambicje, ale możliwości finansowe właściciela są ograniczone – powiedział nam jego były trener Jacek Gmoch.

Transmisję z pierwszego dnia z Ligą Europy rozpoczniemy już o godz. 18, w Polsat Sport Premium 1 i na Polsat Box Go, studiem przed meczem FC Midtjylland – Sturm Graz Filipa Rózgi. Spotkanie rozpocznie się o godz. 18:35, podobnie jak mecz PAOK-u Saloniki Maksymiliana Sznaucera z Maccabi Tel-Awiw Bena Ledermana, które to starcie pokażemy w Polsat Sport Premium 2. O godz. 20:50 hit dnia – Real Betis Sewilla – Notthingham Forest, który pokażemy w Polsat Sport Extra 1.
Panathinaikos do rywalizacji przystąpi jutro (czwartek), wyjazdowym meczem z Young Boys Berno, początek o godz. 20:50, transmisja w Polsat Sport Extra 4.
ZOBACZ TAKŻE: Hajto nie gryzł się w język! Stanął w obronie Lewandowskiego. "To jest amatorka"
Rodzina Gmochów najbliżej ma do Panathinaikosu
- Mieszkając w Grecji, z Panathinaikosem jesteśmy najbliżej, bo syn i wnuki mają karnety na mecze piłkarskie i koszykarskie. Syn ma też swoją akcję klubu, a wnuki należą do związku kibiców Panthinaikosu, który również jest posiadaczem akcji – powiedział nam Jacek Gmoch, który do zimy mieszka w Grecji. Legendarny trener przygląda się z bliska „Koniczynkom”.
- Problemem Panathinaikosu było zdobywanie małej liczby bramek, brakowało rasowego snajpera i nie każdy napastnik pracuje w defensywie na tyle ciężko, na ile wymagają tego reguły współczesnego futbolu, opartego na pressingu – punktuje.
Do Ligi Europy "Wszechateńscy" awansowali na stadionie Wisły Kraków, po rzutach karnych eliminując Szachtara Donieck. Bohaterem spotkania był Bartłomiej Drągowski, który obronił trzy "jedenastki".
Awans do Ligi Europy nie uratował Ruiego Vitorii
- Teraz będziemy mogli ruszyć na zakupy – zacierał ręce jeden z greckich dziennikarzy. Za sam awans do LE UEFA płaci 4,29 mln euro. To o ponad milion więcej niż za Ligę Konferencji (3.17 mln).
I faktycznie Grecy byli aktywni na rynku transferowym na przełomie sierpnia i września. Za 4,5 mln euro, z Boca Juniors, pozyskali ofensywnego pomocnika Vincente’a Taborda. Za 4,6 mln euro kupili też napastnika Rangersów Cyriela Dessersa.
Dessers szybko zaczął się spłacać. Jego bramka dała remis w ostatnich derbach Aten z Olympiakosem.
- Dziennikarze związani z Panathinaikosem dzwonili do mnie i dociekali, dlaczego piłkarzy w tym meczu tak często łapały skurcze. Nie jestem w środku i nie wiem, czy w przygotowaniach do sezonu było coś nie tak – zastanawia się Jacek Gmoch.
- Od kilku dni drużynę prowadzi mój były piłkarz, Christos Kontis, który był asystentem zwolnionego 15 września Portugalczyka Ruiego Vitorii. Gdy ja prowadziłem Panathinaikos, z USA sprowadzałem trenażery z NASA. Te urządzenia przygotowywały ekipę kosmonautów do zdobycia Księżyca. Można je stosować również w trakcie sezonu, bo kształtują szybkość – wspomina nowatorskie metody treningu, którym zawsze hołdował.
Gdy Panathinaikos pokonywał Szachtara w Krakowie, nic nie zapowiadało trzęsienia ziemi, które zmiotło trenera Vitorię. Doszło jednak do niego z powodu wyjazdowej przegranej 2:3 z Kifisią, w której dwie bramki dla ateńczyków zdobył Karol Świderski.
Kifisia Krzysztofa Warzychy zatrzymała "Koniczynki"
- Co ciekawe, Kifisia to klub założony przez byłych inwestorów Panathinaikosu. W roli trenera młodzieży i dyrektora sportowego pracuje tam Krzysztof Warzycha. Tak oto za ścianą stworzono konkurencję „Koniczynkom” – opowiada Gmoch.
Obydwa stadiony dzieli ledwie 11 km.
Jacek Gmoch w Lidze Europy będzie trzymał kciuki za "Wszechateńskich". Jest jednak realistą.
- Oczekiwania w Atenach są wielkie, ale istnieje problem ekonomiczny. Możliwości finansowe właścicieli są mocno ograniczone, mam na myśli zwłaszcza głównego udziałowca Giannisa Alafouzosa – uważa selekcjoner piątej drużyny świata w 1978 r.
Trudno nie zgodzić się z tą uwagą. Panathinaikos kupuje drożej niż najbogatsze kluby Ekstraklasy, ale jeszcze drożej sprzedaje. Przed sezonem wytransferował duet najlepszych piłkarzy do Sportingu Lizbona. Za Fotisa Ioannidisa dostał aż 22 miliony euro, a za obrońcę Georgiosa Vagiannidisa - 12 mln euro.
Pod względem zakupów w zupełnie innej lidze są angielskie zespoły w Lidze Europy. Aston Villa za Evanna Guessanda zapłaciła Nicei 30 mln euro. Jeszcze bardziej szalał na rynku transferowym Notthingham Forrest. Za Omariego Hutchinsona zapłacił 43,4 mln euro, za Dana Ndoye – 42 mln euro, za Dilane’a Bakawę – 35 mln euro, za Arnauda Kalimuendo – 30 mln euro. Już dziś przekonamy się, jak tej nowej potędze z Premier League postawi się finalista Ligi Konferencji – Betis Sewilla.
Polacy w Lidze Europy:
Jan Bednarek (FC Porto)
Jakub Kiwior (FC Porto)
Matty Cash (Aston Villa)
Karol Świderski (Panathinaikos)
Barłomiej Drągowski (Panathinaikos)
Tomasz Kędziora (PAOK Saloniki)
Maksymilian Sznaucner (PAOK)
Sebastian Szymański (Fenerbahce)
Jakub Moder (Feyenoord)
Łukasz Skorupski (Bologna)
Filip Rózga (Sturm Graz)
Ben Lederman (Maccabi Tel Awiw)
Jan Ziółkowski (AS Roma)
Bartosz Żelazowski (OGC Nice)
Przejdź na Polsatsport.pl
