Klęska Polski na MŚ! Gdzie znaleźć ratunek? "Marszałek Piłsudski zrozumiał to sto lat temu”

Michał BiałońskiInne

Z lekkoatletycznych MŚ w Tokio Polska przywiozła tylko jeden medal, srebro Marii Żodzik. To najsłabszy wynik od 23 lat. Skąd ten kryzys i gdzie ratunek? – Przed IO 2012 r. Anglia postawiła na sport i zapotrzebowanie na łóżka szpitalne zmalało o 19,3 procent. Powinniśmy pójść jej śladem – powiedział Polsatowi Sport wiceprezes PKOl-u i legendarny trener Tomasza Majewskiego Henryk Olszewski.

Anna Kiełbasińska radośnie owija się biało-czerwoną flagą po biegu, w prawym górnym rogu widnieje portret Marszałka Józefa Piłsudskiego.
PAP
Maria Żodzik uratowała honor polskiej lekkoatletyki w Tokio. Prezes Henryk Olszewski (z prawej) ocenia stan Królowej Sportu w naszym kraju

Michał Białoński, Polsat Sport: Z MŚ w Tokio Polska przywiozła tylko jeden medal, srebro Marii Żodzik w skoku wzwyż. Szklanka jest od połowy pusta, bo na poprzednim czempionacie były dwa medale srebrne – Natalii Kaczmarek, dziś Bukowieckiej na 400 m i Wojciecha Nowickiego w rzucie młotem, czy do połowy pełna, bo w klasyfikacji punktowej zdobyliśmy 36 „oczek”, o pięć więcej niż w Budapeszcie i wyprzedziliśmy takie potęgi jak Szwecja, Japonia, czy Brazylia?

 

Henryk Olszewski, wiceprezes PKOl-u, legendarny trener Tomasza Majewskiego, prezes honorowy PZLA: Ciężko ocenić MŚ w takich kategoriach. Trzeba wziąć pod uwagę fakt, że jest fluktuacja kadry. Starsi kończą, a zmiana warty jest zawsze trudna, bo młodzież nie zdążyła się wspiąć na ten poziom. Dlatego trudno powiedzieć o szklance pustej, czy pełnej do połowy.

 

Mamy jeden medal, ale dobrze, że są jeszcze zdobyte punkty, które pan wyliczył To pokazuje, że na arenie międzynarodowej jeszcze coś znaczymy. Na arenie europejskiej, widać po mistrzostwach drużynowych, że nie jesteśmy autsajderami. Natomiast na arenie światowej widać w biegu na 400 m, że Natalia bardzo dobrze pobiegła, ale widać było jaka różnica dzieliła ją od tego „czuba”, a jeszcze tam nie było Fremke Bol.

 

ZOBACZ TAKŻE: Natalia Bukowiecka kończy najtrudniejszy sezon w życiu

 

Natalia musiałaby poprawić rekord życiowy aż o pół sekundy, żeby mieć medal.

 

Jesteśmy jakby w drugiej lidze. Jeśli lekkoatleta na MŚ bije rekord życiowy albo przynajmniej sezonu, to znaczy, że zdał egzamin on i jego trener, bo byli dobrze przygotowani. Jakie to dało miejsce, to już inna sprawa, ale na dzisiaj widać, że nie stać na nic więcej. Tylko na to, co zrobiliśmy w Tokio. Rozumiem, że gdyby zawiódł całkowicie, jak Jakub Szymański, który odpadł w eliminacjach biegu na 110 m przez płotki, czy młody Filip Rak w biegu na 1500 m. Można to rozpisać w kategorii naszych minusów. Takie zachowania jak to Raka (na ostatniej prostej biegł tempem spacerowym – przyp. red.) nie licują, nie wróżą dobrze na przyszłość. Zawodnicy są skupieni na wszystkich innych rzeczach, a nie na tym, co robią i do czego dążą.

Olszewski: Brać przykład z podejścia do sportu Amerykanów

Jaka jest na to rada?

 

Wydaje mi się, że nasi sportowcy powinni brać przykład z Amerykanów. Ja często jeździłem z Tomkiem Majewskim do Stanów Zjednoczonych, widzieliśmy ich niesamowite poświęcenie i zaangażowanie w treningu. Na szczęście nie wszyscy u nas popełniają takie błędy, jak dwójka, którą wymieniłem.

 

Ogólnie słabszy nasz występ na IO czy MŚ to jest odzwierciedlenie stanu kultury fizycznej w kraju. Temat-rzeka. W związkach sportowych nie pociągniemy tego, dopóki nie będzie reformy szkolnictwa. Nie może być WF nieoceniany, ograniczający się do trzech, a czasem nawet dwóch godzin w tygodniu.

 

To zdecydowanie za mało?

 

Anglicy mają dziesięć godzin, kilka lat temu wprowadzili wychowanie fizyczne nawet do przedszkola. A pamiętajmy, że Anglicy do szkoły idą już w wieku pięciu lat. Mało tego, angielskie dziecko ćwiczy na zewnątrz bez względu na pogodę, bo nie ma złej pogody, jest tylko zła odzież w stosunku do pogody. Nauczyciel wuefu ma obowiązek minimum 50 procent zajęć przeprowadzić na wolnym powietrzu. Nie może samodzielnie przenosić zajęć do sali, bo jeśli to zrobi, to trafia na czarną listę z upomnieniami i karami.

 

Zapominamy, że wychowywanie fizyczne nie przygotowuje tylko do sportu, ale ma też działać prozdrowotnie. Ponad 20 lat po reformie szkolnictwa, otwarciu go na WF, z okazji zbliżających się wówczas igrzysk w Londynie, Anglicy stwierdzi, że zapotrzebowanie na łóżka szpitalne zmalało o 19,3 procent.

 

Czyli niemal o jedną piątą.

 

Gry zespołowe, jak siatkówka, piłka nożna, czy koszykówka w Polsce dają radę. Ja nie mówię, że one mają z górki, ale z pewnością jest im łatwiej pozyskiwać pieniądze, z uwagi na ich większą popularność.

 

Jeśli chodzi o lekkoatletykę, zapomnieliśmy, że mieliśmy niedawno dziewięć medali olimpijskich.

 

Cztery lata temu w Tokio, na tym samym stadionie, na którym rozgrywano MŚ.

 

Złożyło się wówczas tak, że starzy mistrzowie byli jeszcze w wysokiej formie, a doszła do nich utalentowana młodzież, typu Bukowiecka. Dzięki temu skolekcjonowaliśmy te medale. Teraz jednak świat ostro ruszył do przodu. Najlepszym przykładem jest bieg na 800 m, w którym mamy trzech zawodników na poziomie 1:44 min (Filip Ostrowski, Mateusz Borkowski i Patryk Sieradzki – przyp. red.), ale po igrzyskach w Tokio ten wynik przestał się liczyć. Na MŚ zwycięzcy pobiegli na poziomie 1:41, a wynik 1:43 dawał dopiero dziewiąte miejsce!

Henryk Olszewski: Nie chodzi tylko o sport, ale o poprawę zdrowotności społeczeństwa

Wiemy, że świat nam uciekł, ale co zrobić, by zacząć go gonić?

 

W Polsce się jeszcze nigdy nie spotkali minister sportu z ministrem edukacji, z ministrem obrony i z ministrem zdrowia.

 

Chodzi o zwiększenie finansowania na dole piramidy szkoleniowej w sporcie?

 

Tu nie chodzi o sport. Chodzi o podstawy wychowywania fizycznego, żeby poprawić zdrowotność całego społeczeństwa. Żeby także uzyskać sprawnego żołnierza, co w dzisiejszych czasach jest bardzo ważne. Sprawny żołnierz oznacza mniej ofiar na polu walki, to jest proste. Marszałek Piłsudski zrozumiał to 100 lat temu i dlatego powołał CIWF (Centralny Instytut Wychowania Fizycznego), dzisiejszą AWF.

 

A u nas trwają targi, rozmawiamy o tym, że będzie zwolnienie, dziecko ma stresy. Dziecko ma dlatego stresy, że ma za mało ruchu. Jeśli jest dużo ruchu, to robi się logicznie, wydzielają się hormony tzw. powysiłkowe, które przywracają równowagę emocjonalną i psychiczną. Wraca dobry humor, bo się dziecko trochę zmęczy, a gdy siedzi cały czas przy komputerze, to zaczynają się problemy w szkole podstawowej, stresy narastają.

 

Ja byłem nauczycielem wychowania fizycznego przez ponad 20 lat, zanim na stałe odszedłem do sportu wyczynowego. Moja żona również przez całe życie była nauczycielem WF-u. Dzieci mamy usportowione, wnuczki mamy usportowione, nie mamy w rodzinie problemów psychologicznych. Myślę, że tutaj jest przyczyna, w nieświadomości i braku znajomości fizjologii człowieka. O edukacji decydują ludzie, którzy nie mają pojęcia o tym, czy o fizjologii wysiłku. Wysiłek pozwala się człowiekowi rozwinąć. Już w pierwszym wieku naszej ery Juvenalis głosił, że w zdrowym…

 

… ciele zdrowy duch.

 

Dlatego trzeba je ćwiczyć.

 

Jeśli chodzi o medale, nasz honor uratowała skoczkini wzwyż Maria Żodzik, która wychowywała się na Białorusi, a polski paszport otrzymała dopiero rok temu.

 

Ale Marysia także historycznie jest Polką, jej dziadkowie byli Polakami. Ja też pochodzę z terenów wschodnich, z Wileńszczyzny i nie czuję się, żeby to nie była Polska.

 

Może w lekkoatletyce powinniśmy pójść szerzej z naturalizacjami? Kenny Bednarek zdobywa medale na 200 m dla USA, a przecież mógłby dla Polski. Wychowywała go Polka, która go adoptowała. Armand Duplantis również się urodził i wyszkolił w USA, ale reprezentuje Szwecję, bo jego mama pochodzi z tego kraju.

 

Mama Bednarka miała polskie korzenie. Wyczynowy sport to jest jednak zawód, więc musimy pomyśleć o wzmocnieniach, tak jak to robią inni. Jak chcemy walczyć o najwyższe cele, to musimy się zachowywać jak reszta świata.  Sprowadzić kilku dobrze rokujących zawodników, ale jednocześnie chuchać i dmuchać na naszych. Żeby nie skończyło się jak w koszykówce, gdzie w lidze prawie nie ma Polaków. Oczywiście, w lekkoatletyce cały świat wzmacnia się naturalizacjami i musimy również iść tą drogą.

 

Widać, że zdrowie panu dopisuje, a o losy PZLA może pan być spokojny, po tym jak pałeczkę prezesa przejął Sebastian Chmara?

 

Sebastian jest naturalnym moim następcą, razem z Tomkiem Majewskim byli u mnie wiceprezesami. Oni poprowadzą związek. Potrzebują trochę czasu, bo zmiany są ciężkie, młodzież nie zawsze garnie się drzwiami i oknami do sportu. Światełko nadziei zapaliło mi się na ostatnich mistrzostwach Polski do lat 16 w Lublinie. Pokazała się na nich bardzo ciekawa młodzież. Ciekawsza niż w innych kategoriach młodzieżowych, na przykład na mistrzostwach do lat 18. W konkurencjach rzutowych, którymi się interesuję najbardziej, w pchnięciu kulą, czy rzucie dyskiem, zobaczyłem ośmiu chłopców powyżej 194 cm, do dwóch metrów wzrostu. Dziewczyny też były wysokie. Co z tego będzie? To już dużo zależy od trenerów i samego podejścia zawodników.

Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie