Klub Amerykanina bije się o mistrzostwo Polski! "Korzystamy z ludzi właściciela"
Po 10 kolejkach Ekstraklasy dość nieoczekiwanie na czele są kluby, na które nikt nie stawiał przed sezonem: Górnik Zabrze i Cracovia. Dzieli ich wiele, ale łączy jedno: prowadzą je młodzi trenerzy z zagranicy: Michal Gasparik i Luka Elsner. "Pasy" marzą o pierwszym od 1948 r. mistrzostwie Polski na 120-lecie klubu, który to jubileusz obchodzić będą w czerwcu przyszłego roku.

Górnik wyszedł obronną ręką, długo dzierżył prowadzenie, ale krakowianie w końcu rozegrali popisową akcję, która dała im wyrównanie po strzale Amerykanina Kahveha Zahiroleslama. Nie zmienia to jednak faktu, że zabrzanie są liderem o punkt przed Cracovią.
Tak oto na czele naszej Ekstraklasy jest dwóch młodych trenerów: Słowak Michal Gasparik i Słoweniec Luka Elsner, czyli pochodzących z krajów, których na pewno nie określilibyśmy jako najbardziej piłkarskie na Starym Kontynencie. Obaj świetnie sobie radzą poza domem.
ZOBACZ TAKŻE: Niesamowita passa Szczęsnego w Barcelonie. To naprawdę się dzieje
Michal Gasparik zalazł za skórę Lechowi Poznań, którego dwa lata temu wyeliminował z Ligi Konferencji, prowadząc skromnego finansowo Spartaka Trnawa. Rok temu, po rzutach karnych, przegrał z Wisłą Kraków, a trzy lata temu postawił ciężkie warunki Rakowowi Częstochowa. W każdym z tych dwumeczów jego drużyna była wybiegana, świetnie ustawiona taktycznie. Identycznie jest teraz z Górnikiem w Ekstraklasie. Przeciwnicy mają ciężary z zabrzanami. Ekipa Gasparika odcina rywalom skrzydła, dzięki świetnemu wybieganiu podwaja, a nawet potraja każdego piłkarza będącego przy piłce. Z biegiem minut staje się to uciążliwe mentalnie dla rywali Górnika. W ten sposób zespół Gasparika panuje po 10 kolejkach, stracił tylko osiem bramek – mniej dały sobie strzelić tylko Korona (siedem) i Legia (sześć).
Górnik Gasparika jako jedyny wygrał na wyjazdach trzy mecze na pięć. To też dowód na świetne przygotowanie taktyczne, ale i odporność mentalną.
Luka Elsner zatrzymał PSG i to na Parc de Princes
Luka Elsner ma dopiero 42 lata, ale trenerskie pieczątki jakości postawił nie tylko w swej ojczyźnie, ale też w Belgii (Union SG, Standard Liege) i we Francji (Amiens, Le Havre, Stade Reims), gdzie z ekipą Le Havre zatrzymał PSG i to na wyjeździe. Z ekipą Luisa Enrique i Kyliana Mbappe zremisował 3:3. To doświadczenia na razie poza zasięgiem polskich trenerów, wśród których nie brakuje wielkich talentów, vide Adrian Siemienic, ale nie potrafią się przebić za granicą.
Oczywiście, z wyścigu po tytuł ani myślą rezygnować nasze eksportowe ekipy, które w minionym tygodniu odrobiły część zaległości meczowych. Jagiellonia, Legia, Lech mają kontakt z czołówką, a w zanadrzu jeden mecz do rozegrania. Delikatnie odstaje Raków Częstochowa, ale wyjazdowa wygrana nad Widzewem może się okazać przełomem i bodźcem do odrabiania strat.
Najważniejsze, że "Jaga", Legia, Lech i Raków co najmniej do końca roku zapewnią nam emocjonujące czwartki z Ligą Konferencji. Oby za nimi podążyły punkty do rankingu krajowemu, dzięki któremu awansujemy z 13. pozycji w Europie.
Amerykański milioner za sterami Robert Platek na razie milczy
Wracając do Cracovii, minął miesiąc odkąd najstarszy polski klub objął Robert Platek. Amerykanin, którego majątek jest wyceniany na dwa miliardy dolarów, jak dotąd ani razu nie wystąpił publicznie na temat jego pomysłu na Cracovię. Nie ma się co dziwić kibicom "Pasów", że chcieliby usłyszeć takie wystąpienie.
Dla porównania, gdy kanadyjski milioner Alex Haditaghi w marcu przejął Pogoń Szczecin, niemal natychmiast wziął udział w konferencji prasowej. Na okrągło też udziela się medialnie na temat "Portowców". W lutym Koronę Kielce przejął biznesmen Łukasz Maciejczyk i od razu udzielił kilku wywiadów. Gdy Robert Dobrzycki 28 marca nabył pakiet kontrolny 76,06 procent udziałów Widzewa, już 2 kwietnia wziął udział w konferencji prasowej i opowiedział o swym pomyśle na klub.
Prezes Mateusz Dróżdż: "Przy transferach korzystamy z ludzi właściciela"
Robert Płatek na temat swojej Cracovii jeszcze nie zabrał głosu. Wyręcza go prezes klubu Mateusz Dróżdż.
- Musimy uszanować życzenia właściciela w zakresie tego, że od komunikacji z kibicami, czy ze środowiskiem, czy dziennikarzami w głównej mierze jest prezes zarządy. Oczywiście, możemy rozmawiać o tym, czy to jest dobre, czy nie, ale po prostu trzeba to uszanować. Wiem, że jest to temat, który trzeba wyjaśnić. Jesteśmy w stałym kontakcie z właścicielem. Nic się nie zmienia w Cracovii w zakresie finansowania, deklaracji, tego co ustalaliśmy – powiedział prezes Dróżdż, zapytany przez kibica o Płatka.
- Gdyby mnie ktoś zapytał, czy coś się zmieniło, to mogę powiedzieć, że trochę inaczej wygląda proces transferowy, bo korzystamy z ludzi właściciela w tym zakresie – dodał.
- A reszta jest taka, jaka była. Warunki, jakie miałem zapewnione przez panią prezes Filipiak, które mało kto w Polsce ma, w sensie takim, że można rozwijać klub, są niezmienione. Moją rolą jest również przemawianie do kibiców, jako prawa ręka właściciela klubu. Deklaracje są tożsame: chcemy rozwijać Cracovię, chcemy grać o jak najwyższe cele – mówił Dróżdż.
- Jednym z punktów tej transakcji było to, że jak Cracovia się rozwija, jaką ma strategię, którą przyjął też właściciel. Ja mogę powiedzieć wprost, że właściciel mi powiedział i zaczynał rozmowę od tego, czy ja zostanę w klubie i czy ta strategia będzie dalej realizowana, bo to był jeden z warunków nabycia klubu przez Roberta Płatka, że Mateusz Dróżdż zobowiązał się do tego, że w klubie zostanie – zakończył wątek prezes "Pasów".
Kilkanaście dni po zakończeniu obecnego sezonu Cracovia będzie świętować 120-lecie założenia klubu. Lepszej prezentu niż pierwsze po 1948 r. mistrzostwo Polski nie może sobie sprawić.
Przejdź na Polsatsport.pl
