Selekcjoner go przekreślił tuż przed MŚ! "Z polskim paszportem walisz głową w mur"

Michał BiałońskiZimowe

- Gra z polskim paszportem w Czechach czy na Słowacji nie jest łatwa. Człowiek myśli, że wali głową w mur. Wierzę, że moi koledzy to wytrzymają. Krzysztof Maciaś jest młody, w Vitkovicach ma dobrego trenera Vaclava Varadę, z którym w Trzyńcu zdobyliśmy trzy tytuły mistrza Czech – powiedział nam napastnik Zagłębia Sosnowiec Aron Chmielewski, który ocenił także zmianę selekcjonera kadry hokeistów.

Głowa mężczyzny w środku kadru, z widocznymi dwoma mniejszymi zdjęciami w okręgach po bokach.
Polsat Sport/Michał Białoński
Aron Chmielewski bez żalu pożegnał selekcjonera Roberta Kalabera (z lewej). Z nowym, Pekką Tirkkonenem (z prawej) wiąże duże nadzieje

Michał Białoński, Polsat Sport: Po jedenastu sezonach w Czechach i na Słowacji wróciłeś do Polski, wzmacniając Zagłębie Sosnowiec. Po przeciętnym początku zaczęliście seryjnie wygrywać.

 

Aron Chmielewski, napastnik Zagłębia: Cieszy mnie ten powrót, do nowego obiektu i nowego projektu silnego Zagłębia. Zanotowaliśmy serię pięciu zwycięstw z rzędu, ale to jeszcze nie jest ta forma, na którą liczymy my i kibice. Mam nadzieję, że z meczu na mecz będziemy ją poprawiać, by optymalnie wzrosła na fazę play-off.

 

ZOBACZ TAKŻE: Niespodzianka! Fręch pokonała triumfatorkę Wimbledonu

 

Jak oceniasz Polską Hokej Ligę? Czy dziś jest ona silniejsza niż w 2014 r., gdy opuszczałeś ją w roli najlepszego snajpera Comarch Cracovii?

 

Gdy wyjeżdżałem z Polski, w każdej drużynie było niewielu obcokrajowców. Teraz tak naprawdę każdy zespół jest na nich oparty i liga jest silna, wyrównana. Natomiast czy na dłuższą metę jest to dobre czy nie, to inny, długi temat. Trzeba wyciągnąć wnioski i zastanowić się, czy chcemy, żeby w drużynach było tak mało Polaków jak np. w Oświęcimiu, gdzie gra ich ledwie sześciu, nie mówię o tych naturalizowanych. Jestem zadowolony z tego, że w Zagłębiu drużyna została poskładana tak, że obcokrajowców mamy ośmiu, a resztę stanowią Polacy, którzy naprawdę dobrze grają.

 

To prawda, oprócz ciebie błyszczą na lodzie rutyniarze Ciura i Kotlorz, ale też młodsi: Brynkus, Naróg i Biłas, który był ostatnio na MŚ w Rumunii. Jak oceniasz tę młodzież hokejową?

 

Szczerze powiedziawszy, oni mają ciężką sytuację. Tak naprawdę nie mają zbyt wielu klubów, w których by mogli grać. Mogą iść do Jastrzębia-Zdroju, Zagłębia Sosnowiec. W gorszej sytuacji jest Cracovia, więc gra w niej wielu Polaków. Ogólnie klubów, które sięgają po utalentowanych Polaków jest mało. Wolą kupić Fina. Nie wiem czy to do końca pomoże reprezentacji Polski, ale rozsądzać to nie jest już moją robotą. Ale na dzisiaj widzę, że to nie jest do końca dobra droga.

Aron Chmielewski o zmianach w reprezentacji Polski

Jak postrzegasz zmiany, do jakich doszło w reprezentacji Polski? Skończyła się era Roberta Kalabera, z którym nie miałeś dobrych relacji, po tym jak skreślił cię z kadry tuż przed MŚ elity w Ostrawie, a na zgrupowanie przed ostatnimi MŚ w Sfantu Gheorghe w ogóle cię nie powołał. Przychodzi czas na Pekkę Tirkkonena, który został mianowany nowym selekcjonerem. Tirkkonen sprawdził się w Tychach, sięgając po mistrzostwo Polski. Czy fińska myśl szkoleniowa może pomóc naszej kadrze?

 

Myślę, że tak. Ta zmiana była potrzebna. Pamiętam, gdy kadrę prowadził Tomek Valtonen, z fińskim stylem gry, to nasza kadra zrobiła ogromny postęp. Szkoda, że Tomek nie mógł zostać. Potem się zaczęły lata trenera, o którym wspomniałeś. Ze zmiany jestem zadowolony. Fińska szkoła, fiński hokej są dobre i mentalność ludzi z tego kraju jest zupełnie inna. Liczę na to, że nasza kadra pójdzie do góry i jakość gry przede wszystkim się poprawi.

 

Znasz dobrze potencjał naszego hokeja i wiesz, że nie ma już liderów szatni, na czele z Marcinem Koluszem i Krystianem Dziubińskim. Ci którzy wyjechali za granicę nie za bardzo mogę się przebić do roli liderów swych klubów. Trzymamy kciuki za Krzysztofa Maciasia, który strzelił już dwa gole dla szóstego zespołu czeskiej ekstraklasy Vitkovice Ridera. Natomiast gry w przewadze nie zasmakuje, wychodzi tylko na osłabienia. Drugi nasz rodzynek w czeskiej ekstraklasie Paweł Zygmunt ma problemy zdrowotne i od 19 września nie gra w Litvinowie. Mamy jeszcze dwóch napastników na zapleczu czeskiej ekstraklasy Patryka Krężołka i Damiana Tyczyńskiego. Kamil Wałęga w słowackiej Żylinie nie gra przez kontuzję. Czy z tym potencjałem mamy prawo myśleć o powrocie do elity MŚ podczas majowego turnieju MŚ Dywizji IA w Sosnowcu?

 

Tyczyński strzelił ostatnio bramkę dla Vsetina w dogrywce, gratuluję mu tego, oglądałem mecz. Za wszystkich naszych chłopaków w Czechach i na Słowacji mocno trzymam kciuki, bo wiem, jak ciężka jest droga z naszym, polskim paszportem łatwo nie jest. Nieraz człowiek myśli, że wali głową w mur. Wierzę, że to wytrzymają. Krzysztof Maciaś jest jeszcze młody, w Vitkovicach ma bardzo dobrego trenera Vaclava Varadę, z którym nam się udało w Trzyńcu zdobyć trzy tytuły mistrza Czech. Ciężka praca, cierpliwość i na pewno te szanse przyjdą. Jeżeli chodzi o czeskie zaplecze ekstraklasy, to Patryk z Damianem muszą być liderami swych drużyn, mam nadzieję, presja ich nie zje. To dopiero początek sezonu, wiem, że obaj są świetnymi hokeistami. Oglądam ich mecze, śledzę wyniki, trzymam za nich kciuki i mam nadzieję, że nam pomogą w kadrze. Szkoda, że „Zyga” (Paweł Zygmunt) z Kamilem borykają się z kontuzjami, sam wiem, jak to ciężko jest po nich wrócić, ale są na tyle młodzi, że wyjdą z tego silniejsi i kadra będzie miała z nich pożytek. Polacy w Polskiej Hokej Lidze też nie mają łatwo, bo to ciężka liga, wierzę, że ich doświadczenie będzie przydatne trenerowi Tirkkonenowi.

Aron Chmielewski: Liczba obcokrajowców w niektórych klubach jest niepokojąca

Czy nie będzie problemem to, że poza tobą, Wronką, Pasiutem, Komorskim i Łyszczarczykiem nasi napastnicy nie grają przewag, bo szanse w nich dostają na ogół obcokrajowcy? Skąd później brać umiejętność brania odpowiedzialności za wynik na siebie?

 

To się nie poprawi, dopóki kluby będą zatrudniały tylu obcokrajowców. Z drugiej strony, reprezentacja Polski nie potrzebuje mieć 15 liderów. Potrzebni jej także są zawodnicy do trzeciej i czwartej piątki, którzy będą się zgadzać z rolą, którą im powierzy trener kadry narodowej. Zobaczymy, jak trener Tirkkonen to poskłada.

 

Powtarzam, liczba obcokrajowców w niektórych klubach jest niepokojąca, ale to już rola związku, by ją ewentualnie ograniczać. Na razie jesteśmy jedyną ligą w Europie, która nakłada obowiązek gry ośmiu rodzimych hokeistów. Jak o tym mówiłem kolegom w Czechach, to się śmiali i prosili, żebym powtórzył, bo wydawało im się, że się przesłyszeli. Nadmiar obcokrajowców nie pomaga kadrze i nie pomaga szukać nowych liderów. Żeby młodzi Polacy nauczyli się brać odpowiedzialność za wynik, to muszą w klubach dostawać więcej szans.

 

Czesi się śmieją z obowiązku wystawiania co najmniej ośmiu Polaków w PHL-u, ale sami w swojej ekstralidze mają limit tylko sześciu obcokrajowców.

 

To prawda, ale my musimy się wzorować na lepszych ligach, jak szwajcarska. Dlaczego Szwajcaria jest potęgą? Bo każdy klub ma tylko sześciu obcokrajowców, ale topowych, a reszta zespołu to są zawodnicy rodzimi. To przekłada się na siłę ich kadry, co roku są silniejsi. To bolączka PZHL-u, aby ułożyć u nas hokej, tak by przyszłość była lepsza. Teraz mamy ligę na dobrym poziomie, kibice przychodzą na mecze, co mnie cieszy, ale jeśli patrzymy przez pryzmat kadry, to trzeba sobie zadać pytanie, co będzie za 10 lat?

 

Ale co będzie za 10 lat także z klubami. Sam jesteś wychowankiem Stoczniowca Gdańsk, którego od wielu lat nie ma już w profesjonalnym hokeju, podobnie jak KTH Krynica, Naprzodu Janów, a ostatnio z hokejowej ekstraklasy zniknął najbardziej zasłużony polski klub Podhale Nowy Targ. Mateczniki polskiego hokeja przechodzą potężny kryzys. Czy to nie jest powodem do zmartwień?

 

Na pewno jest. Ja wierzę, że Gdańsk się odrodzi i wróci do ekstraligi, tak samo - Nowy Targ. Krynica od dawna ma problemy, nie ma jej na mapie polskiego hokeja. Szkoda, aczkolwiek wracają z niższej ligi kluby takie jak Polonia Bytom. W PHL-u mamy dziewięć drużyn, trochę mało jak na ekstraligę, ale lepiej tyle niż żeby poziom był coraz niższy, bo za dużo będzie chłopców do bicia. Lepiej mieć mniej drużyn, ale z jakością.

 

Twój wyjazd do Ocelarzi Trzyniec 11 lat temu był strzałem „w dziesiątkę”. Gdybyś mógł cofnąć czas, to nad czym byś popracował, żeby od razu w szatni "Stalowników” być zawodnikiem pierwszoplanowym?

 

Na pewno poprawiłbym grę w tercji obronnej, nad którą dużo pracowałem po przyjściu do Ocelarzi Trzyniec, żeby być zawodnikiem kompletnym. To się udało, po części jestem zadowolony. Wcześniej tego nie robiłem, w Polsce klub tego ode mnie nie potrzebował, więc nie pracowano ze mną nad tym.

 

Czy byłeś dla Trzyńca swego rodzaju amuletem, bo po twoim odejściu skończyło im się seryjne zdobywanie mistrzostwa Czech?

 

Chłopcy zdobyli mistrzostwo także po tym jak odszedłem do Ołomuńca. Amuletem nie byłem, bardziej wytrwała gra i praca jednym systemem przez długie lata pozwoliła sięgać po pięć tytułów z rzędu. I to jest naprawdę dobre, co zostawił po sobie trener Venca Varada w Trzyńcu. System gry, który przynosił sukcesy przez lata.

Od Czechów warto zaszczepić nie tylko system gry obronnej, ale też infrastrukturę, bo tam każde hala dysponuje drugim lodowiskiem treningowym. U nas mają takie tylko w Toruniu, dzięki czemu latem, stosunkowo tanim kosztem, mogą trenować na lodzie.

Tak, w Czechach hale treningowe przy dużych obiektach są normą. Całoroczne lodowisko, z którego nawet ja korzystam latem w Trzyńcu jest na pewno dobrą rzeczą dla młodzieży i dla tych, którzy chcą mieć kontakt z lodem przez cały rok. U nas tego nie ma. W Gdańsku mieliśmy dwa lodowiska, ale one były rozmrażane na okres letni, klubu nie było stać na utrzymanie tafli. U nas hokej jest niszowym sportem, lodowisk jest za mało. Wierzę w to, że nowoczesne lodowisko powstanie w naszej stolicy, w Warszawie. Gdyby tam odbudowano silny hokej, to może i cała dyscyplina w naszym kraju stanęłaby na nogi. Wiele rzeczy zaczyna się od stolicy, niestety.

Aron Chmielewski: Nie zrezygnowałem z gry w reprezentacji Polski. To największy zaszczyt

W listopadzie na Stadionie Zimowym w Sosnowcu reprezentacja Polski zagra trzy wymagające mecze z Wielką Brytanią, Włochami i Słowenią, w ramach European Cup of Nations. Jeżeli Pekka Tirkkonen zadzwoni do ciebie z powołaniem, to jaka będzie odpowiedź?

Ja zawsze mówiłem, że nigdy się nie rozstałem z kadrą. Nigdy z niej nie zrezygnowałem, ani nikt mi nie podziękował za grę w kadrze. Podobnie było zresztą z Marcinem Koluszem i Pawłem Dronią, którym nikt nie podziękował do dzisiaj. Z jednej strony to jest przykre, ale z drugiej, ja jeszcze gram, na kadrę jestem zawsze otwarty. Nosić Orła Białego na piersi, to jest duma. Na razie reprezentuję Zagłębie Sosnowiec, chcę z nim wygrywać jak najwięcej meczów, zdobyć medal, a co będzie z kadrą, to zobaczymy.

Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie