To poza zasięgiem Lewandowskiego?! Zbigniew Boniek stawia warunek! "Od tego najwięcej zależy"
Czy bariera stu goli w reprezentacji Polski jest poza zasięgiem dla Roberta Lewandowskiego, który w niedzielę, w Kownie, zdobył 87. bramkę dla Biało-Czerwonych? – Trzymam za Roberta kciuki. Wiele zależeć będzie od tego, czy pojedziemy na mundial – powiedział nam Zbigniew Boniek.

Michał Białoński, Polsat Sport: Niby zwycięzców się nie sądzi, ale rozumie pan, co się stało w pierwszej połowie meczu Litwa – Polska, że po zdobyciu szczęśliwej bramki, z rzutu rożnego, oddaliśmy kontrolę nad wydarzeniami przeciętnemu zespołowi gospodarzy, strata piłki na własnej połowie goniła stratę, a mocno ciśnienie podnosiły strzały głową Girdvainisa?
Zbigniew Boniek: Ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie, ale nie uważam, że o zwycięzcach nie można powiedzieć paru słów krytycznych. Cały czas trzeba się zastanawiać nad poprawą gry naszej drużyny narodowej.
Wróćmy jednak do źródeł eliminacji. Od początku było wiadomo, że walka o pierwsze miejsce w grupie rozegra się pomiędzy nami a Holandią. I dzisiaj trzeba się zastanawiać nad tym, dlaczego listopadowe starcie z "Pomarańczowymi" na Stadionie Narodowym, którym żyłaby cała Polska, bo decydowałby o awansie na MŚ, dzisiaj nie ma tej rangi. Z prostej przyczyny: wiadomo już, że Holendrzy zajęli pierwsze miejsce w grupie, a my w marcu będziemy grali w barażach.
ZOBACZ TAKŻE: Wiceprezes PZPN zapytany o picie alkoholu. "Ten temat wraca jak mantra"
Chyba że stanie się cud i Litwa na wyjeździe zremisuje z Holandią, na co szanse są chyba jeszcze mniejsze niż były na pokonanie Czechów przez Wyspy Owcze, co w niedzielę stało się faktem.
Nie wierzę w to, że Litwa będzie w stanie zremisować w Holandii, od cudów był ktoś inny. Porażkach Czechów na Wyspach Owczych nie jest aż tak wielką sensacją. Każdemu gra się strasznie ciężko na Wyspach, wiemy jakie tam panują warunki: sztuczna trawa, wiatr, deszcz, przenikliwy ziąb. Tam się wszyscy męczą.
Zbigniew Boniek: Jan Urban ogarnął plac budowy
Jakie dostrzega pan największe plusy wygranej w Kownie? Takim oczywistym zdaje się być Sebastian Szymański.
Najważniejszy jest obraz całości naszej reprezentacji. To, co jeszcze niedawno wydawało się jednym wielkim placem budowy, teraz zostało poukładane w mgnieniu oka. Wiadomo, że pierwszym bramkarzem jest Skorupski i mamy trzech bramkarzy za nim. Wiemy, że trojkę podstawowych obrońców środkowych stanowią: Wiśniewski, Bednarek i Kiwior, a jak któryś z nich wypadnie, to w odwodzie mamy Kędziorę i Ziółkowskiego. Wiadomo także, że prawe wahadło należy do Casha, którego zastąpić może Wszołek, a lewej – do Zalewskiego, na którego miejsce jest Skóraś. Zatem hierarchia w obronie jest klarowna, wszystko jest poukładane, a przecież fundamentem każdej drużyny jest stabilna defensywa i gra obronna.
Podobnie jak z defensywnym pomocnikiem Bartoszem Sliszem, którego zastępcą może być Jakub Piotrowski lub Jakub Moder, jeśli wróci do gry po kontuzji?
Dokładnie. Zatem mamy kadrę poukładaną, ale rodzi się pytanie, do czego nas to doprowadzi. Samo poukładanie nie oznacza od razu, że pojedziemy na mundial i zdobędziemy mistrzostwo świata. Pewne problemy pozostają. Ja pamiętam erę Adama Nawałki, którego kadra na początku się męczyła. Długo rozmawialiśmy z Adamem i doszliśmy do wniosku, że do Roberta Lewandowskiego trzeba dokooptować drugiego napastnika Arkadiusza Milika. Co z tego wyszło? Sami pamiętamy.
Dzisiaj mamy "Lewego" z przodu, który ma 37 lat, który w polu karnym przeciwnika zawsze jest niebezpieczny. Ale gdybyśmy chcieli do niego kogoś dołączyć, to rodzi się problem. Milika nie ma, Buksa ciągle ma problemy, Piątek jest na peryferiach wielkiej piłki, na dobrą sprawę zostaje tylko Świderski.
Boniek: U Urbana największym wygranym jest reprezentacja
Któryś miał przeciwko Litwie wskoczyć do wyjściowego składu za Szymańskiego, ale trener Urban ostatecznie zdecydował się na Sebastiana. I chyba trafił w dziesiątkę, bo Sebastian skończył mecz z golem i asystą.
Oczywiście że tak, Sebastian był centralną postacią tego meczu. Dograł do Roberta przy bramce na 0:2, w pierwszej połowie posłał prostopadłe podanie, stwarzając dobrą sytuację Kamińskiemu. Ale z drugiej strony, nie wiemy, z jakim bilansem skończyłby mecz Karol, gdyby dostał szansę od pierwszych minut. Być może strzeliłby dwie bramki? Generalnie jest to reprezentacja normalna, a nam tej normalności totalnie brakowało. Wcześniej zastanawialiśmy się ciągle, kogo tym razem wymyśli selekcjoner i kto jest największym wygranym, a kto przegranym. Natomiast u Jana Urbana największym wygranym, a momentami przegranym jest reprezentacja. Rodzi się kolektyw i to jest najważniejsze.
Ja bym nie umniejszał bramki Sebastiana Szymańskiego, bo gol bezpośrednio z rzutu rożnego, to zawsze jest wina bramkarza lub obrońców. Nie może być inaczej. Natomiast w pierwszej połowie graliśmy spokojnie, momentami za spokojnie, było widać, że wygramy ten mecz. Czy to był jakiś supermecz? Nie wiem. Normalne eliminacje, w których trzeba zdobywać punkty. Gdybyśmy w czerwcu w Helsinkach chociaż zremisowali z Finlandią, to z Holandią gralibyśmy o bezpośredni awans na MŚ. I byłby to jeden z meczów, które tworzą historię polskiej piłki.
Jak zwycięski remis na Wembley z 1973 r.?
Dokładnie tak i kilka innych, jak starcie w Rotterdamie z 1973 r., gdy bramka Deyny dała nam remis 1:1, czy wygrana nad nimi 4:1 z 1975 r. na Stadionie Śląskim, czy wygrana tam z 1979 r. 2:0 po bramkach mojej i Włodka Mazura.
Zbigniew Boniek: W erze Probierz pełno było wrzątku, wszystko się gotowało
Czyli igraszki z odbieraniem opaski Robertowi Lewandowskiemu do dziś odbijają się nam czkawką?
Nie wiem, czy to była wina tylko i wyłącznie Michała Probierza, ale w jego erze w kadrze wszystko było chaotyczne, pełno było wrzątku, tam ciągle coś parzyło, gotowało się.
Jak pan prognozuje listopadowe starcie z Holandią?
Uważam, że nasze szanse nie są wcale takie małe, jeśli będziemy grali mądrze, z kontry. Nie zmienia to faktu, że najważniejsze mecze w kadencji Janka Urbana będą w marcu. Baraże, które zdecydują o tym, czy pojedziemy na MŚ.
Robert Lewandowski zdobył wczoraj 87. bramkę w barwach narodowych. Do setki brakuje mu 13. Na strzelenie tylu ostatnio potrzebował ponad trzy i pół roku, od 29 marca 2022 r., od barażu ze Szwecją. Uda mu się osiągnąć tę wymarzoną barierę?
Trudno powiedzieć, ale mocno trzymam za niego kciuki. Wiele będzie zależeć od tego, czy awansujemy na mundial. Jeśli to się uda, to szanse będą większe, bo Robert będzie miał dodatkową motywację, by jeszcze bardziej wydłużyć swą karierę reprezentacyjną. Natomiast jeśli nie pojedziemy na MŚ, to zadanie będzie niezwykle trudne. Ale nawet jeśli mu się nie uda dobić do setki, to moje zdanie na temat "Lewego" się nie zmieni. On był i jest wielki.
Przejdź na Polsatsport.plCzy polscy piłkarze zagrają na MŚ 2026?

