Najlepsi wysadzają polską piłkę! Siemieniec nie wytrzymał. "Nie będę udawał, że jest w porządku"

Najpierw Szymon Marciniak z Piotrem Lasykiem, a teraz Bartosz Frankowski, czyli najbardziej znani sędziowie popełniają niewytłumaczalne w erze VAR błędy. Gafy, które wykrzywiają wynik meczu. Krzywdzą jednych, a wynagradzają drugich. Kolegium Sędziów zareagowało błyskawicznie. Czy to koniec samowoli arbitrów? – Nie będę udawał, że wszystko jest w porządku – protestuje trener Adrian Siemieniec.

Fragment meczu piłkarskiego: trener i dwaj zawodnicy w okręgu dyskutują.
Nie tylko trener Jagiellonii Adrian Siemieniec ma dosyć drastycznych błędów sędziów. Tars Romanczuk w Zabrzu apelował do Bartosza Frankowskiego (z lewej), ale ten i tak nie zmienił decyzji, ani nie podbiegł do monitora

Szymon Marciniak jako sędzia VAR nakłonił Piotra Lasyka, by nie dyktować rzutu karnego dla Jagiellonii w półfinale Pucharu Polski przeciw Legii. Ogółem białostoczanom należały się dwie "jedenastki". Do finału trafiła Legia, która zdobyła Puchar Polski. Jeszcze bardziej żenujące były tłumaczenia tej pary sędziów, że normalnie te karne by się należały, ale w meczu o taką stawkę to już nie za bardzo.

 

ZOBACZ TAKŻE: Pilny komunikat PZPN. Polscy sędziowie zawieszeni!

Sędziowski gwizdek po raz drugi skrzywdził Jagiellonię Białystok. Trener Siemieniec ma tego dość

Był koniec lutego i wydawało się, że ze skandalami sędziowskimi rozstaliśmy się na dłuższy czas. Ale w niedzielne popołudnie kompromitujący błąd popełnił Bartosz Frankowski, który nie pokazał czerwonej kartki Josemie z Górnika, który sfaulował wychodzącego na czystą pozycję Rallisa z Jagiellonii. Decyzja arbitra była tym bardziej kuriozalna, że po tej akcji podyktował rzut wolny dla gospodarzy.

 

- Od dwóch sezonów staramy się reprezentować Polskę w Europie najlepiej, jak potrafimy i łączyć to występami w Ekstraklasie. Szkoda, że w takich okolicznościach drużyna przerywa serię 18 meczów bez porażki. Szkoda, że ta seria się przerywa, w dodatku w takich okolicznościach. Uważam, że na to po prostu nie zasłużyła. Ciężko mi racjonalnie ocenić to spotkanie po tej sytuacji. Nie rozmawiałem z sędzią. Miałem zwyczaj niekomentowania decyzji sędziów, ale nie chcę zakłamywać rzeczywistości. Jeżeli coś jest tak ewidentne i oczywiste. Mogę nie komentować spornych decyzji, ale tym razem nie będę udawał, że wszystko jest w porządku, jeżeli cała Polska widzi, że czerwona kartka musi być w takiej sytuacji. Trudno powiedzieć, że to nie miało znaczenia. To oczywiście miało znaczenie. W czwartej graliśmy intensywne spotkanie z trzecią siłą ligi francuskiej i teraz mieliśmy wyjazd na boisko wicelidera, więc wiadomo, że od strony fizycznej nie będziemy przygotowani idealnie. To niemożliwe, więc takie sytuacje (jak ewidentna czerwona kartka dla przeciwnika) są po prostu kluczowe w perspektywie zdobywanych punktów  – podkreślał trener Jagiellonii Adrian Siemieniec, który na ogół nie komentuje pracy sędziów. 

 

Siemieniec i jego drużyna zostali drastycznie skrzywdzeni po raz drugi w ciągu ośmiu miesięcy. W lutym para Marciniak – Lasyk pozbawiła ich awansu do finału Pucharu Polski, a teraz Frankowski i drzemiący VAR z kierującym nim Piotrem Urbanem.

Bartosz Frankowski bije się w piersi. Za późno

- Ustalmy od razu, że jeżeli przy dynamicznej kontrze Jagiellonii rozstrzygamy sytuację jako przewinienie, to jest to tak zwane DOGSO (Denial of an Obvious Goal-Scoring Opportunity), czyi pozbawienie realnej szansy na zdobycie bramki, co wiązałoby się z wykluczeniem dla zawodnika gospodarzy. Pierwotnie takie było moje odczucie boiskowe, natomiast pewien rodzaj błędu komunikacyjnego spowodował, że takiej decyzji nie podjąłem – tłumaczył się w Canal+ Sport sędzia Frankowski.

 

Przepraszam, ale ja takiej argumentacji nie kupuję! Mamy w Ekstraklasie wielomilionowy system VAR. Sędziowie podbiegają do monitora, by sprawdzać dużo drobniejsze przewinienia niż to w Zabrzu, a pan Frankowski nie pofatygował się, aby to zrobić, tylko zasłania się błędem komunikacyjnym?! Po skandalu obyczajowym z sierpnia ubiegłego roku, związanym z promilami i przemarszem po Lublinie ze znakiem drogowym pod pachą, ten arbiter powinien być bardziej papieski od papieża.

 

- Powinienem podyktować rzut wolny bezpośredni i ukarać zawodnika gospodarzy czerwoną kartką. Biorę pełną odpowiedzialność za tę decyzję, ponieważ jestem liderem tego zespołu sędziowskiego. Bardzo przepraszam zainteresowane strony i kibiców. Jest mi niezmiernie przykro z tego powodu – dodał Bartosz Frankowski, który jednak nie chciał zdradzić jak przebiegała komunikacja z sędzią VAR.

 

Pełną odpowiedzialność wzięło też Kolegium Sędziów z nowym przewodniczącym Marcinem Szulcem. Niemal natychmiast, jeszcze w niedzielny wieczór, wydało decyzję o zawieszeniu całego składu sędziowskiego, który pracował w Zabrzu, na czas nieokreślony.

 

- Dla mnie sytuacja jest ewidentna. Nie wiem, dlaczego nie było tutaj czerwonej kartki, nie wiem, dlaczego nie zareagował VAR. To jest tak jak z pierwszym trenerem, krytyka zawsze spada na niego, tak jak na sędziego głównego. Zespół sędziowski nie liczy jednej osoby. Można było tę sytuację uratować. A tak? Jest brzydko, jest duży niesmak. Drużyna nie zasługiwała na to, żeby przegrać, przerwać serię w takich okolicznościach. Ja nigdy nie mam problemu, by powiedzieć, że zagraliśmy słabo, przegraliśmy zasłużenie, ale dzisiaj trudno jest mi użyć takiego stwierdzenia, biorąc pod uwagę te okoliczności – dodał na konferencji pomeczowej trener Siemieniec.

 

Kto wie, czy na wykluczenie nie zasłużył też Lukas Podolski, który łokciem w twarz zdzielił Oskara Pietuszewskiego, powodując jego nokdaun. Można odnieść wrażenie, że mistrz świata z 2014 r. ma etykietę nietykalnego dla polskich sędziów. Sędzia Frankowski tej sytuacji w ogóle nie zauważył. Ale miał obowiązek mu pomóc dowodzący VAR-em Piotr Urban.

 

- Niektórzy sędziowie piłkarscy przypominają kierowców, którzy nie potrafią dojechać do celu bez GPS, pewna pani wjechała nawet do jeziora ufając nawigacji. Na boisku ta nawigacja to VAR – napisał w mediach społecznościowych Michał Listkiewicz, po meczu Górnik - Jagiellonia. Nie minął się z prawdą.

Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie