Sędziowie oburzeni na nowego szefa!
Odsunięcie Bartosza Frankowskiego za błędy w meczu Górnik – Jagiellonia jest pierwszą poważną decyzją nowego szefa sędziów Marcina Szulca. Koledzy arbitra, który się pomylił, nie są zaskoczeni, że Frankowski nie będzie brany pod uwagę w obsadach na kolejne mecze, są jednak zbulwersowani formą, w jakiej się to odbyło.

- Kolegium Sędziów PZPN błyskawicznie ukarało sędziego za błąd w meczu Górnika z Jagiellonią
- Sędzia nie zauważył faulu, który powinien skutkować czerwoną kartką dla zawodnika Górnika
- Sędziowie tymczasowo nie będą obsadzani w rozgrywkach ligowych i pucharowych
- Inny polski arbiter krytykuje sposób podjęcia decyzji, porównując ją do natychmiastowego wyroku
- Sędziowie chcą dawać sobie drugą szansę, ale decyzja była podjęta pod presją opinii publicznej
- Przewodniczący Kolegium Sędziów złagodził stanowisko, zapewniając rozmowy z sędziami i wsparcie
– Wyrok został wydany kilkanaście minut po zdarzeniu. To tak, jakby jakiś piłkarz nie wykorzystał rzutu karnego, a trener zaraz po końcowym gwizdku powiedział, że już więcej nie da mu szansy – mówi nam jeden z czołowych polskich arbitrów.
Przypomnijmy, że w jednym z dwóch hitowych meczów 13. kolejki, w którym Górnik Zabrze wygrał z Jagiellonią Białystok 2:1, sędzia nie dopatrzył się faulu w ewidentnej sytuacji. Uznał, że piłkarz gości Dimitris Rallis nie był faulowany przez Josemę, kiedy miał przed sobą już tylko bramkarza. Hiszpan powinien wylecieć z boiska, jednak Frankowski w ogóle nie zareagował. W zespole Jagiellonii nerwy widać było jeszcze długo po meczu, trener Adrian Siemieniec użył nawet słów mocno kojarzących się z mrocznymi czasami korupcji w piłce, mówiąc, że „cała Polska widziała”…
ZOBACZ TAKŻE: Tak hiszpańskie media skomentowały El Clasico. Co za słowa o Szczęsnym!
Jeszcze tego samego dnia o 22:08 Kolegium Sędziów PZPN wydało komunikat w tej sprawie: „Przewodniczący Kolegium Sędziów Marcin Szulc tuż po zakończeniu spotkania 13. kolejki PKO BP Ekstraklasy pomiędzy Górnikiem Zabrze a Jagiellonią Białystok zwołał w trybie pilnym posiedzenie Prezydium KS PZPN. Członkowie Kolegium byli jednomyślni w ocenie sytuacji, w której sędzia powinien odgwizdać faul i ukarać czerwoną kartką zawodnika Górnika Zabrze. Sędziowie, którzy są odpowiedzialni za podjęcie błędnej decyzji, czasowo nie będą uwzględniani w obsadzie w rozgrywkach ligowych oraz pucharowych”.
Nazajutrz zareagowali sami sędziowie. Jeden z nich, a to czołowy polski arbiter, rozmawiał z Polsatem Sport. Choć lojalność nie jest immanentną cechą środowiska sędziowskiego, akurat w sprawie Frankowskiego, a właściwie błyskawicznie wydanej decyzji w jego sprawie, są jednomyślni.
- Wiem, że nasz nowy przewodniczący chce zasygnalizować swoją działalność, mocno wejść w nową rolę, ale to nie tak powinno wyglądać – mówi niezwykle wzburzony sędzia. – Omawialiśmy jeszcze w niedzielę i przez poniedziałek to, co wydarzyło się w Zabrzu, a właściwie po zakończeniu tego meczu. To był sąd nad naszym kolegą, wyrok wydany niemal natychmiast. Oczywiście błąd był ewidentny i zdziwiłbym się, gdyby przeszedł bez echa, ale publiczna pokazowa egzekucja to chyba nie kierunek, w którym powinniśmy iść. Wyrok został wydany właściwie kilkanaście minut po zdarzeniu. To tak, jakby jakiś piłkarz nie wykorzystał rzutu karnego, a trener zaraz po końcowym gwizdku powiedział, że już więcej nie da mu szansy.
Sędzia Frankowski, choć wydawało się, że ma przed sobą naprawdę ciekawą karierę, nie ma ostatnio najlepszego czasu. Nieco ponad rok temu został zatrzymany w Lublinie z innym arbitrem Tomaszem Musiałem za kradzież znaku drogowego. Było to przed meczem Dynama Kijów z Glasgow Rangers, podczas którego obaj mieli pracować. Okazało się, że arbiter był pod wpływem alkoholu, dlatego został przewieziony do izby wytrzeźwień. UEFA nałożyła na Frankowskiego pięciomiesięczną dyskwalifikację oraz wysoką karę finansową. Arbiter stracił status sędziego międzynarodowego, w Polsce wrócił do zawodu po półrocznej przerwie.
- Nie chcemy usprawiedliwiać ani błędu życiowego, ani tego z boiska z ubiegłej niedzieli. Ale jesteśmy tylko ludźmi, mylimy się i empatycznie czujemy, co ten chłopak przeżył, z jaką traumą, poniekąd na własne życzenie musiał się zmagać. Akurat ja, ale także wielu moich kolegów jest za tym, by dawać w życiu drugą szansę. Tym razem wygląda na to, że wyrok zapadł, szkoda, że w takich właśnie okolicznościach. Sądzę, że gdybyśmy nie byli na cenzurowanym, środowisko nie byłoby żądne naszej krwi, nasz przewodniczący nie ścinałby głowy Bartosza od razu, niejako pod publiczkę – kończy nasz rozmówca.
Przewodniczący kolegium sędziów chyba szybko zorientował się, że jego reakcja była zbyt pochopna. W poniedziałek popołudniu w rozmowie z Przeglądem Sportowym tonował nastroje po niedzielnym komunikacie. - Jako przewodniczący uważam, że zarządzanie ludźmi to najważniejsza część tej pracy. Nikogo nie zawieszam. Z każdym rozmawiam i będę rozmawiał, również o tym meczu Górnik - Jagiellonia. Nie zostawiam sędziów samych sobie. Będziemy szukać najlepszych rozwiązań dla ich spokojnego i neutralnego powrotu do sędziowania – zapowiedział Szulc.
Przejdź na Polsatsport.pl
