Co za historia! 61-letni weterynarz zagrał z byłym rywalem Rakowa
Do niesamowitej historii, o której rozpisuje się cały piłkarski świat, doszło niedawno w Pucharze Rumunii. W spotkaniu trzecioligowej Sanatatei Cluj z Universitateą Craiova w barwach gospodarzy na boisko wszedł... 61-letni prezes klubu, z wykształcenia weterynarz. Jego drużyna przegrała 1:4.

Universitatea Craiova to przedstawiciel rumuńskiej ekstraklasy, który niedawno rywalizował z Rakowem Częstochowa w Lidze Konferencji. Tym razem ich rywalem był znacznie niżej notowany zespół z trzeciej ligi, a stawką punkty w Pucharze Rumunii, który toczy się systemem ligowym.
Zaczęło się sensacyjnie, bo miejscowi objęli prowadzenie w 44. minucie. Podrażniony faworyt przebudził się w drugiej części spotkania, strzelając cztery gole.
ZOBACZ TAKŻE: Iordanescu selekcjonerem Rumunii? "Jest pierwszą i jedyną opcją"
W 89. minucie, gdy wynik rywalizacji był już praktycznie rozstrzygnięty, szkoleniowiec miejscowych wpuścił na boisko... 61-letniego Aureliana Ghisę. Był to debiut prezesa klubu na tym poziomie. Dotychczas grał w piłkę, ale stricte amatorsko.
- Trenuję, staram się być z zawodnikami, na ile pozwala mi czas. Wiek nie stanowi problemu. Może w kilku sytuacjach jestem wolniejszy i to naturalne. Nie odczuwam jednak żadnej przeszkody. Chciałem dodać chłopakom otuchy. Zawsze myślę, że mogę pójść dalej, zaangażować zawodników, sztab techniczny. Chcę dać przykład - przyznał Ghisa w rozmowie z rumuńskimi mediami.
Widok 61-letniego weterynarza na murawie z pewnością zaskoczył zawodników Universitatei, ale i dziennikarzy z całego świata. Ghisa stał się bohaterem artykułów we francuskim "L'Equipe", hiszpańskiej "Marca" czy włoskiej "La Gazzetta dello Sport". O prezesie trzecioligowca będzie z pewnością jeszcze głośno, bo jego podopieczni będą w Pucharze Rumunii rywalizować jeszcze m.in. z FCSB (dawniej Steua Bukareszt), a on sam podkreśla, że nie zamierza kończyć kariery.
Przejdź na Polsatsport.pl
