Iwanow: Cztery delegacje. Punkty dwa
"Polska" Liga Konferencji, jak zwykło się mówić o tym z europejskich pucharów, w miniony czwartek mocno zweryfikowała nasze nadzieje i oczekiwania. Z czterech spotkań wyjazdowych przywiezione zostały dwa remisy i to uzyskane w trudnych okolicznościach.


RC Strasbourg - Jagiellonia Białystok. Skrót meczu

Sparta Praga - Raków Częstochowa. Skrót meczu

Celje - Legia Warszawa. Skrót meczu

Rayo Vallecano - Lech Poznań. Skrót meczu
Legia Warszawa i Lech Poznań przegrały. Ale czy patrząc na to, co dzieje się wokół stołecznego klubu i w jakiej formie jest "Kolejorz" i na miejsca, w których grały, można było spodziewać się innego rozstrzygnięcia?
ZOBACZ TAKŻE: Tabela Ligi Konferencji. Jak radzą sobie polskie kluby?
Jaka jest Legia, każdy widzi i nie ma sensu znów rozwodzić się na ten temat. Lech? Mistrzowie Polski przez ostatnie cztery tygodnie zdołali wygrać zaledwie raz i to wcale nie pewnie, zwyciężając w Słupsku amatorów z Gryfa. Grając w Hiszpanii, przeciw drużynie z którą "ciężary" mogą mieć nawet Atletico Madryt i Barcelona, trzeba liczyć się z porażką. Prowadząc jednak do przerwy 2:0, zapala się lampka nadziei. Ale potem decyduje już jakość. Gdy zaczął pojawiać się brzydki zapach porażki, trener Inigo Perez od razu sięgnął po czterech podstawowych piłkarzy i jego zespół od razu zaczął lepiej funkcjonować. Zmiennicy Lecha nie podnieśli wartości polskiego zespołu. Nad porażką na Vallecas, mimo korzystnej pierwszej połowy, nie rozdzierałbym jednak szat. Ona musiała być wkalkulowana. Czkawką będzie odbijał się Gibraltar. Tych punktów w końcowym może brakować. Tym bardziej że wkrótce "Kolejorza" czekają mecze z Lozanną i Mainz.
Legia zagrała w Celje dużo lepsze spotkanie niż z Szachtarem, wynik jednak osiągnęła gorszy, mimo że jak na standardy słoweńskiego zespołu, zagrał on zdecydowanie gorzej niż zazwyczaj. Jego najlepszy napastnik Franko Kovacević, regularnie "kaleczący" rywali w lidze i europejskich pucharach oddał zaledwie jeden strzał. Co z tego, że zastępujący Miletę Rajovića Antonio Colak próbował uderzać trzykrotnie. Po raz kolejny można było odnieść wrażenie, że warszawska drużyna gra bez napastnika. Nie pomógł też tym razem Kacper Tobiasz. Jego vis-a-vis Zan Leban zagrał "koncert". To są te detale, które przy dość wyrównanym poziomie decydują o ostatecznych rozstrzygnięciach.
Jagiellonia w Skopje liczyła na więcej, ale zdobyty w setnej minucie punkt przyjęła z radością, bo wydawało się, że już leży na deskach. Futbol pisze czasami przedziwne scenariusze, bo gola wypracował jedyny letni transferowy niewypał Amerykanin AZ Jackson, z którego klub zimą prawdopodobnie będzie rezygnował.
Najwięcej satysfakcji może odczuwać Raków. Pragmatyczny Raków, który w pewnym momencie ściągał zawodników ofensywnych, wprowadzając obrońców mając świadomość, że remis na terenie klubu, który jeszcze rok temu grał w Lidze Mistrzów, to nie jest taka zła wizja. A i tak dopracowane do perfekcji stałe fragmenty mogły w ostatnich minutach przynieść zwycięskiego gola. Praca, ofiarność i sumienna organizacja. Zespół Marka Papszuna może nie zachwyca, ale realizuje swój plan. Pięć punktów po trzech meczach w tym dwóch wyjazdach do Czech to dorobek godny i nikt kręcić nosem nie zamierza. Okoliczności spotkania "Jagi" w Macedonii Północnej też nie pozwalają nadmiernie narzekać. W Poznaniu i Warszawie? Tu zawsze jest "najgłośniej". Mimo niełatwych rywali niedosyt jednak pozostał.
Przejdź na Polsatsport.pl
