"Wybitny zawodnik". Wielkie słowa eksperta o nadziei polskich skoków
- Warunki pogodowe były dobre, ale chyba czuł się za bardzo stremowany - mówi Kazimierz Długopolski, były skoczek i trener, po debiucie Kacpra Tomasiaka. - Zobaczymy, co będzie w najbliższym czasie, ale myślę sobie, że będzie dobrze. To jest taki kaliber zawodnika, dzięki któremu znów będziemy mieli radość. Przypomnimy sobie o tych lepszych czasach polskich skoków - dodaje.

Dariusz Ostafiński, Polsat Sport: 99 punktów, tyle zdobyli polscy skoczkowie w dwóch pierwszych konkursach Pucharu Świata.
ZOBACZ TAKŻE: Pilne wieści z Wisły przed zawodami PŚ. Chodzi o pogodę
Kazimierz Długopolski, były skoczek i trener: Mało. Przed startem dużo mówiło się, że wszystko gra, że jest w porządku, więc liczyłem na więcej.
To znaczy?
Zabrakło mi miejsca w dziesiątce jednego z naszych zawodników.
Podium?
Aż na tyle to nie liczyłem. Nie w tych dwóch pierwszych turniejach.
Kto pana rozczarował?
Może rozczarowanie to za dużo powiedziane, ale liczyłem na więcej, gdy idzie o Tomasiaka. Zachwycaliśmy się, że młody, a już punktuje w poważnych turniejach.
Jak rozmawiałem z Rafałem Kotem, to przestrzegał przed tym, żeby nie nakładać na Tomasiaka zbyt wielkiej presji, żeby nie pompować balonika.
Ja to rozumiem, ale to jest wybitny zawodnik. Wielu w młodym wieku odnosiło sukcesy, wygrywało zawody Pucharu Świata. Po ostatnich występach Tomasiaka w Pucharze Kontynentalnym liczyłem na więcej.
On zapunktował w obu konkursach. Mało?
Nie jest to złe miejsce i nie chciałbym, żeby moje słowa zostały przesadnie źle odebrane. Jednak chciałoby się więcej.
Czyli?
Myślałem, że zakręci się koło pierwszej dziesiątki. W Letniej Grand Prix w Klingenthal, gdzie skakali najlepsi, był ósmy. Marzyła mi się chociaż powtórka.
Czego zabrakło?
Może trochę trema go zjadła. Warunki pogodowe były dobre, ale chyba czuł się za bardzo stremowany. Zobaczymy, co będzie w najbliższym czasie, ale myślę sobie, że będzie dobrze.
Przypominam, co mówił Rafał Kot.
Jednak w przypadku Tomasiaka, to nie jest przesada mówić, że będzie dobrze. To jest taki kaliber zawodnika, dzięki któremu znów będziemy mieli radość. Przypomnimy sobie o tych lepszych czasach polskich skoków.
Na razie jednak przypomina się stare. Dwa razy najlepszy z naszych był Stoch.
On jest w dobrej formie.
A przez ostatnie dwa lata wysyłaliśmy go już nawet na emeryturę.
Żebyśmy się dobrze zrozumieli, to ja nie uważam, że tu będzie jakiś szał. Na pewno jednak zaczął lepiej niż rok, czy dwa lata temu i stać go na wiele. Nasze narzekania na Stocha zaczęły się, gdy zaczął wypadać poza dziesiątkę, bo przyzwyczaił nas do czegoś innego. Trzeba jednak powiedzieć, że znów mu wychodzą te skoki.
Na ile dobrze?
Na tyle dobrze, że pewnie wpadnie jakieś podium i miejsc w dziesiątce też powinno być więcej. Kamil to jednak wybitny talent i wybitny zawodnik, więc cieszmy się z tego, co jest i miejmy nadzieję, że będzie jeszcze lepiej.
Co pan myśli o pozostałych?
Wszystkich stać na lepsze miejsca. O ile będą lepsze? Wierzę, że się poprawią, ale dajmy im czas.
Na koniec sezonu 2025 zmieniliśmy trenera. Pan zauważa jakiś efekt nowej miotły?
Ja za bardzo nie widzę zmiany. Dużo się mówiło o poprawie atmosfery i innych rzeczach, ale jest niewiele lepiej niż rok temu. Źle nie jest, ale po wielkich zapowiedziach dotyczących zmiany liczyło się na więcej.
Przejdź na Polsatsport.pl
