Potrzebna była zgoda żony Małysza. Teraz jest tak samo, Tajner już tego nie kryje
Przed nami weekend ze skokami w Wiśle. Polscy kibice ostrzą sobie zęby, liczą na polskie podium. - Jest szansa. Patrzę tutaj na Kamila Stocha. On jest według mnie najbliżej i może to zrobić – mówi były prezes PZN i trener Adama Małysza Apoloniusz Tajner.

Dariusz Ostafiński, Polsat Sport: Media aż huczą od informacji, że prezes Adam Małysz wezwał trenera Macieja Maciusiaka na dywanik i choć prezes zdementował, to tam chyba jest bardzo gorąco.
Apoloniusz Tajner, były trener Adama Małysza: Między Adamem i trenerem Maciusiakiem są dobre relacje, więc ja wierzę, że tam nie było żadnego wezwania na dywanik. Zresztą, to nie miałoby sensu.
ZOBACZ TAKŻE: Dramat 25-letniego skoczka! Trzeci raz
Dlaczego?
Bo trener Maciusiak chce jak najlepiej, bo zawodnicy chcą tego samego. Nic też dotąd nie wskazywało na to, żeby w kadrze brakowało wiary i atmosfery. Zresztą na razie jest dobrze, bardzo dobrze.
Dlatego, że skacze 18-letni Kacper Tomasiak.
Nawet nie chodzi o to, choć Tomasiak faktycznie fajnie wyskoczył. Widać u niego ten talent.
Zaczął lepiej niż Małysz i Stoch. Już po kilku konkursach może się pochwalić lepszym sezonem niż nasi dwaj wielcy mistrzowie.
Powiem, że u Małysza w młodym wieku to nie było nawet widać tego wielkiego talentu. Dopiero jak przeszedł na duże skocznie to się zaczęło. A u Tomasiaka widać to od razu. On technicznie prezentuje się tak, jak inni po kilkunastu latach szkolenia. I czasem nawet tak długie szkolenie nie pomaga.
Wróćmy jednak do całej kadry. Prezentuje się lepiej niż rok czy dwa lata temu, ale brakuje tego efektu wow.
Zgadzam się, ale to wynika z jednego powodu. Rok temu zawodnicy byli przetrenowani. Z tego stanu wychodzi się osiem do dziesięciu miesięcy. Jakby to było tylko i wyłączenie przemęczenie to wystarczyłoby sześć do ośmiu tygodni, ale w tej sytuacji jest inaczej.
O ile sobie przypominam - pan też to przerabiał.
Jak przejąłem kadrę i Adama po trenerze Mikesce, to faktycznie mieliśmy ten sam problem. Adam był tak przetrenowany, a przez to tak zmęczony i zniechęcony do tego sportu, że już nie chciał, że mówił o normalnej pracy. Obaj jesteśmy z Wisły, więc spotykaliśmy się i w końcu przekonałem Adama i jego żonę, że warto. On dopiero za jej zgodą wrócił na skocznię. A potem to już nie muszę przypominać, co było. Wtedy jednak ta praca wykonana u Mikeski też procentowała.
To tylko pokazuje, że skoki są nieodgadnione.
Dlatego teraz też nie ma co ferować wyroków. Ja widzę dużo pozytywów. Jest u naszych zawodników dynamika i naprawdę fajnie to wygląda. Jeszcze każdy ma tam jakieś drobne problemy techniczne, ale to nie zawsze przeszkadza.
Wiadomo, komu nie przeszkadza.
Tak, ale Tomasiak ma wybuch talentu. To jest w ogóle fajna osobowość. Jemu nic nie przeszkadza, a jeśli tak się dzieje, to trzeba go wozić z jednych zawodów na drugie, dopóki się nie zmęczy. Bo wtedy trzeba go wycofać. Dać mu luz, może zejść piętro niżej. To już jednak trener musi widzieć, zadbać o zawodnika, bo to jego przyszłość.
Na zawody w Wiśle ostrzymy sobie zęby, licząc na to, że to będzie punkt zwrotny. Nasi skaczą w domu, przed własną publicznością.
Pogoda zapowiada się dobrze. Jestem w kontakcie z Andrzejem Wąsowiczem, więc wiem na bieżąco, co tam się dzieje. Fakt, że skaczemy w domu, ma znaczenie, jak zawodnicy są w formie. Jak nie - nic im nie pomoże. Zwłaszcza w konkursie, gdzie skaczą najlepsi, gdzie obniża się rozbiegi, gdzie prędkości są mniejsze.
Natomiast ściany mogą nam pomóc przez wzgląd na kibica. Oni będą po naszej stronie, a kibic skoków jest fajny, rodzinny, lubiący ten sport. I pod tym względem ten konkurs może nas wzmocnić.
I wskoczymy na autostradę do igrzysk.
Na te igrzyska cały czas spoglądamy, bo to impreza docelowa. Ja od razu powiem, że czekam z optymizmem, bo mamy kim skakać. W Wiśle dajemy dziesięciu zawodników, a dziesięciu kolejnych skacze w Pucharze Kontynentalnym. Trzeba teraz wykonywać zaplanowaną pracę i czekać aż odpali. Niektórzy z naszych skoczków są na takim etapie, że już mają za sobą wyskok formy, a teraz jest u nich to przygaśnięcie spowodowane mocniejszymi treningami. To jednak trzeba robić, bo to buduje pewien poziom na lata.
Na razie wciąż jednak musimy trzymać kciuki za starszyznę i za tego rodzynka Tomasiaka.
Mamy jednak tych zawodników i oni wciąż mogą nam dać radość. Kubacki, który wyskoczył w wieku 27, 28 lat, wciąż może wrócić do dobrego skakania. Ma taki moment na progu, że się wycofuje, że robi drobny błąd, ale jak skoryguje, to wszystko może się zdarzyć.
A jest szansa, że w Wiśle któryś z naszych stanie na podium?
Jest szansa. Patrzę tutaj na Kamila Stocha. On jest według mnie najbliżej i może to zrobić. Wiele będzie zależało od ruchów powietrza. U nas każdy potrafi wykorzystać podmuchy, więc jeśli one zdarzą się przy skokach, to nawet Zniszczoł może być w trójce, bo jest dobrym technikiem. Zasadniczo wolę, że jest tak, jak jest, bo jakby była forma, to u trenera powinna się czerwona lampka zapalić. Martwilibyśmy się, jak utrzymać formę przez najbliższe dwa, trzy miesiące.
Czyli teraz jest ta forma bezpieczna.
Jest bezpieczna. I teraz będzie się liczyć ta chytrość trenerska. Na szczęście Maciusiak jest fachmanem. Wie, że skoczkowie mieli dużo ciężkiego treningu i teraz trzeba to przekuć w sukces. Tu już nie da się wymyślić jakiegoś nowego programu, tu trzeba wykorzystać to, co zrobił Thurnbichler. To jest dokładnie to samo, bo było po Mikesce. Wtedy wszyscy poszli w góry, a Małysz to nawet w Himalaje.
Ładnie powiedziane.
Bo jestem dobrej myśli. Wieloletnie doświadczenie podpowiada mi, że najważniejsze będzie to, co stanie się po Turnieju Czterech Skoczni. Teraz mamy pierwszy etap, potem jest TCS, a po nim czołówka zaczyna się układać. A po TCS mamy Zakopane, więc to może nam pomóc.
I jeszcze jedno a propos tej trenerskiej chytrości. Pamiętam, jak Małysz w grudniu wygrywał wszystko, ale na Turnieju Czterech Skoczni było słabiej, a potem jeszcze nie wyszedł mu Liberec. Wycofałem go na miesiąc, mimo nacisków. Wrócił i zdobył dwa medale mistrzostw świata w Predazzo. Teraz tak może być ze Stochem. Został stępiony przez Thurnbichlera, ale z każdym tygodniem będzie odzyskiwał świeżość.
Przejdź na Polsatsport.pl

