Zwolińska: Medal olimpijski zmienił wiele, ale po trzech krążkach MŚ zainteresowanie mną wystrzeliło

Inne

– Medal olimpijski był gamechangerem dla slalomu kajakowego w Polsce. Bardzo to pielęgnujemy i walczymy o więcej, a w tym roku też udało się zrobić coś wielkiego, bo trzy medale na jednym mistrzostwach świata nie zdarzają się często – mówi Klaudia Zwolińska, jedna z najlepszych slalomistek świata.

Kobieta trzyma medal przed kółkami olimpijskimi.
fot. Rafał Oleksiewicz
Zwolińska: Medal olimpijski zmienił wiele, ale po trzech krążkach MŚ zainteresowanie mną wystrzeliło

Zwolińska, która za kilkanaście dni skończy 27 lat, nie ukrywa, że bardzo pracuje na to, by o slalomie kajakowym było jak najgłośniej. Zachęca też młodych ludzi do uprawiania sportu.


– Po zawodach w Australii, gdzie wywalczyłam trzy medale mistrzostw świata, zainteresowanie jeszcze wystrzeliło i szczerze myślę, że było jeszcze większe, niż po igrzyskach w Paryżu. To nie jest przypadkowe, to się wiązało z bardzo ciężką pracą. Po medalu olimpijskim nie wyjechałam po prostu na wakacje i nie odpoczywałam. Miałam dosłownie chwilę przerwy, a później ruszyłam i to nie tylko jeśli chodzi o sport, ale przede wszystkim o to, co dzieje się wokół, choćby obecność w mediach. To zabierało mi bardzo dużo energii i czasu, ale to jest bardzo pozytywny okres mojego życia. Też bardzo dużo pracowałam z młodzieżą, inspirując dzieciaki do sportu – opowiada Polka.


Zwolińska podkreśla, że na początku nie było łatwo jej godzić treningu sportowego na najwyższym poziomie z pracą na rzecz promowania kajakarstwa. – W trakcie przygotowań do sezonu próbowałam to jakoś zbalansować, co oznaczało, że podchodziłam na sto procent do treningów i na sto procent do tej pracy promującej mój sport. Nie wiedziałam, jak to pogodzić, ale teraz już wiem. Dałam sobie na głowę zbyt dużo i początek sezonu był dla mnie nieudany, bo po prostu rozsypałam się zdrowotnie. Sądzę, że to był właśnie jeden z czynników, który to spowodował. Teraz wypracowałam już pewien schemat – mówi zawodniczka, która w tegorocznych mistrzostwach świata w Australii została podwójną mistrzynią świata w K-1 i C-1, a do tego wywalczyła brązowy medal w kayak crossie.


Zwolińska, która uwielbia swój sport i podkreśla jego atrakcyjność, nie lubi w niej tylko jednego – określenia "dyscyplina niszowa".


– Nienawidzę tego i pracuję nad tym, by tak nie było. Wierzę, że jeżeli będą się zdarzały takie sukcesy, jak właśnie w tym roku, to o slalomie będzie głośno nie tylko przy okazji igrzysk olimpijskich. Niektóre sporty w Polsce, mimo tego, że były niszowe, już nie są i to dzięki pracy ludzi. Ja więc nie narzekam, tylko wiem, że jest coś do zrobienia. I cieszę się, że razem z Polskim Związkiem Kajakowym mam takie możliwości, by to zrobić. Od trzydziestu kilku lat zawodnicy PZKaj przywożą zawsze medale olimpijskie. Na kajakarzy zawsze można liczyć, więc chcę zrobić tak, żeby ludzie pamiętali o tych kajakach także między igrzyskami. Mamy ogromny potencjał – zaznacza.


A czy po ubiegłorocznych igrzyskach jej rozpoznawalność zwiększyła się?


– Chyba najbardziej teraz, po mistrzostwach świata. Te trzy medale sprawiły, że zainteresowanie mediów było bardzo duże, więc odczuwam oczywiście różnice. Zauważam to już nie tylko u mnie na południu, gdzie slalom mamy bardziej popularny, ale też w innych miejscach. Zdarzyło mi się jechać raz z lotniska bardzo krótki odcinek i nie wiedziałam, że muszę mieć bilet i przez to, że podeszła do mnie rodzina z dziećmi, by zrobić sobie zdjęcie ominęła mnie kontrola. Rozdawanie autografów czy robienie zdjęć z kibicami jest bardzo miłe – opowiada Polka.

Informacja prasowa
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie