Marek Magiera: Nikola Grbić i fokus na Los Angeles...
Chłodny w relacjach. Wymagający. Nie znoszący sprzeciwu. Na pewno konsekwentny. Na pierwszy rzut oka niedostępny, a wszystko przez zimne, często przeszywające wręcz spojrzenie. Taki obraz Nikoli Grbića można sobie wyrobić na podstawie obrazu wykreowanego przez przekaz telewizyjny podczas meczów reprezentacji Polski siatkarzy.

Cieszę się bardzo, że Nikola Grbić skorzystał z zaproszenia i wystąpił w roli gościa w naszym magazynie #7Strefa. Kto z kibiców nie oglądał na żywo naszego sobotniego programu zachęcam do wizyty na naszym YouTube, gdzie można sobie odtworzyć cały program. Myślę, że wielu ludzi zweryfikuje nieco swoje opinie o naszym selekcjonerze, albo raczej jego niedostępności. Tak, kilka rzeczy się nie zmieni. Głównie te mówiące o konsekwencji, byciu wymagającym i trzymaniu się zasad wynikających ze sztywnych reguł współpracy i to na wszystkich możliwych poziomach. Sobotni program pokazał nam, że pod maską twardziela kryje się też dużo wrażliwości. Jeśli dodamy do tego wysublimowane poczucie humoru, to okaże się, że tak naprawdę tego Grbicia jeszcze dobrze nie poznaliśmy, a jest tu z nami już przecież w sumie sześć lat - dwa lata w ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle i teraz cztery lata w reprezentacji Polski.
ZOBACZ TAKŻE: Nikola Grbić nie krył swojej opinii! "Dlatego nie czytam komentarzy w internecie"
Z reprezentacją Polski pracowało w historii wielu świetnych szkoleniowców, którzy mogą się pochwalić wspaniałymi sukcesami. Nikola Grbić pod jednym względem jest wśród nich wyjątkowy, mianowicie z każdej mistrzowskiej imprezy przywoził medal. Często z pozycji kibiców, czy też "kanapowców", jak fajnie to określił w programie Piotr Gruszka, narzekaliśmy, że srebro czy brąz to jednak nie złoto, a także zastanawialiśmy się, czy taki a nie inny wybór zawodników był trafny i słuszny. I oczywiście dlaczego nie robi zmian, kiedy nam wszystkim się wydaje, że te zmiany są konieczne.
Kto widział program poznał odpowiedzi na wiele nurtujących nas pytań, a kto nie widział koniecznie musi nadrobić zaległości. Naprawdę warto... Tym bardziej, że przekaz Grbića jest bardzo czytelny i zawiera się w krótkich dwóch słowach - Los Angeles.
Na koniec jeszcze jedna rzecz. Bardzo ważna. Ogromny szacunek dla trenera Grbića za posługiwanie się językiem polskim i ciągłym doskonaleniem się w tej kwestii. Wiem, że to nie jest łatwe, ale może zaimponować szczególnie wtedy, kiedy niczego nie musi się robić.

