Wiśle Kraków grozi bankructwo? Królewski mówi otwarcie! "Siódmy klub w Polsce"
Druga najwyższa frekwencja w Polsce i odważne zarządzanie sprawiło, że finansowa strata Wisły Kraków spada rok do roku z ponad 8 mln zł do 1,35 mln zł. Jednocześnie przychody urosły do ponad 51 mln zł. – Już teraz pod względem przychodów jesteśmy siódmym klubem w Polsce, a najlepsze przed nami. Czekamy na upragniony awans do Ekstraklasy – powiedział nam jej prezes i właściciel Jarosław Królewski.

Raport finansowy obejmuje okres od 1 lipca 2024 r. do 30 czerwca 2025 r. Według niego klub lidera 1. Ligi ma dynamikę wzrostu przychodów wyraźnie przewyższającą tempo wzrostu kosztów. W okresie od czerwca 2023 r. do czerwca 2025 r. przychody wzrosły aż o 76,8 proc., a koszty tylko o 44,9 proc.
Pożyczki od właścicieli zagwarantowały Wiśle płynność finansową po spadku z Ekstraklasy
Od ponad trzech lat Wisła zmaga się ze skutkami spadku z Ekstraklasy. Tylko z tytułu praw telewizyjnych klub traci na tym około 12 mln zł rocznie. Ale trzeba przyznać, że „Biała Gwiazda” radzi sobie z tym całkiem nieźle. Od degradacji łączne zobowiązania spółki wzrosły o 4,1 mln zł, natomiast po wyłączeniu długu historycznego oraz pożyczek od akcjonariuszy – tylko o 1,6 mln zł.
Utrzymanie płynności finansowej po spadku na zaplecze Ekstraklasy, było możliwe głównie dzięki pożyczkom udzielonym przez głównych akcjonariuszy, w kwocie 21,9 mln zł. Sam prezes Królewski udzielił ich w wysokości 20,3 mln zł. Na koniec roku 2025 zobowiązania wobec niego zbliżą się do 25 mln zł.
ZOBACZ TAKŻE: Królewski powiedział to otwarcie ws. Wisły Kraków. "To będzie kluczowe dla awansu do Ekstraklasy"
Co istotne, w ciągu ostatnich trzech lat zobowiązania z tytułu długu historycznego zmniejszyły się o blisko 17 mln zł w wyniku ich umorzeń.
- Jesteśmy od ponad trzech lat poza Ekstraklasą i największym sukcesem tego okresu jest fakt, że konsekwentnie unikaliśmy zadłużania klubu na zewnątrz. Funkcjonowanie Wisły w 1. Lidze w ponad 90 procentach finansowane jest przez akcjonariuszy, co w realiach polskiej piłki jest wciąż sytuacją wyjątkową, patrząc na patologiczne i nierynkowe mechanizmy wsparcia klubów z budżetów samorządowych i państwowych – powiedział nam prezes Królewski.
Akcentuje także wzrost przychodów Wisły niemal w każdym segmencie działalności.
- To potwierdza, że odbudowa klubu odbywa się nie tylko poprzez kontrolę kosztów, ale głównie również poprzez systematyczny rozwój strony biznesowej. Pierwszoligowa Wisła Kraków, w zestawieniu przychodów z podstawowej działalności, jest dziś siódmym klubem w Polsce, biorąc pod uwagę również kluby Ekstraklasy – dodaje prezes.
Wiśle udaje się regularnie minimalizować stratę finansową. W czerwcu 2023 r. wynosiła ona 14,67 mln zł, rok później – 8,02 mln zł, a w czerwcu 2025 r. już tylko 1,35 mln zł.
Przychody przekroczyły 51 mln zł, dając Wiśle siódme miejsce w Polsce
Jak na klub borykający się z upiorami z przeszłości i długiem pozostałym po rządach pseudokibiców, przychody Wisły rosną w sposób wręcz imponujący. W czerwcu 2023 r. były na poziomie 29,27 mln zł, rok później już 43,44 mln zł, a w czerwcu 2025 r. przekroczyły 51 mln zł (51,75 mln zł).
Królewskiemu i jego załodze udało się doprowadzić do mobilizacji środowiska kibiców Wisły do tego stopnia, że w całym kraju tylko Lech Poznań ma wyższą frekwencję na domowych meczach niż krakowianie. W rundzie jesiennej na mecze „Kolejorza” w Poznaniu przychodziło średnio 30,390 tys. kibiców, na mecze Wisły w Krakowie – 26,191 tys. fanów, a Górnika w Zabrzu – 24,003 tys. ludzi. Czwarta w zestawieniu Legia musiała się zadowolić frekwencją 23,699 tys.
Ujęte w raporcie cyfry nie pokazują szalenie istotnej rzeczy. Długofalowa polityka szkolenia i stawiania na swoich wychowanków doprowadziła do tego, że Wiśle udało się dziś rozbudować kariery kilku piłkarzy, którzy stanowią o sile młodzieżowej reprezentacji Polski. Talenty na czele z: Kacprem Dudą, Maciejem Kuziemką, Mariuszem Kutwą i Jakubem Krzyżanowskim mają już sporą wartość rynkową, która będzie rosła w miarę ich rozwoju.
Dyscyplina finansowa Wisły przełożyła się także na drugi najlepszy w lidze wskaźnik udziału wynagrodzeń w przychodach klubu ogółem. W sezonie 2024/2025 UEFA narzuciła klubom maksymalną sumę wynagrodzeń na poziomie 80 procent przychodów, w tym sezonie płace mogą pochłonąć już tylko 70 procent przychodów. W ubiegłym sezonie Wisła przeznaczyła na pensje piłkarzy i sztabu 58 procent przychodów. W całej 1. Lidze lepszy wskaźnik miał tylko Stal Rzeszów – 37 procent, a najgorszy – Polonia Warszawa (129 proc.), według raportu Grant Thornton.
Mimo trudności po spadku Ekstraklasy, Wisła utrzymuje całą strukturę sportową: nie tylko pierwszą drużynę, ale też rezerw na poziomie III ligi, zespoły w Centralnej Lidze Juniorów i CLJ do lat 17, grupy młodzieżowe, europejską potęgę w amp futbolu, drużynę w blind footballu, a przede wszystkim drużynę piłkarek nożnych spod znaku „Białej Gwiazdy”.
- Podjęliśmy świadomą i konsekwentną decyzję, że walczymy o każdą drużynę, każdą strukturę i każdą organizację w ramach klubu – od pierwszego zespołu, przez rezerwy, Akademię, po zaplecze operacyjne, inwestycyjne i społeczne. Nie wybraliśmy drogi selektywnego rozwoju ani doraźnych oszczędności kosztem przyszłości. Rozwijamy Wisłę całościowo, utrzymując standardy klubu ekstraklasowego, mimo funkcjonowania w realiach I ligi. To podejście ma swoją cenę – nie tylko finansową, ale również organizacyjną i emocjonalną. Ten proces kosztuje sporo nerwów, wymaga odporności, długoterminowego myślenia i wielu trudnych decyzji, ale wierzymy, że tylko taka droga buduje trwałą wartość i realną siłę klubu – punktuje prezes Królewski.
Nie kryje, że największym wyzwaniem dla klubu jest utrzymywanie płynności finansowej.
- Po latach porządkowania struktury klubu, wciąż ujawniają się historyczne zobowiązania, jak w przypadku zadłużenia sprzed 23 lat na wiele milionów złotych, spłaconego w ostatnim czasie. Dziś jednak organizacja jest na takie sytuacje znacznie lepiej przygotowana – uważa Jarosław Królewski.
Cel Wisły jest prosty - powrót do Ekstraklasy
Cel dla klubu jest prosty: powrót do Ekstraklasy na 120-lecie Wisły Kraków.
- Tego zadania jeszcze nie osiągnęliśmy, ale obecnie realizujemy go w sposób odpowiedzialny – bez budowania awansu na krótkoterminowej strategii i bez ryzykowania przyszłością klubu. Świadomie zdecydowaliśmy się pozostać klubem o standardach ekstraklasowych w realiach drugiego poziomu ligowego, nawet jeśli oznacza to dłuższą drogę. Za nami trzy intensywne lata: zdobycie Pucharu Polski, występy w eliminacjach europejskich pucharów, utrzymanie konkurencyjnej pierwszej drużyny, uruchomienie drugiego zespołu, kontynuacja szkolenia w Akademii oraz realizacja licznych projektów inwestycyjnych i społecznych – wylicza sternik Wisły.
Dwie Wisły Kraków rywalizują nie tylko w handlu klubowymi pamiątkami
Jak bumerang wracają przepychanki dwóch organizacji o nazwie Wisła Kraków, mieszczących się przy ul. Reymonta: Towarzystwa Sportowego Wisła Kraków Sportowa Spółka Akcyjna, z siedzibą na stadionie, a więc pod adresem Reymonta 20 ze stowarzyszeniem kultury fizycznej Towarzystwo Sportowe Wisła, mieszczącym się po sąsiedzku, pod adresem Reymonta 22. Ostatnio piłkarska spółka TS Wisła Kraków SSA oberwała po głowie za zamieszanie w pionie szkoleniowym stowarzyszenia TS Wisła, którego sztandarowymi sekcjami są koszykówka kobiet i mężczyzn, siatkówka i gimnastyka i w którym prowadzone jest także szkolenie piłkarskiego narybku.
- Wisła Kraków stoi dziś przed koniecznością jednoznacznego uporządkowania swojego modelu funkcjonowania oraz ochrony spójności marki. Ostatni kryzys związany z działalnością Akademii TS – stowarzyszenia formalnie niezależnego od spółki piłkarskiej, z którego odejście zapowiedziało 18 trenerów – w praktyce uderzył przede wszystkim w klub piłkarski. Stało się tak wyłącznie z powodu identycznego nazewnictwa obu podmiotów, które w przestrzeni publicznej generuje chaos informacyjny i podważa zaufanie do marki Wisły Kraków. Ten sam problem występuje dziś w obszarze działalności komercyjnej – podkreśla prezes Królewski w rozmowie z Polsatem Sport.
Jarosław Królewski: Rozproszenie sprzedaży nie zwiększa wolumenu, a jedynie kanibalizuje przychody
Prezes „Białej Gwiazdy” wskazuje też na chaos związany z handlem gadżetami i pamiątkami.
- Na rynku funkcjonuje obecnie aż pięć sklepów posługujących się nazwą „Wisła Kraków”, każdy z nich wykorzystuje klubowe znaki towarowe. Jest to sytuacja absolutnie bezprecedensowa. Ciężar budowy marki, kosztów promocji oraz komunikacji marketingowej, w przeważającej mierze ponosi spółka piłkarska, natomiast znacząca część klientów – nie rozróżniając struktury organizacyjnej – dokonuje zakupów w innych podmiotach. W efekcie klub traci realne przychody, liczone w setkach tysięcy, a potencjalnie nawet w milionach złotych rocznie – szacuje Jarosław Królewski.
- Warto jasno podkreślić, że w nowoczesnym e-commerce i modelu omnichannel jednym z najbardziej dochodowych klientów jest często klient jednorazowy – choćby zagraniczny turysta – generujący najwyższe marże. Nie można jednocześnie zakładać, że kibic Wisły Kraków dysponuje nieograniczonym budżetem. Jeśli dziś kupi czapkę zimową w jednym sklepie, nie dokona tego samego zakupu w innym. Rozproszenie sprzedaży nie zwiększa więc wolumenu, a jedynie kanibalizuje przychody i osłabia centralny podmiot, który ponosi największe koszty – argumentuje sternik piłkarskiej Wisły.
To dosyć dziwne, że obie Wisły konkurują ze sobą, skoro prezesem stowarzyszenia TS jest jeden z trójki ratowników i były udziałowiec Wisły SSA – Tomasz Jażdżyński.
- Pierwotne, nieformalne ustalenia zakładały, że sklepy inne niż główny sklep Wisły Kraków będą oferować wyłącznie gadżety lub produkty niepiłkarskie bądź takie, których klub sam nie sprzedaje. Dziś ta granica całkowicie się zatarła. Spółka piłkarska została postawiona w sytuacji wewnętrznej konkurencji, w której sama finansuje markę, a jednocześnie ponosi największe ryzyko i koszty – uważa Jarosław Królewski.
Prezes Królewski: To kuriozalny przykład patologii
- Kuriozalnym przykładem tej patologii jest sytuacja, w której po wygranym meczu Wisły Kraków lub sukcesie pucharowym kibic wpisuje w wyszukiwarce internetowym hasło „Sklep Wisła Kraków” i otrzymuje wynik obejmujący dwa podmioty posługujące się określeniem „Wisła Kraków Official Shop”. Nie trzeba być ekspertem, aby dostrzec, że mamy tu do czynienia z nadużyciem wartości marki. Taki stan rzeczy musi ulec zmianie – ponieważ w długim terminie tracą na nim wszyscy – nie ma wątpliwości prezes klubu.
- Na tym tle pozytywnym i jednoznacznie wyróżniającym się przykładem pozostaje działalność Socios Wisła. Inwestycje realizowane przez tę organizację są spójne z długoterminową strategią klubu, realnie wzmacniają jego stabilność finansową i rozwój sportowy oraz cieszą się pełnym uznaniem zarządu spółki piłkarskiej – powiedział Jarosław Królewski.
Przejdź na Polsatsport.pl
