Jarosław Królewski bije się w piersi. "To mój największy błąd, odkąd jestem w Wiśle Kraków”
- Odejście trenera Alberta Rude było moim błędem, myślę, że jednym z większych, jakie popełniłem w Wiśle Kraków. Od Alberta nauczyliśmy się bardzo dużo, jesteśmy w stałym kontakcie. Wisła ma dziś swój sztab trenerski, z którego jesteśmy zadowoleni. I nie planujemy zmian po ewentualnym wejściu do Ekstraklasy – powiedział nam prezes i właściciel Wisły Jarosław Królewski.

Michał Białoński, Polsat Sport: Jak pan tłumaczy ten fenomen, że mając dużo mniej atrakcyjnych rywali niż ci z Ekstraklasy, nie wspominając od tych z europejskich pucharów, Wisła ma drugą najwyższą w kraju frekwencję – 26,191 tys.. Lepszą ma tylko Lech Poznań - 30,390 tys.?
Jarosław Królewski, prezes i właściciel Wisły: Jesteśmy przed Śląskiem Wrocław i wieloma innymi dużymi polskimi klubami. Na pewno to powód do dumy. My na tym pracujemy codziennie, jeśli chodzi o komunikację z kibicami, jeśli chodzi o ofertę dla nich, czy sklep, czyli różnego rodzaju aspekty działalności klubu. Widzimy wzrosty frekwencji, one nie biorą się tylko z tego, że gramy o awans, tylko widzimy także naturalny, generyczny wzrost, spory napływ młodzieży.
Pod tym względem nasz klub bardzo się rozwija i kibice rozumieją coraz więcej, wiedzą, jak funkcjonuje klub i w którą stronę ma iść. Z tego się bierze później to, że Wisła absolutnie dominuje w Krakowie, jeśli porówna się naszą frekwencję do tej Cracovii, to jest ponad dwukrotnie większa. Jak na fakt, że gramy w 1. Lidze, to jest ogromny sukces.
Proszę sobie wyobrazić, że jeśli uda nam się awans do Ekstraklasy, to będzie jeszcze lepszy wynik. Pracujemy nad tym ciężko, oczywiście, mamy swoje wyzwania, ale nie narzekamy.
ZOBACZ TAKŻE: Wiśle Kraków grozi bankructwo? Królewski mówi otwarcie! "Siódmy klub w Polsce"
Mając świeżo w pamięci przykład Wojciecha Urbańskiego, który dwa lata temu trafił z Wisły do Legii za darmo i jest tam podstawowym zawodnikiem, jest pan spokojny o to, że klub nie straci innych talentów, na czele z Maciejem Kuziemką, Kacprem Dudą, czy Jakubem Krzyżanowskim, którego kontrakt wygasa już za pół roku? A jeśli ich straci, to otrzyma za to niemałą kwotę?
Chcemy mieć w klubie przede wszystkim tych zawodników, którzy chcą grać w Wiśle Kraków i doceniają to, co dla nich zrobiła. Staramy się reagować z wyprzedzeniem. Mamy już grupkę gotowych wilczków, jak Patryk Letkiewicz, Kacper Duda, Mariusz Kutwa, Jakub Krzyżanowski, Maciej Kuziemka. To jest niesamowite, że oni wszyscy grają i niemal każdy z nich gra także w młodzieżowych reprezentacjach kraju. Proszę sobie wyobrazić, ile za tym idzie emocji. To są nasi ludzie, identyfikujemy się z nimi. W sporcie, a w szczególności w piłce nożnej jest tyle różnych możliwości, żeby zerwać kontrakt, żeby w sposób nieformalny przygotować swoją absencję w klubie, że nie da się z nikogo zrobić niewolnika. Trzeba dbać o dobre relacje i szukać właśnie takich. Na tym opieramy się w kontaktach z naszymi talentami.
To nie jest tak, że Wisła Kraków będzie padać na kolana przed jakimkolwiek zawodnikiem. Proszę zwrócić uwagę na fakt, że ci co odchodzili na siłę, to rzadko robili karierę.
Ma pan zapewne na myśli przede wszystkim Aleksandra Buksę, który w styczniu 2021 r. opuścił Wisłę, by przenieść się do Genoi, a w zeszłym roku, po nieudanych wojażach zagranicznych, wrócił do Polski, do Górnika Zabrze, później trafił na wypożyczenie do GKS-u Katowice, który zrezygnował z niego zaledwie po czterech meczach. Później trafił do Polonii Warszawa.
Najgorsze jest to, że w jego głowie nadal jest to, co było. Zero pokory. Jego ostatni wywiad to absolutny stek bzdur i nie chcemy się nawet do tego odnosić, bo to zajęłoby zbyt długo, a mamy co robić.
Jarosław Królewski o planach transferowych na zimowe okno
Jakie transfery planujecie zimą? Pan od dawna podkreśla, że Wisła nie będzie płacić klubom odstępnego, ani sowitych prowizji menedżerom za piłkarzy - wolnych agentów.
Tak, my możemy się umówić na sytuację "win-win", czyli gdy awansujemy, bądź wypromowany u nas zawodnik pójdzie dalej, to chętnie się podzielimy tym sukcesem. Mówiłem też o tym, jakie maksymalne kwoty możemy zapłacić. Chcemy podejść do tego w sposób racjonalny. Wisła może się wzmocnić, jest na to szansa. Ale to nie tak, że nie jesteśmy zadowoleni z obecnych zawodników. Trudno żebyśmy nie byli po takiej rundzie. Bardziej chodzi o to, że myślimy o zdrowiu i sytuacjach losowych, bo na tę chwilę mamy skład, z którego jesteśmy zadowoleni. Powinniśmy dawać więcej szans młodszym zawodnikom.
Nie chcemy też robić eksperymentów. Często w piłce jest tak, że wprowadzenie do szatni jednego czy drugiego „obcego” może ją zrujnować. Trzeba na to bardzo mocno uważać.
To zaskakujące, że na liście zawodników, których możecie się pozbyć jest Joseph Colley. Był najlepszym stoperem, ale doznał poważnej kontuzji zerwania ścięgna Achillesa i trudno, by od razu po tak długiej przerwie błyszczał jak dawniej. Nie sądzi pan, że to zbyt pochopna decyzja i Colley powinien dostać więcej czasu na dojście do optymalnej formy?
Z tego, co wiem, Joseph jest cały czas naszym zawodnikiem. Na tę chwilę chcemy, żeby został, rozwijał się, wracał do dobrej dyspozycji. Tym bardziej, że opuścił nas Igor Łasicki. Na ten moment temat jego odejścia dla mnie nie istnieje. Czy będzie w przyszłości, zobaczymy. Na chwilę obecną nic o tym nie wiem.
Gdy u progu ubiegłego sezonu Wisła musiała godzić ligę z walką o europejskie pucharu, Olivier Sukiennicki nieźle sobie radził, w lidze strzelił dwie bramki. Ostatnio miał słabszy okres. Jaka będzie jego przyszłość?
Przede wszystkim Olivier musi sobie stawiać kolejne cele, musi częściej grać. Nie chcemy go blokować, więc będziemy eksperymentować. Jest naszym zawodnikiem, chcemy się przekonać, co się stanie na wypożyczeniu. On musi sam siebie zweryfikować. Środowisko Wisły jest specyficzne. Nie tacy piłkarze jak on mieli wahania formy w naszym klubie, więc ja do tematu Oliviera podchodzę spokojnie. Będę patrzył na to, jak się jego kariera rozwinie.
Jarosław Królewski: Z Albertem Rude jesteśmy w stałym kontakcie
Nigdy pan nie ukrywał, że trenerem marzeń jest dla pana Albert Rude, nawet żałował pan, że uległ podszeptom, by dopuścić do jego odejścia. Trener Rude prowadzi drugoligowy duński Kolding. Czy na wypadek awansu do Ekstraklasy zamierza go pan sprowadzić z powrotem na Reymonta?
Oczywiście, że mogłem się bardziej postarać, żeby Albert został z nami. Jego odejście było moim błędem, myślę, że jednym z większych, jakie popełniłem w Wiśle Kraków. Nie zmienia to faktu, że od Alberta nauczyliśmy się bardzo dużo, jesteśmy w stałym kontakcie. Natomiast Wisła ma dziś swój sztab trenerski, uzupełniony przez byłych trenerów Akademii, naszych ludzi, wychowanych tutaj. Jesteśmy z tego sztabu zadowoleni. I nie planujemy zmian po ewentualnym wejściu do Ekstraklasy, to chyba rzecz naturalna.
Natomiast my musimy się sami "challengować", stawać sobie wyzwania. Jestem tego typu osobą, która jeśli zauważy jakiś regres na poziomie intelektualnym, czy uczenia się, to nie będzie miało znaczenia to, czy awansowaliśmy do Ekstraklasy, czy nie. Każdy musi pracować mocno nad tym, żeby być lepszym. Jeśli tylko chce się rozwijać, to w Wiśle ma na to miejsce.
Musimy też analizować, gdzie jesteśmy, w kontekście do kolejnych etapów, które się pojawiają. Często założyciel firmy jest dobrym zarządzającym na poziomie pewnej skali tej firmy, a potem ktoś inny musi zarządzać, bo np. lepiej sobie radzi z korporacyjnością, z tysiącami ludzi. Dlatego nie zawsze chodzi o wolumen umysłowy. Do tematu sztabu podchodzimy spokojnie. Myślę, że obecni trenerzy pokazują, że wspólnie z naszym działem sportu świetnie się dogadują. Wyzwanie pod tytułem "Ekstraklasa" wszyscy traktują jako coś naturalnego.
A w tej Ekstraklasie nie musicie być chłopcem do bicia?
Wisła Płock trenera Misiury, którego bardzo szanuję, za jego nieustępliwość, ale też chęć uczenia się, pokazuje, że można sporo tam namieszać. Wisła Płock, która po awansie zrobiła dwie-trzy jakościowe zmiany w składzie, pomimo tego, że niektórzy jej gracze mieli problemy z kontuzjami, jest sobie w stanie spokojnie dawać radę w Ekstraklasie. Myślę, że nasza Wisła Kraków również będzie miała w tej lidze dobre wyniki, zakładając, że większość obecnego składu zostanie.
Pion sportowy, pod kierunkiem Vullneta Bashy, już na stałe będzie pracował bez szeroko rozbudowanej siatki skautów, bazując o rozbudowaną pioniersko, jak na polskiego warunki, wersję programu Wyscout? Czy jednak powrócicie do grupy skautów, wyławiających w regionie i nie tylko talenty?
Myślę, że w przyszłości będziemy mieć mieszankę tych dwóch rozwiązań. Wyposażymy skautów w narzędzia, które są dla nas istotne, w systemy, które mamy. Na pewno będziemy ten dział rozbudowywać. Jedno nie wyklucza drugiego. Eksperymentujemy i nadal będziemy to robić.
Jarosław Królewski o obchodach 120-lecia Wisły Kraków
Za niewiele ponad pół roku czeka nas jubileusz 120-lecia Wisły. Jak będą wyglądały obchody? Co będzie gwoździem programu?
Jeżeli nam się uda awansować, oby to się stało jak najszybciej, by jak najhuczniej świętować ten jubileusz. Mamy w planach także mecze jubileuszowe. Szczegóły zdradzimy pod koniec stycznia. Będzie dużo ciekawych, inspirujących wydarzeń, okazji do spotkań. Mam nadzieję, że będziemy fajnie kończyć naszą przygodę z 1. Ligą i otwierać nową, w Ekstraklasie.
Czy, biorąc pod uwagę świetne kontakt w Borussii Dortmund drugiego największego udziałowca Wisły – Kuby Błaszczykowskiego, możliwy jest sparing z BVB?
Szanse na to są małe. Z tego względu, że po sezonie czekają nas MŚ w USA, Meksyku i Kanadzie. Przez to w przerwie między sezonami te najlepsze drużyny na świecie będą pozbawione składu. One będą miały dosłownie kilka dni przerwy między sezonami na odpoczynek. Dlatego nie liczyłbym na to, by ktokolwiek był w stanie wysłać do Polski podstawowy skład, a nam zależy tylko na takim. Będziemy monitorować tę sytuację. Wkrótce poinformujemy o tym, kto może zostać naszym sparingpartnerem na 120-lecie.
Przejdź na Polsatsport.pl

