Piłkarska reprezentacja Polski pojedzie na igrzyska? Jerzy Brzęczek tonuje nastroje
Trener reprezentacji do lat 21 Jerzy Brzęczek, bardzo chwalony za styl i wyniki swojej drużyny, przyznał, że ma szeroką kadrę i wielu świadomych piłkarzy, z potencjałem międzynarodowym. Marzy o igrzyskach, ale nie chce dodatkowej presji. - Robimy swoje, krok po kroku - podkreślił.
W polskim futbolu w 2025 roku działo się bardzo wiele. Sporo ciepłych słów kierowano pod adresem żeńskiej reprezentacji, która zadebiutowała na Euro, udana była jesień kadry narodowej Jana Urbana, ale najwięcej pochwał zebrała drużyna do lat 21.
Zespół Brzęczka prowadzi z kompletem punktów w swojej grupie eliminacji mistrzostw Europy, pokonał m.in. Szwecję na wyjeździe 6:0 i Włochy u siebie 2:1. Jest coraz bliżej awansu, a sam turniej finałowy będzie jednocześnie okazją do wywalczenia przepustek (trzy najlepsze drużyny) na igrzyska olimpijskie w 2028 roku w Los Angeles.
ZOBACZ TAKŻE: Tak gwiazdy polskiego sportu spędzają święta (ZDJĘCIA)
Kariera Brzęczka może więc zatoczyć koło. Jako piłkarz zdobył wicemistrzostwo olimpijskie w 1992 roku, a teraz - choć droga jeszcze bardzo daleka - może wystąpić w nich w roli szkoleniowca.
- Igrzyska to oczywiście moje marzenie i wierzę, że się spełni. Mam nadzieję, iż pozostanę selekcjonerem kadry do lat 21, bo zbliża się styczeń, a ten miesiąc, jeśli chodzi o moją pracę reprezentacyjną, jest zawsze niebezpieczny. Ale to oczywiście pół żartem, pół serio - powiedział Polskiej Agencji Prasowej Brzęczek, nawiązując z uśmiechem do wydarzeń ze stycznia 2021, gdy został zwolniony z funkcji selekcjonera kadry narodowej.
- Mówiąc już poważnie, oczywiście mamy to z tyłu głowy. Jako sztab i ja osobiście. Podobnie jak Arkadiusz Onyszko (trener bramkarzy w kadrze do lat 21 - przyp. red.) miałem przyjemność być na igrzyskach. Świetnie to pamiętamy. Na pewno byłaby to dla nas niesamowita historia i przeżycie, żeby w 2028 roku polecieć do Los Angeles. Ale to jest bardzo długa droga. Wychodzimy z założenia, że krok po kroku. Naszym celem jest teraz awans do mistrzostw Europy. Nie nakładamy sobie dodatkowej presji. My tego nie potrzebujemy, robimy swoją robotę - dodał.
Brzęczek był jednym z bohaterów grudniowej konferencji w Polskim Związku Piłki Nożnej, podsumowującej miniony rok w polskim futbolu, głównie młodzieżowym. Selekcjoner kadry U-21 podkreślił wówczas, że wprowadzane w PZPN projekty zaczynają przynosić efekty. Jak przypomniał, w piłce nożnej wychowanie zawodnika to cykl dziesięcioletni.
- Powoli zaczynamy zbierać tego owoce. Powołałem jesienią łącznie 32 zawodników do reprezentacji U-21. Z tej grupy na boisku wystąpiło 26. Z graczy, którzy byli na zgrupowaniach, tylko dwóch nie przeszło "sita" w młodszych kategoriach wiekowych w PZPN - Maciej Kuziemka i bramkarz Marcel Łubik, który był przez okres juniorski w Niemczech. To pokazuje, jak ważne jest szkolenie w polskim futbolu, pomimo krytyki w stosunku do federacji, której ja nie podzielam. Wykonano przez wiele lat naprawdę dużo pracy. Nie musimy się niczego wstydzić, uczestniczymy w licznych turniejach. W ciągu co najmniej dekady dokonał się niesamowity rozwój - zaznaczył Brzęczek.
Podsumowując cztery miesiące pracy w roli trenera młodzieżówki przyznał, że jest dużo powodów do zadowolenia. Podkreślił potencjał zawodników oraz ich świadomość - nie tylko pod względem piłkarskim, ale również dbania o siebie, przygotowania do meczów, itd.
Brzęczek nie ukrywał też satysfakcji, że ma szeroką i głęboką kadrę.
- A przecież ani razu nie powoływaliśmy Jana Ziółkowskiego, który - myślę - będzie już przypisany do pierwszej reprezentacji. To zawodnik, który mógł i wciąż może występować w naszej kadrze. Jest też np. Maximillian Oyedele, który był na jednym zgrupowaniu. Niestety, leczy kontuzję, ale też jest bardzo wartościową postacią, ma już za sobą występy w pierwszej reprezentacji - przypomniał.
Nawiązując do dużego wyboru, przypomniał, że w przypadku nieobecności kilku piłkarzy ich zmiennicy nie zaniżają poziomu.
- Na drugim zgrupowaniu nie mieliśmy praktycznie czterech zawodników z podstawowego składu w porównaniu z tym pierwszym, wrześniowym. Ale dzięki innym piłkarzom nie było spadku jakości gry zespołu. Taka sama sytuacja była w listopadzie, gdy następna czwórka zawodników wypadła ze względu na kontuzje, a Filip Rózga został powołany do pierwszej reprezentacji. Jak widać, to jest zdolne pokolenie. Najstarsi zawodnicy, zgodnie z przepisami, są z rocznika 2004, a najmłodszy Oskar Pietuszewski urodził się w 2008 roku. Nieważna jest jednak kwestia rocznikowa, lecz umiejętności, potencjał i przydatność do drużyny - podkreślił szkoleniowiec.
Przypomniał, że np. obrońca Kacper Potulski, grający coraz częściej w FSV Mainz (strzelił niedawno gola Bayernowi w Monachium) mógłby występować nawet w reprezentacji do lat 19, prowadzonej przez Łukasza Sosina.
Brzęczek pochwalił przy okazji współpracę z młodszymi reprezentacjami, np. kadrą do lat 20 Miłosza Stępińskiego.
- To jest de facto nasze bezpośrednie zaplecze. Zawodników, którzy jeszcze nie dostają powołań do kadry U-21, możemy mieć cały czas pod kontrolą w U-20 - zauważył.
Trener młodzieżówki nie chciał powiedzieć konkretnie, kto z jego podopiecznych jest już gotowy do gry w "dorosłej" kadrze.
- O personaliach zawsze decyduje selekcjoner pierwszej reprezentacji. Ja uważam, że to jest grupa bardzo świadoma, mam na myśli całą młodzieżówkę. Wielu z tych piłkarzy gra w podstawowym składzie najlepszych polskich drużyn - w Rakowie Częstochowa, Lechu Poznań czy Jagiellonii Białystok. Odgrywają tam ważne role, również w meczach Ligi Konferencji. Jeżeli trener Urban uzna, iż to jest ten czas i potrzebuje danego zawodnika, to jestem spokojny, że na pewno sobie poradzi - zapewnił.
- Oczywiście, kadra narodowa i młodzieżówka to jest różnica. Ale zupełnie inaczej to wygląda, gdy bierze się pojedynczych piłkarzy z U-21 do pierwszej. Przecież dwóch zawodników zadebiutowało już u trenera Urbana i myślę, że ich występy były bardzo pozytywne – dodał.
A ilu zawodników grających w jego kadrze ma potencjał międzynarodowy?
- Myślę, że to naprawdę bardzo duża grupa. Tylko zawsze jest trochę niebezpieczne, bo później, po świetnych występach w swoim roczniku, pojawiają się różne kwestie - ich dalszego rozwoju, mądrych decyzji dotyczących zmiany barw klubowych, przygotowania pod względem mentalnym... A czasami zbyt szybkiego uwierzenia, że osiągnęło się bardzo wysoki poziom i nie trzeba już nad sobą pracować - zaznaczył Brzęczek.
- Obserwując tych piłkarzy na trzech dotychczasowych zgrupowaniach, jestem jednak pełen podziwu dla ich profesjonalizmu, świadomości związanej z regeneracją, przygotowaniem przed i po treningu. Oni są trochę inni niż była nasza reprezentacja olimpijska (z 1992 roku - przyp. red.). Jak bardzo? Nie da się porównać piłkarskich generacji. Każda pisze swoją historię. Ważne, żeby jak najlepiej wykorzystać potencjał obecnego pokolenia. Wspieramy zawodników na każdym możliwym etapie, ale to oni są wyznacznikami swojej kariery i tego, co będą robić nie tylko na naszych zgrupowaniach, ale też w klubach i w życiu codziennym - tłumaczył.
Jednym z niewielu powodów do niepokoju dla Brzęczka może być skromna liczba napastników. Podczas ostatnich mistrzostw Europy do lat 21 jego poprzednik Adam Majewski miał w kadrze tylko dwóch piłkarzy z tej formacji.
To zresztą problem, który może dotknąć wkrótce również dorosłą reprezentację, zwłaszcza gdy karierę zakończy 37-letni obecnie Robert Lewandowski. Wspominał o tym w październiku w rozmowie z PAP Urban. - Mam nadzieję, że w przyszłości pokażą się młodzi, utalentowani zawodnicy, bo na teraz faktycznie tak jest, że nie ma po prostu większego wyboru - wspomniał wtedy trener pierwszej reprezentacji.
Co na to Brzęczek?
- Jeżeli będziemy wszystkich porównywać do Roberta, to oczywiście zawsze powiemy, że będziemy mieć problem z napastnikami. Tacy piłkarze nie rodzą się w każdej generacji. Myślę, że nikt nie jest w stanie odpowiedzieć, ile lat poczekamy na piłkarza tego pokroju. Dlatego musimy patrzeć na to, jakie mamy dzisiaj możliwości i wykorzystywać potencjał, który jest. Ewentualnie szukać innych rozwiązań - zaznaczył.
- W tym momencie w reprezentacji do lat 21 takim typowym napastnikiem jest Wiktor Bogacz, który jesienią rozegrał mniej minut w klubie (New York Red Bulls - przyp. red.) niż w naszej kadrze. Pomimo tego prezentował się bardzo przyzwoicie. Marcel Reguła nie jest typową "dziewiątką", ale w tej roli bardzo dobrze się spisuje. Jest Daniel Mikołajewski (z Parmy - przyp. red.), sprawdzany w kadrze U-20 trenera Stępińskiego. Nie ukrywam, że po Nowym Roku chcę wybrać się w podróż do Włoch i zobaczyć kilku zawodników występujących w Primaverze (rozgrywki drużyn do lat 20 - PAP). Nie wiem, jaki jest poziom tych spotkań, dlatego chcę zobaczyć i mieć jeszcze większy przegląd - przekazał.
Brzęczek zdaje sobie sprawę, jaki jest priorytet dla reprezentacji młodzieżowej.
- Dostarczyć jak najwięcej piłkarzy do pierwszej kadry. Ale nie na zasadzie jednorazowego występu, powołania i zaraz powrotu, lecz przygotowania ich do tego, żeby na przestrzeni następnych kilku lat zastępowali tych, którzy ze względu na wiek będą kończyć reprezentacyjną karierę - powiedział 54-letni trener.
Koniec roku to jednocześnie okazja do życzeń na następny, który w polskim futbolu zapowiada się bardzo ciekawie.
- Życzę nam, selekcjonerom, przede wszystkim oczywiście trenerowi Urbanowi, zakwalifikowania się do mistrzostw świata. Bo to wszystko, co się później dzieje, ma dla nas niesamowite znaczenie, również dla grup młodzieżowych. Jesteśmy od tego również uzależnieni - podkreślił.
- Ale myślę, że minionej jesieni nasza piłka reprezentacyjna wróciła do pewnego spokoju, normalności. Mam nadzieję, że na wiosnę to się nie zmieni i będziemy mieć znowu okazję do wspominania dobrych wyników naszych kadr narodowych na arenie międzynarodowej - zakończył Brzęczek.
Przejdź na Polsatsport.pl
