Sabalenka przegrała z Kyrgiosem. Tak skomentowała mecz z tenisistą. "Zrobił się spięty"
W niedzielę w Dubaju w pokazowym meczu australijski tenisista Nick Kyrgios pokonał liderkę światowego rankingu - Białorusinkę Arynę Sabelenkę 6:3, 6:3.

Mecz rozegrano przy zmienionych zasadach. Przede wszystkim połowa kortu Sabalenki była o dziewięć procent mniejsza od połowy Kyrgiosa. Oboje grający mieli do dyspozycji jeden serwis.
ZOBACZ TAKŻE: Oto mama Aryny Sabalenki. Podobne? (ZDJĘCIA)
- Aryna była gotowa na to wyzwanie. Mecz był bardziej wyrównany, niż wskazuje na to wynik. To był naprawdę trudny pojedynek. Jest wielką mistrzynią i naprawdę nie wiedziałem, czego się spodziewać. Kilka razy przełamała mój serwis, wywierała na mnie presję, miała niesamowite uderzenia. Chętnie bym z nią jeszcze zagrał - powiedział Australijczyk, który najwyżej był notowany w rankingu na 13. miejscu.
- To była prawdziwa walka. On miał problemy, zrobił się spięty. Jestem zadowolona, że facet musiał się „sprężać”, żeby odebrać mój serwis. Naprawdę podobało mi się to widowisko i czuję, że następnym razem, kiedy z nim zagram, będę już znała taktykę. Znam już jego mocne i słabe strony, więc na pewno będzie to lepszy mecz - przyznała Sabalenka.
Nie był to pierwszy pojedynek określany mianem „bitwa płci”, a najsłynniejszy miał miejsce w 1973 roku. Billie Jean King pokonała wówczas 55-letniego, byłego lidera rankingu i mistrza Wimbledonu Bobby’ego Riggsa 6:4, 6:3, 6:3. W samych Stanach Zjednoczonych mecz obejrzało w telewizji ponad 50 milionów widzów. Wynik był wielokrotnie podważany przez twierdzenia, że mecz został ustawiony, czemu Riggs zaprzeczał aż do swojej śmierci w 1995 roku. Ta historia została zekranizowana w 2017 roku, a film nosi tytuł „Wojna płci”.
Przejdź na Polsatsport.pl
