Kamil Stoch sam przebił balon. "Rzeczywistość okazała się inna"
Po raz pierwszy w XXI wieku nasi skoczkowie na IO pojadą bez balastu największej nadziei na polski medal. Za to z największym bohaterem, jakim bez wątpienia jest Kamil Stoch, który zdobył trzy złote spośród wszystkich siedmiu z najcenniejszego kruszcu dla Polski na zimowych IO. Przy okazji 74. Turnieju Czterech Skoczni Kamil dostosował oczekiwania do swych możliwości.

9 stycznia minie pięć lat od ostatniego zwycięstwa Kamila Stocha w Pucharze Świata. 11 grudnia minęły cztery lata od jego ostatniego podium w PŚ, gdy w 2021 r. był trzeci w Klingenthal. Tykającego zegara nie jest w stanie pokonać nawet taki mistrz jak on. Jeszcze dwa lata temu Kamil Stoch nie krył, że jego głód mogą zaspokoić miejsca tylko w czołowej siódemce. Sęk w tym, że jesteśmy świadkami trzeciego sezonu, w którym Kamil nie jest w stanie przebić się do czołowej "10" nawet na pojedynczym konkursie PŚ. Po raz ostatni udało mu się to w Planicy, w marcu 2023 r.
ZOBACZ TAKŻE: Tyle zarobili polscy skoczkowie w tym sezonie. Kacper Tomasiak na czele
Kamil Stoch zweryfikował swe oczekiwania
Owszem, cały czas jest w światowej czołówce, ale już nie w ścisłej. Najwyraźniej zdał sobie z tego sprawę, co zresztą ogłosił po kwalifikacjach do konkursu PŚ w Oberstdorfie.
- Pięć lat temu, gdy wygrywałem Turniej Czterech Skoczni, byłem na zupełnie innym poziomie. Już przed samym turniejem skakałem dobrze, ale podczas świąt Bożego Narodzenia chodziło tylko o czyszczenie głowy, by odciąć się od myślenia, by ciało zrobiło dobrą robotę. Teraz też tak było. Myślałem, że na początku sezonu wejdę na ten najwyższy poziom i tam się będę kręcił. Rzeczywistość okazała się być jednak inna. Przyjmuję to, rozumiem, akceptuję i postaram się wynieść jak najwięcej – powiedział Kamil Stoch.
- Nie zrobię nic więcej ponad to, co umiem. Podczas świąt żona się śmiała, że jak zacznę robić telemarki w domu, to znaczy, że jestem gotowy na turniej. I zacząłem je robić w ostatni dzień. Mój cel na Turniej Czterech Skoczni jest prosty: oddawać dobry skok w każdym konkursie, a jak się uda dwa, to już będzie bardzo dobrze - dodawał.
Kamil Stoch zdał sobie sprawę z tego, że on już nic nie musi, ale wciąż tylko może. To nastawienie pomogło mu w zajęciu 14 miejsca w kwalifikacjach do dzisiejszego konkursu w Oberstdorfie, w ramach Turnieju Czterech Skoczni. Do czołowej "dziesiątki" skoczkowi z Zębu zabrakło niespełna pięć punktów.
Maciej Maciusiak uzyskał postęp. Wyjątkiem jest Paweł Wąsek
Podsumowując cały rok 2025 rok w naszych skokach, najważniejsze, że nasi zawodnicy mają już za sobą turbulencje związane z ostatnim rokiem pracy w Polsce Thomasa Thurnbichlera. Nowa miotła - Maciej Maciusiak pomógł im odzyskać równowagę. To widać po wynikach. Kamil Stoch ma 110 pkt, rok temu o tej porze miał 57 pkt, Turniej Czterech Skoczni oglądał w telewizji, z kolei na MŚ nie zabrał go trener Thurnbichler.
Maciusiak odbudował też Piotra Żyłę, który rok temu przed TCS uciułał ledwie 21 pkt, a teraz ma ich 96 pkt. Nowy trener odkurzył też Macieja Kota – który rok temu nie istniał w PŚ, a teraz ma 28 pkt i apetyt na kolejne i ma miejsce w kadrze A, które ostatnio stracili Dawid Kubacki i Aleksander Zniszczoł.
Z pewnością sen z powiek trenera Maciusiaka spędza forma Pawła Wąska, która od przedświątecznego PŚ w Engelbergu nieco zwyżkuje, ale ogólnie, w porównaniu do analogicznego okresu ubiegłego sezonu, uciekło mu prawie 100 pkt (miał 141 pkt, teraz ma 43). Ale nowy lider polskich skoków Kacper Tomasiak w pełni rekompensuje to, co pogubił Wąsek. Kacper ma przecież 202 pkt i 13. miejsce w klasyfikacji generalnej PŚ.
Prezes PZN-u i legenda polskich skoków Adam Małysz zapewniał mnie, że na zapleczu mamy kolejnych Tomasiaków, tyle że oni muszą przekroczyć niewidzialną linię dzielącą ich od Puchar Świata. Jest wśród nich z pewnością Klemens Joniak, tyle że brakuje mu obycia. W sobotnich zawodach Pucharu Kontynentalnego w Engelbergu był 21 i przegrał z 53-letnim Noriakim Kasaim. Znacznie lepiej 20-letni zakopiańczyk wypadł w niedzielę, zajmując piąte miejsce.
Zacięta rywalizacja o miejsce w kadrze na IO. Dawid Kubacki na dzisiaj poza składem
Największy dylemat trenera Maciusiaka polega na tym, że na IO do Włoch będzie mógł zabrać tylko trzech skoczków. Szanse na czwarte miejsce są niewielkie. Na poprzednie igrzyska zabieraliśmy po sześciu skoczków. Pewniakami zdają się być Tomasiak i kończący karierę Stoch. Dlatego pozostali: Piotr Żyła, Paweł Wąsek, Maciej Kot, czy szukający wyższej formy w kadrze B: Dawid Kubacki i Aleksander Zniszczoł powalczą o to ostanie wolne miejsce. Aż strach pomyśleć, ale dziś faworytem do wyjazdu z pewnością nie jest Kubacki, którego brązowy medal był jedynym polskim na poprzednich IO w Pekinie.
W sporcie, a w skokach szczególnie sytuacja zmienia się dynamicznie. Jeszcze w październiku trener Maciusiak widział Kubackiego w kadrze na igrzyska, ale podczas PŚ w Engelbergu nowotarżanin nie zdołał ani razu zapunktować, przez co został odesłany o piętro niżej. Dawid musi czekać na poprawę swoich skoków i obniżenie lotów któregoś z kolegów w kadrze A. W sobotę był trzeci w Pucharze Kontynentalnym w Engelbergu, ale w niedzielę – dopiero 13.
Przejdź na Polsatsport.pl

