Boniek o korupcji: Ktoś coś wie, zapraszam do mnie!
Zbigniew Boniek postanowił opublikować list na Twitterze. Prezes PZPN stwierdza: "Brak kultury sportowej widać na każdym kroku. Porażka to prawie zawsze wina sędziego, który przeciwnikom pozwalał na wszystko, a nam tylko przeszkadzał". Boniek pisze: "Słyszę, że sędziowie chcą komuś pomóc. Dla pieniędzy? Dostali wytyczne? Tak chcą najmocniejsi? Ktoś coś wie, zapraszam do mnie!".
Prezes PZPN, Zbigniew Boniek już na wstępie zaznacza: "Coraz częściej zamiast o graniu mówimy o sędziowaniu". I dodaje: "Słyszę, że sędziowie chcą komuś pomoc. Dlaczego mieliby to robić? Dla pieniędzy? A może dostali takie wytyczne? Albo dlatego, że tak chcą najmocniejsi. Jeśli ktoś coś wie, zapraszam do mnie". Dzwonię do Andrzeja Strejlaua, byłego szefa sędziów, który na punkcie czystości sędziowania ma obsesję. Czy teraz ustawia się spotkania w Polsce? W Ekstraklasie? - pytam. Strejlau mówi: "Teraz nie, myślę, że dalej sędziowie się boją po skutecznym śledztwie prokuratury z Wrocławia. Jednak to wróci. Wróci, bo potęga pieniądza jest niesamowita. A i chęć wygrywania tych, którzy zainwestowali w futbol, spowoduje, że wyniki będą wypaczane".
* * *
Na razie o wypaczeniach korupcyjnych nie sposób mówić. Prokuratorzy Krzysztof Grzeszczak i Robert Tomankiewicz, od 2006 roku, czyli od zatrzymania osławionego "Fryzjera" zrobili swoje. Również media, których część nie ulękła się zmowy milczenia. Reporterzy "Przeglądu Sportowego", Antoni Bugajski i Paweł Rusiecki, którzy opublikowali "listę Fryzjera", na której znalazło się 28 nazwisk. 24 z nich postawiono zarzuty! Ryszard F. kontrolował prawie połowę sędziów w Ekstraklasie i drugie tyle na zapleczu! Ba, prowadził kariery sędziowskie od niższych lig. Ordynarnie "kręcił" polską piłką - najpierw w imię jednego klubu, a po wyrzuceniu z niego, w imię własnych haniebnych interesów. Nawet prezes PZPN w latach 1999-2008, Michał Listkiewicz przyznaje: "Moje stwierdzenie o jednej czarnej owcy okazało się karygodnym błędem. Nie zdawałem sobie jednak sprawy ze skali >>umoczenia<< środowiska".
* * *
Skuteczność prokuratorów i liczba wyroków skazujących, spowodowała, że o korupcji dziś się nie słyszy. Jednak błędy się zdarzają. Szczególnie dramatyczna była poprzednia kolejka Ekstraklasy, w której pomylili się Paweł Gil, Daniel Stefański i Paweł Raczkowski. Po weekendzie można się zastanawiać nawet nad dyspozycją Szymona Marciniaka, który prowadził "klasyk" Lech - Legia. Czy nie powinien ukarać Łukasza Trałki? Nie było faulu Artura Jędrzejczyka na Tamasie Kadarze? Byłem na stadionie. Wydaje się, że nie były to łatwe sytuacje dla arbitra. Szczególnie ta druga. Patrząc z trybun na pewno nie wskazałbym na jedenastkę. Co prawda sędzia był dużo bliżej, jednak moje wątpliwości, co do rozstrzygnięcia pojawiły się wraz z obejrzeniem zdarzenia na powtórce telewizyjnej. Sędzia nie ma takiej możliwości! Boniek mówi: "Ma zostać wprowadzony - w określonych sytuacjach - zapis wideo. Jednak będą takie sytuacje, że dalej nie będzie wiadomo, czy był faul, czy nie. Bo to kwestia interpretacji. Sędzia główny może orzec, że nie było, a asystent przy wideo, powie, że był. Wprowadzenie wideo pozwoli w części sytuacji podjąć właściwe decyzje, ale w części przeniesie dyskusję na innym poziom".
* * *
Boniek w swoim apelu zwraca się do dziennikarzy: "Odpowiedzialność mediów w tym zakresie jest bardzo wielka. Dla mnie prawdziwy dziennikarz sportowy to ten, którzy bierze udział także w procesie edukacyjnym sportowców i kibiców, a nie tylko żyje z tego, żeby podpalić lont". Ten lont podpalają jednak również trenerzy, działacze, sami piłkarze, którzy nie okazują szacunku arbitrom. A media to wychwytują. Również media społecznościowe - a na nie już nie mają wpływu dziennikarze, a sami kibice, kierujący się - co zauważa prezes PZPN w swoim liście - emocjami. Faktem jest, że w Polsce panuje atmosfera wielkiej podejrzliwości. Strejlau tłumaczy: "My we wszystkim doszukujemy się spisków. Co więcej, kiedyś mówiło się, że media są czwartą władzą. Teraz mam wrażenie, że media stały się władzą... drugą w hierarchii". Doświadczony trener chyba trochę przerysowuje sytuację, ale... Podobnie robi Boniek, który wzywa do opamiętania, pisząc w apelu: "Wiele niby poważnych osób, które chcą w tych sprawach zabierać głos, nie zna regulaminów". Boniek zarazem przyznaje: "Sędziowie niestety czasami się mylą i będą mylić, ale publiczne procesy za kilkucentymetrowy spalony, czy nieodgwizdaną rękę świadczą tylko o celowym podnoszeniu pyłu, a nie normalnej analizie".
* * *
Boniek w eliminacjach, czy mistrzostw świata, czy mistrzostw Europy - już jako prezes PZPN - spotkał się z przypadkami sędziowana, które miały wpływ na wynik drużyny narodowej. Wspomina: "Pamiętacie sytuację z eliminacji Mundialu, gdy Sobota wpadł w pole karne Czarnogóry i został ewidentnie podcięty. Tyle, że sędzia Kuipers z Holandii sygnalizował pozycję spaloną, choć - jak wykazała telewizyjna powtórka nie było spalonego! A zdarzenie w Irlandii w eliminacjach EURO 2016? Trzech piłkarzy gospodarzy w samej końcówce meczu zaatakowało Fabiańskiego. Był ewidentny faul, a tymczasem sędzia Eriksson ze Szwecji wskazał na rzut rożny. I po tym rogu padł gola dla Irlandii na 1:1. Czy ja krzyczałem wówczas o niesprawiedliwości? Wypowiadałem się o spiskach, czy takich bzdurach. Prawdziwy sportowiec potrafi przyjąć porażkę lub remis godnie. Bo w życiu piłkarza, tenisisty, siatkarza, są chwile chwały - po zwycięstwach, ale i przeżywamy gorycz - po porażkach. To natura sportu. Kto o tym zapomina, nie ma pojęcia o sporcie". Ciekawe, czy list Bońka spowoduje refleksję w gorącej końcówce sezonu?
Komentarze