Paryż, Bruksela… Także sport nie będzie już taki sam
Nie wierzę, że spośród setek piłkarzy i tysięcy kibiców na Euro 2016 znajdzie się taki, który nie pomyśli o zagrożeniu terrorystycznym. W takich okolicznościach, dla Europejczyków zupełnie nowych, tak gigantycznej imprezy sportowej dotąd nie rozgrywano. I obawiam się, że sport może mieć w czerwcu we Francji jak najmniejsze znaczenie.
Nie kuszę losu taką konstatacją, nawet jeśli nic się wydarzy, nie dojdzie nawet do jednego, choćby fałszywego alarmu terrorystycznego, zbliża się pierwsza impreza, w której dyspozycja psychiczna czy odporność na stres staną się bardziej istotne niż umiejętności sportowe. Dotyczy to zresztą wszystkich - obok sportowców komfortu pracy nie będą mieli ludzie obsługi, dziennikarze, nie mówiąc o samych kibicach, którzy są najbardziej zagrożeni. Zwłaszcza w zróżnicowanej rasowo, kulturowo, religijnie, kojarzonej do niedawna z dużą swobodą Francji.
Jak bardzo złudne jest poczucie bezpieczeństwa we współczesnej Europie, przekonaliśmy się 13 listopada podczas paryskich zamachów przy okazji piłkarskiego meczu Francja – Niemcy. Dziś widzimy, co dzieje się w Brukseli, a to niewątpliwie wpędza i nas, społeczeństwo mocno homogeniczne, w poczucie zagrożenia. Nawet jeśli jesteśmy względnie daleko od Belgii, czeka nas niebawem szczyt NATO czy Światowe Dni Młodzieży. Wydarzenia, które nie umkną obserwatorom z całego świata, także terrorystom. Jest przecież zasada, której terroryści starają się „przestrzegają” od lat: uderzać tam, gdzie jest najspokojniej.
My, kibice sportu, zastanawiamy się teraz, jak może wyglądać zbliżające się Euro. Po antycznej zasadzie wstrzymywania wojen i konfliktów na czas igrzysk już dawno pozostało tylko wspomnienie, ale okoliczności są zupełnie nowe. Żyjąca w błogim spokoju Europa, choć koło dekady temu została dotknięta zamachami w Londynie i Madrycie, nie jest przyzwyczajona do życia w strachu. Powoli nie ma komu pamiętać traumy II wojny światowej, triumfował latami kult konsumpcjonizmu, którego emanacją jest także marketingowo-finansowa machina sportowa. Sukces, kontrakt, kasa, sprzedaż, reklama, niezniszczalni herosi, blichtr, dostatek, spokój. Z tym wszystkim kojarzy się nam sport, zwłaszcza piłka nożna. W tym wszystkim zatracono gdzieś zdolność samokontroli, obawy, elementarnego instynktu samozachowawczego. Jak wobec tego wyobrazić sobie rozhulanych zwykle kibiców z Anglii, Niemiec, Włoch, Hiszpanii czy Portugalii, którzy będą musieli podporządkować się nadzwyczajnym środkom bezpieczeństwa?
Sport, z dziesiątkami tysięcy kibicujących wydarzeniu ludzi, komunikacyjnym chaosem, jakie wywołuje nawet najlepiej przygotowana impreza, staje się naturalnym celem terrorystów. Także poprzez spektakularność ich akcji, ze względu na medialne zainteresowanie, etc. Zagrożenie przychodzi zupełnie niespodziewanie, o zdestabilizowanie największych w historii futbolowych mistrzostw naprawdę nietrudno. Nie wiem, jak to Euro będzie wyglądać, jak będzie wyglądał sport na wielkich imprezach. Obawiam się, że może on mieć coraz mniejsze znaczenie, radość z niego stanie się towarem mocno deficytowym.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze