Lijewski: Sam występ w Rio nas nie zadowoli
Krzysztof Lijewski bardzo ostrożnie wypowiada się o szansach piłkarzy ręcznych w igrzyskach w Rio de Janeiro. Medalu nie chce obiecywać, ale zapewnia, że sam występ ich nie zadowoli. Pierwszy mecz - z gospodarzami - biało-czerwoni rozegrają w niedzielę.
Każdy sportowiec marzy o tym, by być uczestnikiem tak wielkiej imprezy sportowej, jak olimpiada. Osiąga się wtedy pewien szczyt. Będąc tutaj wyżej sięgnąć nie można, można jeszcze, tylko i aż, zdobyć medal. Oczywiście cieszymy się, że jesteśmy uczestnikami tego wydarzenia, ale nie zadowolimy się tym. Nie ma jednak teraz sensu wybiegać w przyszłość. Myślenie o medalu w naszym wypadku jest trochę odległe – powiedział jeden z najbardziej doświadczonych zawodników w ekipie trenera Tałanta Dujszebajewa.
On jako jeden z niewielu z drużyny przeżył już jedne igrzyska. Wystąpił osiem lat temu w Pekinie. - Teraz aż takiego szału nie ma. Jedzenie jest dużo gorsze, historię ze sprzątaniem znacie. Nie mówię, że to jest jakaś tragedia, ale komfort wypoczynku i standardy są na pewno gorsze niż w Chinach - ocenił w rozmowie z dziennikarzami.
O ostatnim turnieju dużym turnieju - mistrzostwach Europy - szczypiorniści chcieliby zapomnieć. W styczniu przed własną publicznością odpadli w drugiej rundzie po porażce w fatalnym stylu z Chorwacją i nie awansowali do półfinałów. Rywalizację w igrzyskach w Pekinie zakończyli na ćwierćfinale ulegając Islandii.
Na pewno nie traktujemy obecnego turnieju olimpijskiego jako porachunków z kimś. My, piłkarze ręczni, co roku mamy bardzo ważną imprezę – mistrzostwa Europy czy świata. Jeżeli coś nie wychodzi w jednych zawodach, to praktycznie mamy za chwile szansę się zrehabilitować. Nie minie cały rok, a już można walczyć o to, żeby plamę zmazać. Wszyscy wiemy, jak było ostatnio w styczniu. Każdemu trochę skrzydełka poopadały, ale nie ma co się dziwić. Z Chorwacją był blamaż. To boli i gdzieś w nas siedzi, ale to nie oznacza, że musimy teraz coś komuś udowadniać. Przede wszystkim chcemy grać dla siebie, dla najbliższych, rodzin i rodaków – zaznaczył Lijewski.
Przed przyjazdem do Rio Polacy rozegrali cztery sparingi. Dwa z Katarem w Dausze i dwa z Motorem Zaporoże. Już na miejscu zmierzyli się jeszcze z Tunezją. - Na pewno pozytywne jest to, że trzy ostatnie mecze sparingowe wygraliśmy. Z kolei przy dwóch porażkach z Katarem można się tłumaczyć, że graliśmy u nich, to wicemistrz świata, a my byliśmy świeżo po ciężkich przygotowaniach. Nie szukajmy jednak wymówek. Tamta drużyna była lepsza od nas. W każdym aspekcie gry. Trzeba było walnąć mocno ręką w stół i przeanalizować sytuację. Wnioski wyciągnęliśmy, co było widać już w ostatnich spotkaniach. Sparing z Tunezją był niezły, ale wydaje mi się, że jeszcze w nas jest jakaś rezerwa, którą można wykrzesać – zauważył zawodnik Vive Tauron Kielce.
Biało-czerwoni turniej olimpijski zainaugurują w niedzielę o godz. 21.40 czasu polskiego, a ich pierwszym przeciwnikiem będą Brazylijczycy. - Brazylijczycy to bardzo trudny, ale przede wszystkim niewygodny rywal. Zawsze z drużynami nieco egzotycznymi grało się nam ciężko. Tym bardziej teraz, gdy zagrają u siebie i podejrzewam, że kibice będą ich kolejnym zawodnikiem. Trener cały czas nam podkreśla, że będzie nam bardzo trudno, dlatego będzie trzeba dobrze wejść w mecz i zrobić wszystko, by wygrać – zaznaczył Lijewski.
On sam nie obawia się jednak pełnej hali. Woli gorącą atmosferę niż gdyby trybuny były puste. - Zawsze lubiłem, jak hala była wypełniona po brzegi. Najciężej mi się gra jak jest pusto i słychać, jak muchy latają. Wtedy człowiek próbuje się sam koncentrować, a w innym wypadku adrenalina sama się wytwarza - dodał.
Igrzyska olimpijskie rozpoczęły się w piątek i potrwają do 21 sierpnia. Po raz pierwszy w historii odbywają się w Ameryce Południowej
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze