Koniec ery Mikołajczyk. "W październiku biorę ślub i..."

Inne
Koniec ery Mikołajczyk. "W październiku biorę ślub i..."
fot. Cyfrasport

Kajakarka Beata Mikołajczyk (UKS Kopernik Bydgoszcz) zdobyła złoty medal mistrzostw Polski w konkurencji K1 1000 m. - To moje ostatnie mistrzostwa jako Beaty Mikołajczyk, bowiem w październiku biorę ślub i będę startować jako pani Rosolska - powiedziała PAP.

W sobotę na Torze Regatowym Malta krajowa czołówka rozpoczęła rywalizację w ostatniej w tym roku imprezie. Reprezentanci kraju do zawodów przystąpili krótko po mistrzostwach świata, ale potwierdzili swoją dominację. Dwa złote medale zdobyła Beata Mikołajczyk (UKS Kopernik Bydgoszcz).

 

"Tak te mistrzostwa ułożono, że zaczynaliśmy wyścigami na 1000 m i nie wszystkie dziewczyny zdecydowały się na start na tym dystansie. Trochę tych mocnych rywalek, które mogłyby mi zagrozić, zabrakło. Ja natomiast postanowiłam zaliczyć i 1000, i +pięćsetkę+ bo po prostu lubię się ścigać" - mówiła trzykrotna medalistka igrzysk olimpijskich.

 

Mikołajczyk zdradziła swoje plany na najbliższą przyszłość, które niezupełnie będą związane ze sportem.

 

"Rozpoczynam przygotowania do ślubu, który biorę w październiku. To są moje ostatni zawody, w których biorę udział pod nazwiskiem Mikołajczyk. Kończy się era Mikołajczyk, ale ona nie odkłada wiosła do hangaru tylko zmienia nazwisko. Rozpocznie się teraz era pani Rosolskiej" - zapowiedziała.

 

Przyszły mąż utytułowanej zawodniczki - Rafał Rosolski (Dojlidy Białystok) nie mógł być gorszy od swojej wybranki i pewnie wygrał na olimpijskim dystansie K1 1000 m, a potem dołożył złoto w dwójce z Pawłem Florczakiem na tym samym dystansie i brąz dwójce na 500 m.

 

W rywalizacji kanadyjkarzy prymat w kraju odzyskał Tomasz Kaczor, który rok temu nie startował w mistrzostwach Polski. Kanadyjkarz Warty wygrał finał na 500 i 1000 m. W tym drugim wyścigu stoczył ciekawy pojedynek z innym reprezentantem kraju, srebrnym medalistą mistrzostw świata Piotrem Kuletą.

 

"Piotrek trochę szybko zaatakował, bo już po 300-400 metrach i wiedziałem, że nie dojedzie. Trzeba było to przeczekać. Ja mam bardzo dobry finisz, więc się nie obawiałem" - opowiadał.

 

"Na pewno to już nie jest taka sama motywacja, jak tydzień temu przed mistrzostwami świata, ale forma z tych zawodów jeszcze została. Akurat rywalizację na 1000 m traktujemy niezwykle prestiżowo, bo to dystans olimpijski, każdy chce się pokazać, a moi rywale starają się mi udowodnić, że są lepsi ode mnie. Oni naciskają, a mnie to cieszy, bo nie jestem sam. Dzięki temu jest też rywalizacja. Mam nadzieję, że to przyniesie efekt na igrzyskach w Tokio" - dodał.

 

W niedzielę rozegrane zostaną eliminacje i finały na 200 m oraz finały na 5000 m.

MC, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie