Pindera: Sensacja przy stole
Trzęsieniem ziemi można określić brak Chińczyka w finale Pucharu Świata, który rozegrano w Liege. Ostatni raz taka sytuacja miała miejsce w 1999 roku.
Główny faworyt, Ma Long, dwukrotny mistrz świata i złoty medalista igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro przegrał w półfinale z 36 letnim Niemcem Timo Bollem po niesamowitym, siedmiosetowym pojedynku. Chińczyk prowadził już 3:1 i wydawało się, że Boll skazany jest na porażkę, ale Niemiec potwierdził, że Liege to szczęśliwe dla niego miasto. Najpierw wyrównał na 3:3, by pokazać swoją wyższość w decydującej siódmej partii.
To kolejny Chińczyk, którego pokonał w finałowym turnieju o Puchar Świata. Gdy wygrywał te prestiżowe zawody po raz pierwszy w 2002 roku rozprawił się z dwoma najlepszymi wtedy skośnookimi mistrzami, trzy lata później, właśnie w Liege, upokorzył trzech. Teraz wyrzucił z turnieju dwóch, w tym Ma Longa, nr 1 światowego rankingu.
Ale tym razem to nie on stanął na najwyższym stopniu podium. W „Wielkim Finale” przegrał z innym reprezentantem Niemiec, urodzonym w Kijowie Dmitrijem Owczarowem w sześciu setach. Dla Owczarowa, to pierwszy sukces w tych zawodach, a dla niemieckiego pingponga pierwszy przypadek, by dwóch zawodników tego kraju grało w finale Pucharu Świata.
Ostatni raz finał bez Chińczyków rozegrano w 1999 roku w Xiaolin. Białorusin Władimir Samsonow wygrał wtedy z Austriakiem Wernerem Schlagerem.
Ale w dość długiej już historii Pucharu Świata (pierwszy turniej rozegrano w 1980 roku w Hongkongu) takich finałów było więcej. Trzy lata później na Barbadosie Mikael Appelgren pokonał Jana Ove Waldnera, a trzeci ze Szwedów, Eric Lindh zajął trzecie miejsce. W 1991 roku, w Kuala Lumpur, inny ze szwedzkich supermistrzów, Joergen Persson, wygrał w finale z Francuzem Jeanem Philippe Gatienem, a tenże Gatien w 1994 roku w Tapei pokonał Belga Jean Michele Saive’a.
No i teraz sensacyjny niemiecki finał, pierwszy w historii. A przyglądał się tej rywalizacji z uśmiechem na ustach Joerg Rosskopf, niemiecki trener, siedmiokrotny uczestnik tego turnieju i jego zwycięzca w 1998 roku.
My też kiedyś mieliśmy wielkich mistrzów, Andrzeja Grubbę i Leszka Kucharskiego, którzy wielokrotnie walczyli o Puchar Świata. Ale tylko nieżyjącemu już Grubbie udała się ta sztuka, i to w jaskini lwa, w Kantonie, w 1988 roku.
Czy trzęsienie ziemi, które w Liege zatrzęsło pingpongowym stołem może mieć wpływ na obraz światowej rywalizacji w tej dyscyplinie ? Niestety nie, dalej będą wygrywać Chińczycy, ale tacy jak Timo Boll pokazują, że ze skośnookimi mistrzami plastikowej piłeczki można wygrywać.
Komentarze