MŚ 2018. Były reprezentant Polski: Finał nie ma faworyta
Zdaniem Tomasza Kłosa niedzielny finał piłkarskich mistrzostw świata nie ma faworyta. "Francja i Chorwacja preferują podobny, techniczny styl gry. O końcowym sukcesie zdecyduje to, która z drużyn obierze lepszą taktykę i ją zrealizuje" - powiedział PAP były reprezentant Polski.
O tytuł w finale turnieju w Rosji po raz pierwszy w historii mundiali zagrają reprezentacje Francji i Chorwacji. Kłos, który w przeszłości występował we francuskim AJ Auxerre przyznał, że jest pod wrażeniem gry bałkańskiego zespołu.
"W półfinale ze względu na wcześniejsze dogrywki Chorwatów więcej szans na awans dawałem Anglikom. Jestem jednak mile zaskoczony postawą ekipy Zlatko Dalica. Chorwaci oprócz walorów czysto piłkarskich pokazali bowiem, że są świetnie przygotowani do tego turnieju pod względem motorycznym. Po takim zwycięstwie, do finałowego spotkania mogą wychodzić bez żadnych kompleksów wobec swoich rywali" – podkreślił 69-krotny reprezentant kraju.
Zwrócił jednak uwagę, że Francuzi mieli trudniejszych rywali w drodze do finału. Musieli bowiem wyeliminować Argentynę (4:2), Urugwaj (2:0) i Belgię (1:0). Podkreślił, że w tych spotkaniach podopiecznych Didiera Deschampsa cechowała świetna skuteczność i dążenie do celu, o czym świadczy fakt, że w przeciwieństwie do Chorwatów uniknęli dogrywki.
Mimo to, w opinii Kłosa niedzielny finał nie będzie miał faworyta i - jak zaznaczył - sprawa tytułu jest otwarta. Wskazał, że oba zespoły prezentują podobny, techniczny styl gry.
"Po obu stronach - szczególnie w linii pomocy i napadu - grają gwiazdy światowego formatu. Z jednej są to Kylian Mbappe, Antoine Griezmann, Paul Pogba, a po drugiej - Luka Modric, Ivan Rakitic, czy Mario Mandzukic. Myślę, że o końcowym triumfie zdecyduje to, która z drużyn obierze lepszą taktykę i ją zrealizuje" – powiedział były obrońca.
Kłos przypomniał, że Chorwaci od dawna należeli do liczących się ekip, a oba zespoły spotkały się w półfinale mistrzostw świata w 1998 roku. Wówczas górą byli Francuzi, którzy zwyciężyli 2:1, a później sięgnęli po tytuł. Drużyna z Bałkanów zakończyła zaś turniej na trzecim miejscu.
"Pewnie będzie dużo odniesień do tamtego spotkania sprzed 20 lat. Więcej do wygrania mają Chorwaci, którzy jeszcze nigdy nie osiągnęli takiego sukcesu. Dlatego uważam, że będą maksymalnie zdeterminowani, a trzy dogrywki, które mają w nogach, po wyjściu na boisko nie będą miały znaczenia. W takich chwilach wątroba idzie na maksa – podsumował mistrz Polski z ŁKS Łódź i Wisłą Kraków.
Finałowe spotkanie na moskiewskich Łużnikach rozpocznie się o godz. 17 polskiego czasu.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze