Polska - Czechy: Cesi do toho!

Piłka nożna
Polska - Czechy: Cesi do toho!
fot. PAP

Tytułowe „do toho” to typowa dla czeskich kibiców przyśpiewka zagrzewająca tamtejszych sportowców do walki, determinacji i osiągania jak najlepszych wyników. Czy późnym wieczorem Jaroslav Silhavy będzie miał więcej powodów do zadowolenia od swojego vis a vis Jerzego Brzęczka?

Nowi selekcjonerzy to nie jedyne wątki łączące obie reprezentacje. Jerzy Brzęczek, który Biało-Czerwonych prowadził w czterech spotkaniach ciągle czeka na swoje pierwsze zwycięstwo. W zdecydowanie lepszym nastroju do czwartkowego meczu przystąpi Jaroslav Silhavy, który ma za sobą dwa mecze roli selekcjonera Czechów. Zastąpił na tym stanowisku Karela Jarolima po wrześniowych porażkach u siebie z Ukrainą 1:2 w Lidze Narodów i bolesnej przegranej 1:5 z Rosją w towarzyskim meczu rozegranym w Rostowie. Po tym spotkaniu doszło do zmiany na ławce trenerskiej i wybór padł na 57-letniego Silhavego, który dwa lata temu sięgnął ze Slavią Praga po mistrzostwo kraju.

 

Nowy selekcjoner Czechów debiut miał wprost wymarzony, w Lidze Narodów jego piłkarze pokonali w Trnavie Słowaków 2:1. Jednak trzy dni później przegrali na wyjeździe z Ukrainą 0:1. Po tym spotkaniu jasnym się stało, że poniedziałkowy mecz w Pradze pomiędzy Czechami i Słowacją rozstrzygnie kwestie utrzymania się w grupie B rozgrywek Ligi Narodów.

 

Zmiany, zmiany, zmiany!

 

Opiekun czeskiej drużyny zdaje sobie sprawę, że kluczowym dla niego meczem będzie ten przeciwko Słowacji. Jeszcze przed przylotem do Polski zapowiedział kilka możliwych zmian, ale podkreślił również, że spotkanie w Gdańsku ma być okazją do przećwiczenia kilku wariantów gry, zwłaszcza stałych fragmentów. Na pewno przeciwko Biało-Czerwonym w bramce zobaczymy Jiriego Pavlenkę z Werderu Brema. Przeciwko Słowacji między słupkami wystąpi Tomas Vaclik, który zbiera kapitalne recenzje w hiszpańskiej Sevilli.

 

Silhavy o Polakach wypowiada się w samych superlatywach. – Wprawdzie ostatnio nie wiedzie im się dobrze, ale to wciąż bardzo wymagający przeciwnik – uważa. Po nieudanym Mundialu zmienili trenera i jak na razie nie wygrali czterech ostatnich meczów. Mają w kadrze kilku naprawdę niezłej klasy zawodników, grających w dobrych klubach zagranicznych. A Roberta Lewandowskiego przecież nikomu przedstawiać nie trzeba. Dla nas mecz z Polską będzie znakomitym testem przed najważniejszym dla nas sprawdzianem w tym roku, czyli konfrontacją ze Słowacją. Lepszego rywala przed tym meczem nie mogliśmy sobie wyobrazić – podkreśla opiekun Czechów.

 

Jablonec lepszy od Krakowa?

 

Największym problemem Czechów są kontuzje, które mocno ograniczyły pole manewru trenerowi Silhavy’emu i zmusiły go do dużych zmian personalnych. Najgorzej sytuacja wygląda z napastnikami, a wszystko przez kontuzje kolana Michaela Krmencika, która wykluczyła go z gry do końca sezonu. Napastnik Viktorii Pilzno strzelił w tym sezonie 7 goli w lidze czeskiej i dwa w Lidze Mistrzów. W drużynie narodowej w 19 meczach zdobył 8 bramek. W tej sytuacji numerem jeden w reprezentacyjnym ataku będzie Patrick Schick. Uczestnik Ligi Mistrzów z AS Romą nie ma miejsca w podstawowym składzie swojego zespołu, a w Serie A strzelił tylko jednego gola. Występował podczas ubiegłorocznych finałów Młodzieżowych Mistrzostw Europy rozgrywanych w Polsce i jest wielką nadzieją naszych południowych sąsiadów. Po wykluczeniu Krmencika trener Silhavy musiał poszukać dla Schicka zmiennika. Stanislav Tecl ze Slavii jest kontuzjowany, a jego klubowy kolega Milan Skoda dopiero wraca do gry po urazie. W obwodzie był Josef Sural ze Sparty Praga (20 meczów w reprezentacji i 1 gol), ale w tym sezonie gra zdecydowanie poniżej oczekiwań. W tej sytuacji trener Silhavy dokonał wyboru między dwójką debiutantów: Zdenka Ondraska z Wisły Kraków i Michala Doleżala z FK Jablonec. Ostatecznie wybór padł na tego drugiego, a selekcjoner Czechów swoją decyzję uzasadnił tym, że Doleżal w tym sezonie spisuje się bardzo dobrze zarówno w rozgrywkach Fortuny Ligi jak i w Lidze Europy. Trener Silhavy podkreślił również, że Ondrasek jest cały czas pod obserwacją jego sztabu i nie wykluczone jest, że w najbliższym czasie dostąpi szansy debiutu w drużynie narodowej.

 

Długa lista nieobecnych

 

Kontuzje Krmencika, Tecla czy Skody to nie jedyne zmartwienie nowego selekcjonera. Silhavy jeszcze przed ogłoszeniem nominacji na oba listopadowe mecze musiał zrezygnować z kilku zawodników. W kadrze próżno szukać  obrońców Vladimira Coufala, Ondreja Kudeli (cała trójka ze Slavii) i pomocnika Josefa Husbauera, podobnie jak Antonina Baraka z Udinese. Niestety, to nie był koniec problemów personalnych w kadrze Czechów. Do listy kontuzjowanych dołączyli ponadto Jan Kopic z Viktorii Pilzno i Jaromir Zmrhal ze Slavii. Z tego samego powodu na zgrupowaniu zabrakło Jana Borila, którego zastąpił Daniel Pudil, początkowo będący jedynie na liście rezerwowej.

 

 

 

– Zadzwonił do mnie Matej Vydra i powiedział, że jednak mam przyjechać na zgrupowanie. W pierwszej chwili pomyślałem, że to żart z jego strony – twierdził obrońca Sheffield Wednesday. – Ostatni raz grałem w reprezentacji dwa lata temu i nigdy oficjalnie nie zakończyłem kariery, dlatego ta nominacja sprawiła mi ogromna satysfakcje. Przed wylotem z Anglii zdążyłem jeszcze kupić sobie specjalne buty aby mieć w czym zagrać i mam nadzieję, że przyniosą mi szczęścia – podkreślał 33-letni obrońca.

 

Efekt nowej miotły? Może nie tym razem!

 

Podobnego zdania był wspomniany Vydra który liczy, że Czesi pokonują Polaków i powtórzą wynik z Trnavy, gdzie w trenerskim debiucie Silhavego pokonali Słowaków. Trzeba jednak pamiętać, że teraz Czesi wprawdzie zagrają u siebie, ale to jednak Słowacy wystąpią pod wodzą nowszego trenera, w dodatku Czecha. Nowym selekcjonerem reprezentacji Słowacji został, dobrze znany w Polsce, Pavel Hapal. W przeszłości był trenerem między innymi Zagłębia Lubin i Młodzieżowej Reprezentacji Słowacji, którą prowadził w ubiegłorocznych finałach rozgrywanych na sześciu stadionach w Polsce. Obecny sezon Hapal rozpoczął jako trener Sparty Praga, ale został zwolniony po kompromitującej porażce ze Spartakiem Subotica w eliminacjach Ligi Europy. Czescy kibice mają nadzieję, że Hapal nie powtórzy wyniku z debiutu Silhavy’ego w Trnavie.

 

W przetrzebionej przez kontuzje czeskiej kadrze powiało trochę optymizmem, gdy po urazie kolana wrócił do drużyny narodowej Vladimir Darida. 28-letni pomocnik Herthy Berlin leczył się przez ostatnie cztery miesiące, a w reprezentacji ostatni raz zagrał latem w towarzyskim meczu przeciwko Australii. To właśnie on był wcześniej kapitanem reprezentacji Czech. Teraz jednak opaskę nadal będzie nosił Borek Doćkal, który zdaniem selekcjonera w tej roli sprawdził się doskonale, a tym wygranym meczu w Trnawie asystował przy obu golach strzelanych przez Krmencika i Schicka. Dużym problemem Dockala jest fakt, że jego klub Philadelphia Union zakończył już sezon w lidze MLS i obecnie reprezentant Czech nie jest w rytmie meczowym. To dla Silhavy’ego nie jest komfortowa sytuacja, ale szkoleniowiec Czechów stara się optymalnie przygotować swojego kluczowego zawodnika do najbliższego dwumeczu.

 

Ironman Kalas

 

Jednym z tych zawodników, których trener Silhavy będzie miał okazję zobaczyć po raz  pierwszy na zgrupowaniu jest Tomas Kalas. Obrońca Bristol City opuścił październikowy dwumecz z powodu złamanej szczęki. – Zwykły śmiertelnik dochodziłby po takim urazie trzy miesiące, a ja wróciłem dużo wcześniej – żartował 25-letni obrońca. – Lekarze po zoperowaniu mi szczęki mówili, że wrócę do treningów za dwa miesiące. Ja wróciłem po czterech tygodniach i to od razu do gry – podkreślał po przylocie na zgrupowanie. Kalas to prawdziwy „Człowiek z żelaza”. W ręce ma wstawione dwie metalowe płytki i jedynym problemem dla niego są… bramki na lotnisku. O ile w Czechach gdzie jest rozpoznawalny, to nie jest duży kłopot, to już w innych krajach stanowi dla niego już nieco większy problem.

Kalas podkreśla, że po zmianie trenera reprezentacji widać już efekt „nowej miotły”. Atmosfera jest inna niż ta za ery Jarolima, zresztą widać też choćby w samym zaangażowaniu nowych zawodników. Reprezentacja Czech ma nowego lidera. To właśnie Borek Dockal. Człowiek z charyzmą, który potrafi dzielić i rządzić nie tylko w szatni, ale – przede wszystkim – na boisku. Zdaniem Kalasa takiego przywódcy reprezentacja Czech nie miała od Euro 2012, gdy taką rolę w kadrze pełnił, będący wówczas w pełni sił Tomas Rosicky.

 

Sąsiedzkie derby o być albo nie być!

 

Poniedziałkowy mecz Czechów ze Słowakami już od dłuższego czasu elektryzuje społeczność obu krajów. Podczas zgrupowania Czesi przygotowali zabawny filmik z quizem, w którym bramkarz Tomas Vaclik i obrońca Tomas Kalas próbowali słowackie nazwy przedmiotów przyporządkować do prawidłowych nazw czeskich. Filmik ten w internecie cieszy się ogromną popularnością. Gdybyśmy mieli to przełożyć na porównanie nazw polskich z czeskimi to taki ziemniak u naszych czeskich sąsiadów jest „bramborem”, a  „dudlik” to nic innego jak smoczek dziecięcy.

 

W listopadzie obchodziliśmy setną rocznicę Odzyskania Niepodległości, z kolei Czesi i Słowacy na przełomie października i listopada świętowali setną rocznicę utworzenia Czechosłowacji. Zatem mecz w Vrsovicach na stadionie Slavii będzie meczem utrzymanie się w Grupie B rozgrywek Ligi Narodów. Czesi prognozują, ze wszystkie bilety na Eden Arenę zostaną wyprzedane i 100-lecie powstania niepodległej Czechosłowacji będzie wielkim świętem dla obu krajów. Choć jedni i drudzy nie mogą sobie w tym meczu pozwolić na jakiekolwiek sentymenty.

 

Poniedziałkowe starcie obu krajów będzie również okazją do wspomnień, choćby tych występów pod flagą Czechosłowacji. Nie zabraknie wielu legend, które zapisały piękną historię futbolu u naszych południowych sąsiadów. Ze strony czeskiej swoją obecność na tym meczu zapowiedzieli między innymi Ivo Viktor, Antonin Panenka, Zdenek Nehoda, Karel Poborsky, Tomas Rosicky, Marek Jankulovski, Tomas Ujfalusi, Jan Koller czy Jiri Jarosik. Stronę słowacką reprezentować będą między innymi Jan Pivarnik, Ladislav Jurkemik, Dusan Galis, Ladislav Petras i Lubomir Moravcik.

 

Transmisja meczu Polska - Czechy od godziny 17.50 w Polsacie Sport. Komentują Mateusz Borek i Tomasz Hajto. Na przedmeczowe studio zapraszamy od godziny 16.00 na portal Polsatsport.pl oraz do Polsatu Sport.

Grzegorz Michalewski, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie